Rozdział 16. Złamane serce

19 6 15
                                    

Bella 

Szłam właśnie z uśmiechem do mieszkania swojego i Majka. Tak mojego i Majka! Dalej nie umiałam w to uwierzyć byliśmy razem od dwóch tygodni. Po tygodniu związku Majk zaproponował mi wspólne mieszkanie a ja się zgodziłam. Wracałam z wieczornego dyżuru w szpitalu. Uśmiechnęłam się do sąsiadki w widzie a ona odwzajemniła mój uśmiech. Była to przemiła starsza pani. Wysiadłam na swoim piętrze i ruszyłam do mieszkania. Kiedy otworzyłam drzwi usłyszałam śmiech z sypialni. Majk wrócił wcześniej z wykładu na uczelni na którego został zaproszony? Uśmiechnęłam się na samą myśl. Nie będę siedzieć całą noc sama. Odłożyłam, więc na blat kuchenny zakupy które zrobiłam po drodze i pobiegłam do sypialni przywitać się z nim. Kiedy otworzyłam drzwi uśmiech z mojej twarzy zniknął. Majk siedział na łóżku z jakąś kobietą na kolanach i całował ją. Rozchyliłam usta niedowierzając. Majk chyba skapnął się, że nie są sami bo oderwał się od dziewczyny i przewrócił oczami. Wtedy dopiero zauwarzyłam kim była ta blondynka. To Meredith moja koleżanka z pracy. Po chwili zapytałam wściekła i z łzami w oczach: 

- Co to ma być?! - Zapytałam. Dziewczyna zeszła z kolan Majka a on wstał podszedł do mnie złapał mnie za łokieć i powiedział: 

- Porozmawiamy w salonie Bells. - Odpowiedział. Szybko wyrwałam mu się i powiedziałam z obrzydzeniem: 

- Nie dotykaj mnie! I nie mów do mnie Bells! 

- Dobrze chodź. - Powiedział i znów przewrócił oczami. - A ty Mer mogłabyś tu poczekać? 

- Jasne. - Powiedziała dziewczyna i zaśmiała się flirciarsko. Rzygać mi się chciało. 

Majk opadł na kanapę a ja zapytałam go ponownie: 

- Co to ma być do cholery Majk?! 

- Spokojnie Bella usiądź zrelaksuj się. - Powiedział i złapał mnie za rękę z zamiarem posadzenia sobie na kolanach. 

- Powiedziałam ci zostaw mnie i powiedz mi co tu się dzieje! 

- No dobrze. Co mogę ci powiedzieć. Masz śliczną buzie i wogule cała jesteś śliczna a ja chciałem się pobawić. Na serio myślałaś, że coś, więcej z tego będzie? Nie. Ale wiesz możesz zostać u mnie dalej pobawimy się przez następne tygodnie a potem nie wiem. 

- Ty siebie słyszysz?! Nie! Jesteś okrutnym draniem! Jaka ja byłam głupia! Jesteś żałosny! Twoje zachowanie jest żałosne! Jesteś... jesteś nikim! Nie zostanę tu ani chwili dłużej! A ty idź sobie do swojej nowej laleczki proszę bardzo! Jesteś obleśnym patafianem! Żegnam! - Powiedziałam a łzy zaczęły spływać mi po policzkach obróciłam się na pięcie i odeszłam w stronę drzwi frontowych. Usłyszałam, że majk wrócił do sypialni i ponowne wkurzająco chichot. Teraz już nie powstrzymywałam łez. 

Nie miałam ochoty czekać aż winda przyjedzie i nie miałam już ciężkich zakupów, więc postanowiłam zbiec  po schodach. Oczy zachodziły mi łzami i wyrżnęłam się tyłek i zjechałam po schodach aż natknęłam się na kogoś. Ignorowałam bul i to, że w tej chwili wyglądałam jak dotalna idiotka. Chciałam się już podnieść i ominąć osobę przy której nóg wylądowałam. Nawet nie wiedziałam kto to bo nie podniosłam głowy do góry patrzyłam jedynie przed siebie ale usłyszałam:

- Bella? Co się stało? - Usłyszałam ciepły ale i zmartwiony głos Jeremiacha. Świetnie musiałam trafić na osobę która mnie zna. Chłopak podał mi rękę żebym się podniosła. Przyjęłam tą pomoc. 

- Majk to zwykła szmata i śmieć! - Powiedziałam zapłakana. 

- Pójdziesz zemną do mojego mieszkania i opowiesz mi co się stało? Nie wypuszczę cię na zewnątrz jest zimno i pada. Choć. 

Chłopak złapał za mój podbródek i łokciem otarł szybko moje łzy uśmiechnął się do mnie łagodnie. Obróciłam się z zamiarem pójścia z chłopakiem. Kiedy chciałam zrobić pierwszy krok syknęłam z bólu. Chłopak to zauważył. Wziął mnie na ręce. 

- Co ty robisz? - Zapytałam. 

- Boli cię, więc chciałem cię zanieść bo przed nami trochę schodów ale jeżeli nie chcesz już stawiam cię na nogi. 

Przygryzłam wargę. 

- Nie chcę ci robić problemów. 

- To żaden problem. 

I tak właśnie Jeremich wniósł mnie w ramionach na górę i potem położył na kanapie u siebie w salonie, przykrył kocem i zrobił herbatę. 

- Możesz mi już opowiedzieć. - Powiedział siadając koło mnie i biorąc moją rękę w swoją jakby tym gestem chciał mnie wesprzeć. 

 Opowiedziałam mu o wszystkim. 

- On na ciebie nie zasługiwał Bella. Zdecydowanie. Nie płacz za nim. To był zwykły śmieć. Bella jesteś wyjątkową dziewczyną. Jesteś idealna. - Powiedział przyciągając mnie do siebie i zamykając w swoich wielkich ramionach. 

                                                                                          ***** 

Zasypiałam na kanapie w ramionach Jeremiacha. Po naszej krótkiej rozmowie chłopak kupił mi coś słodkiego i obejrzał zemną moje ulubine bajki. To było urocze. 

Nasze lato. Spin-Off to było nasze lato ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz