„Chcę być twoją kochanką." by Mona Caravaggio
Niezliczoną ilość razy wpatrywałam się w jego zdjęcie. Jakiż On jest piękny! Te oczy – po prostu boskie, a ten uśmiech... Gdyby choć raz posłał go w moją stronę, mogłabym umrzeć ze szczęścia albo zemdleć. Co ja właściwie tutaj robię? Moje uczucie jest skazane na porażkę. Kim jestem wobec mężczyzny, który jest częścią przeszłości, oddalonej o czterdzieści lat? Może on nadal istnieje, ale to już nie ten sam człowiek. A ja – marzycielka, beznadziejny przypadek.
Co myślę, gdy przenoszę się myślami w tysiące scenariuszy i wariantów, byle tylko go spotkać, pocałować, a może... zanurzyć się w czymś więcej? To szaleństwo. Nie zaznam spokoju, póki nie spróbuję. Ale czego właściwie mam spróbować? Może przywołać Marty'ego z DeLoreanem albo stworzyć windę do przeszłości? Takie rzeczy zdarzają się tylko w filmach. Nie mam nawet szans, by spotkać go takim, jakim był, gdy ja miałam jedenaście lat. Urodziłam się nie tam, gdzie trzeba, i nie wtedy, kiedy powinnam.
Co za pech – mieć do swojej platonicznej miłości ponad trzy tysiące mil albo więcej. Chciałabym wykrzyczeć, że go kocham, choć to brzmi zabawnie. Teraz, gdyby doszło do spotkania, pewnie schowałabym się w dziupli wiewiórki.
Nie wspomnę nawet o mojej sylwetce, dalekiej od ideału, i o latach młodości, które dawno poszły w niepamięć. Kiedyś byłam piękna, młoda, z perfekcyjną figurą. Dziś patrzę w lustro i nie mogę uwierzyć, jak daleko zaszły zmiany. Czy zdarzyło wam się marzyć o kimś, kto był wszystkim, ale pojawiliście się za późno? On ma żonę, dom, samochód, dzieci i obrączkę na palcu. Ja tej obrączki nie mam. Czuję się samotna i nie potrafię przełknąć faktu, że jestem po rozwodzie. Cóż, marzenia to ludzka rzecz. Bóg mi wybaczy. Ja po prostu nie potrafię o nim zapomnieć i nigdy nie zapomnę. Kocham go – może nie tak, jak kochają się pary, które się znają. On nawet nie spojrzałby na mnie na ulicy.
Nie jestem już młoda – zmarszczki, nadwaga... Cholera, jak bardzo chciałabym go spotkać i wrócić do czasów, kiedy miałam dwadzieścia lat, a on swoje piękne dwadzieścia sześć czy trzydzieści. Pewnie ze szczęścia bym się popłakała. Wiem, że jestem wariatką, ale nie potrafię, nie mogę i nie chcę inaczej. Chcę tylko jego – nikogo innego. Utonęłabym w jego błękitnych oczach jak w oceanie, a jego uśmiech przyprawiłby mnie o dreszcze... i coś więcej.
Ale to niemożliwe. Wiem, że to nierealne. Nie ma wehikułu czasu ani eliksiru młodości. Więc jestem w martwym punkcie. Czy mam się poddać? Czy porzucić marzenia i odpuścić? Mam jedną cechę – nie poddaję się. Nie potrafię i jestem zafiksowana. Ten albo żaden – to moja dewiza. Nieszczęśliwa miłość może czasem spełnić się tylko w marzeniach.
Wieczór. Znów odpalam Pinterest i znajduję jego – dziesięciotysięczne zdjęcie. Po co mi one? Chyba tylko po to, by móc go zobaczyć. Chociaż tyle... Popatrzę. Popatrzę na cyfrowe zdjęcia z przeszłości, na których uśmiecha się lub jest poważny. Te poważne lubię najbardziej. Nie wiem dlaczego. Może dlatego, że jego twarz zawsze wydawała mi się idealna. Zapisuję zdjęcie, choć alert mówi mi, że już je mam. Cóż, jego nigdy nie jest za dużo. Nigdy.
Nigdy nie zapomnę chwili, gdy po raz pierwszy zobaczyłam jego twarz na ekranie. Boże, jaki on jest idealny – piękny, waleczny, przystojny i dobry. Podkreślam: dobry. Opuszczam rękę z telefonem na oparcie, a moja głowa opada do tyłu. Chce mi się płakać, krzyczeć, ale nie mogę. Jest już po północy, a sąsiedzi na pewno usłyszeliby mój krzyk. Nawet nie mogę dać upustu swojej bezsilności, wykrzyczeć tej rozpaczy.
Nie ja – stateczna pani profesor historii sztuki na Uniwersytecie Nowojorskim, gdzie studenci płacą tysiące dolarów za czesne. Ja – poważana za profesjonalizm, spokojna, refleksyjna dusza, nigdy nie okazująca złości, jak wpajała mi mama. Ale do cholery, chciałabym się w końcu zabawić, pokazać spontaniczność i być z mężczyzną, o którym marzę. Tyle że to niemożliwe. Wróżki, portale, eliksiry – to wszystko tylko w filmach Disneya, a ja nie jestem księżniczką. Nigdy nawet nie próbowałam nią być. Zbyt wolny duch, zbyt oryginalny styl ubierania się, za dużo swobody – także obyczajowej.
YOU ARE READING
Miniatury Literackie
Short StoryMinatury literackie - opowiadania na jeden rozdział