1 rozdział

149 5 5
                                    

Obudziły się promienie słońca, spojrzałam na zegarek 31 sierpnia. Świetnie jutro pierwszy dzień studiów. Wstałam z łóżka I starannie je pościeliłam. Wzięłam rzeczy przygotowane przezemnie wczoraj. Weszłam do łazienki I wzięłam szybki prysznic. Nałożyłam na ciało waniliowy balsam do ciała. Kochałam wanilię. Ubrałam na siebie czarne body, szerokie jeansowe spodnie I szarą rozpinaną bluzę. Spojrzałam w swoje odbicie. Dzisiaj muszę się pomalować. Nałożyłam płatki pod oczy a w tle puściłam Cinnamon Girl od Lany del Rey. Bujałam się w rytm muzyki I podśpiewywałam cicho tekst piosenki. Włosy spięłam klamrą, żeby mi nie przeszkadzały jak będę się malować. Ściągnęłam z twarzy płatki pod oczy i wyrzuciłam do kosza. Nałożyłam na swoją twarz korektor, róż, bronzer, rozświetlacz, pomalowałam rzęsy, zrobiłam kreski a usta pomalowałam błyszczykiem. Spojrzałam na siebie w odbiciu lustra.

-Może być- powiedziałam do siebie i wyciągnęłam prostownice.

Zdjęłam klamrę i starannie zaczęłam rozczesywać swoje blond włosy. Zaczęłam prostować włosy a w tle leciało What was I Made For od Billie Eilish. Ostatni raz przeczesałam włosy I wyszłam z łazienki. Spojrzałam na walizki, które stały pod szafą. Wzięłam walizki i znosiłam każdą pokolei na dół. Nikogo z domu nie słyszałam więc pewnie mama była w pracy. Położyłam walizki obok wyjścia i poszłam do kuchni. Na stole leżało śniadanie i karteczka.

Przepraszam kochanie ale musiałam pilnie jechać do pracy. Przepraszam, że się z tobą nie pożegnam, pamiętaj kocham cie. Na stole masz śniadanie na przeprosiny.
KOCHAM CIE.
                       Savannah.

Wiedziałam, że tak zrobi. Że zostawi mnie w dniu mojego wyjazdu. Podarłam kartkę i postawiłam na stole. Wzięłam z talerza jednego tosta i zjadłam. Nie zrobiłabym tego nigdy ale byłam głodna. Spojrzałam na mojego kota który akurat ocierał się o moje nogi. Zadzwoniłam po taksówkę i zaczęłam ubierać buty. Powoli wynosiłam każda z walizek. Po chwili taksówką przyjechała, a taksowarz wkładał wszystkie walizki do auta. Wzięłam kota I wsadziłam do transportera. Wzięłam transporter i zamknęłam drzwi. Weszłam do taksówki i zaczęliśmy moją podróż.

Po 20minutach byłam na lotnisku. Właśnie wchodziłam do samolotu. Usiadłam na swoim miejscu i założyłam swoje słuchawki. W tle leciała piosenka Story of my life od one direction.

Właśnie zaczynała się moja podróż na nowe życie.

***
Właśnie szłam na parking z wszystkimi walizkami i moim kotem. Zauważyłam czarnego Mercedesa, a z środka wychodził.... Mój brat. Odrazu jak mnie zauważył uśmiechnął się. Jezu jak on wyładniał. Brązowe włosy, niebieskie oczy, ciało jak jakiś bóg. To nie był chyba mój brat. Podbiegłam do niego i wtuliłam się w jego tors.

-Ja też tęskniłem młoda- uśmiechnął się I odwzajemnił mojego przytulasa.

-Jak ty Wyładniałeś, myślałam że to nie ty- prychnęłam pod nosem.

-O tobie tego samego nie mogę powiedzieć- zaśmiał się.

-Ty szmaciarzu jebany- walnęłam go w ramie.

-Złość piękności szkodzi- uśmiechnął się pod nosem.

-Tobie już zaszkodziła- odbiłam piłeczkę.

-Gdzie masz te walizki?- zapytał.

Pokazał na stos walizek a mój brat nie dowierzał.

-To jest Twoje wszystko?- zapytał z niedowierzaniem.

-Dokładnie tak- uśmiechnęłam się.

Chłopak podszedł do stosu walizek i zaczął się wkładać.
Po 10 minutach wszystko było włożone.

Level WeakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz