18

0 0 0
                                    

Pokonanie Morgany nie oznaczało końca ich walki, ale raczej początek nowego etapu. Arthur i jego rycerze stali na czołowej linii tej nieustającej bitwy o przyszłość Camelotu. Choć ciemność, którą rozproszyli, ustąpiła, wciąż wisiała nad nimi niepewność i zagrożenie. Morgana była jedną z wielu, a za nią, w cieniu, czaiły się kolejne nieznane siły. Teraz, kiedy zwycięstwo zostało osiągnięte, zaczynały się pytania o to, co miało nastąpić dalej.

Arthur, zmęczony, ale pełen nadziei, poprowadził swoich rycerzy na zewnątrz sali, do miejsca, które miało stać się symbolem ich wspólnej siły. Przed nimi rozpościerał się widok na zamek Camelot, który po przejściu przez ciemność powoli zaczynał odzyskiwać swój blask. Królewska twierdza, choć zniszczona, wciąż była żywa — tak jak nadzieja, którą niosła dla wszystkich ludzi.

„Nie możemy spocząć na laurach,” powiedział Arthur, patrząc na swoich rycerzy. „Morgana była tylko jedną z wielu. Ci, którzy będą chcieli podważyć naszą jedność, nie będą w stanie zrobić tego, jeśli pozostaniemy razem. Nasza siła nie pochodzi z mocy czarów, ale z zaufania. Z tej jedności.”

Galahad, który przez całą walkę stał tuż obok, uniósł wzrok. „To prawda, Arthurze. Ale my również musimy przygotować Camelot na to, co nadchodzi. Wiesz, że nie wszyscy, którzy się z nami zgadzają, są naszymi sprzymierzeńcami. Ciemność jest wśród nas, nie tylko w postaci Morgan, ale także w ludziach, którzy czają się, by wykorzystać nasze słabości.”

„Wiem,” odpowiedział Arthur, wstrzymując oddech. „Ale to jest nasza walka. Walka o coś większego niż tylko Camelot. To walka o naszą przyszłość, o naszą prawdę. Musimy stworzyć Krąg, który będzie silniejszy niż jakiekolwiek zagrożenie z zewnątrz.”

Percival, odważny jak zawsze, patrzył na niego z powagą. „I co teraz, Arthurze? Co powinniśmy zrobić, by się przygotować? Jaką drogę powinniśmy obrać, by ostatecznie wypełnić nasze przeznaczenie?”

„Krąg nie kończy się tylko na bitwie,” odpowiedział Arthur. „Teraz musimy rozmawiać. Musimy wyznaczyć nowy porządek, zrozumieć, kim naprawdę jesteśmy. Musimy stać się symbolem nadziei dla innych, bo to nie tylko nasza walka. To walka wszystkich ludzi. I chcę, by ten Krąg, który tworzymy, był ich oparciem. Nasze przeznaczenie nie kończy się na tej walce. To dopiero początek.”

Zanim zdążył skończyć, Lancelot, zawsze pełen odwagi, odezwał się z zamyśleniem: „To nie będzie łatwe, Arthurze. Mamy przed sobą tych, którzy jeszcze nie uwierzyli w Krąg Przeznaczenia. Nie wszyscy są gotowi podjąć tę walkę. Ale my, rycerze, mamy obowiązek pokazać im, że jedność jest naszą siłą.”

„To nasza misja,” odpowiedział Arthur z powagą. „Musimy być wzorem. A teraz, Krąg Przeznaczenia jest nie tylko tą siłą, którą walczymy. Musi stać się ruchem. Musimy to zbudować z każdym dniem, z każdym krokiem. Camelot nie jest tylko zamkiem, jest symbolem tej nadziei. Krąg musi żyć, musi trwać.”

I wtedy, w tym momencie, zaczęli się przygotowywać do tego, co miało nadejść. Ciemność może i została pokonana, ale ich prawdziwą próbą była teraz budowa nowego porządku, który nie tylko będzie odporny na wszelkie zagrożenia, ale także na pokusy, które mogłyby podzielić ich serca. Arthur wiedział, że Krąg Przeznaczenia był ich jedyną bronią, ale ta broń wymagała opieki, jak każda potężna moc. Jeśli nie potrafili pielęgnować jedności, jeśli nie potrafili czuwać nad tym, co stworzyli, to wszystko mogło upaść w jednym, nieostrożnym momencie.

„Czas na naradę,” powiedział Arthur, gdy zbliżyli się do kamiennego stołu. „Każdy z nas ma teraz zadanie. Musimy umocnić Camelot i Krąg, by nikt nie był w stanie go rozbić.”

W sali Okrągłego Stołu, rycerze zasiadali, jeden po drugim, jak dawne legendy nakazywały. Krąg Przeznaczenia stawał się czymś więcej niż tylko grupą wojowników. Stawali się jednością, której siła miała wpływać na losy całego królestwa.

Jednak nie wszystko było tak proste, jak się wydawało. W oddali, poza murami Camelotu, w mrokach królestwa, wciąż czaiła się siła, której istnienia nie byli do końca świadomi. Morgana upadła, ale ci, którzy podążali za jej ścieżkami, zaczynali działać. To, co miało miejsce w ciemnych zaułkach, stawało się realnym zagrożeniem. Mroczne siły były jak wir, który mógł ponownie wciągnąć Camelot w niebezpieczną grę.

„Musimy uważać na to, co dzieje się poza tymi murami,” zauważył Galahad, wpatrując się w mapę rozciągającą się na stole. „Zbyt wiele wrogów czai się w cieniu.”

Arthur pokiwał głową. „Z tego, co wiem, Krąg Przeznaczenia nie jest już tylko symbolem. To nasza broń. A nasza siła nie kończy się w tej sali. Będziemy bronić Camelotu i całego królestwa, aż pokonamy nie tylko ciemność, ale także tych, którzy pragną zniszczyć naszą jedność.”

Zaczęła się nowa era. Nie była to jednak era spokoju. Był to czas budowania, czas obrony i czas próby, w którym Krąg Przeznaczenia miał stanąć naprzeciw nie tylko swoich wrogów, ale i własnych słabości.

Arthur: Przebudzenie Króla"Inny Świat"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz