Wychodząc z jadalni po kolacji widziałam jak profesor Malgrave odprowadza mnie wzrokiem, starałam się to usilnie zignorować, ale dziwne ciepło, które rozlało się w mojej klatce piersiowej było zbyt rzeczywiste. Musiałam to przyznać, dzięki niemu czułam się bezpieczniej... odsunęłam na bok myśli dotyczące profesora i zatrzymałam się z przyjaciółkami przy schodach. Zaraz jednak dołączyli do nas chłopcy, Nathaniel podszedł do nas z typowym dla siebie luzem i szerokim uśmiechem, obejmując Penelopę i Rose, jakby byli nierozłączną trójką zaś Wood stanął obok Skye i mnie.
– Jakieś plany na wieczór, moje drogie panie? – zaszczebiotał z przekąsem, jego oczy błyszczały tajemniczo.
Uniosłam pytająco brew, nie podobało mi się to spojrzenie Nathaniela.
– Właściwie to myślałam, żeby pójść do biblioteki – odpowiedziałam z udawanym spokojem, nie chcąc zdradzać, jak bardzo ostatnie spotkanie z Arabellą wytrąciło mnie z równowagi. – Mam sporo do nadrobienia nie wiem czy pamiętacie o tym... - chrząknęłam znacząco.
Nathaniel parsknął śmiechem, jakby usłyszał najlepszy żart świata za co Penelopa walnęła go w ramię.
– Och, czyżbyś coś planował? – zapytała szczerze zaintrygowana Skye.
Rose zaśmiała się cicho, kręcąc głową.
– Nie wiem, czy jestem gotowa na kolejną z twoich 'genialnych' przygód. - sarknęła na to Rose
Nathaniel zrobił zbolałą minę.
– To boli, Rose. Naprawdę boli. A Ty Wood?
James wędrował wzrokiem za Violet, który kręcił się niespokojnie po schodach.
– W sumie nie mam planów, jestem wolny.
Nathaniel odwrócił się do mnie, uśmiechając się jak kot, który upolował mysz.
– A co ty na to? – zapytał, celując we mnie palcem i częstując wzrokiem pełnym zawadiackiego blasku. – Odrobina nielegalnego zwiedzania? Słyszałem, że wieża północna kryje kilka ciekawych tajemnic...
– Nie ma mowy - powiedziała stanowczo Penelopa.
Nath westchnął nerwowo.
– Pen, doceniam Twoją troskę, ale Lalin powinna poznać nieco akademię.
– Zgoda, powinna, ale myślę, że nie w ten sposób.
Czułam, jak w środku rozgrywa się konflikt – z jednej strony kusząca propozycja Nathaniela i jego tajemnicze, pełne przygód spojrzenie, a z drugiej strony cichy głos rozsądku, który mówił, że po ostatniej rozmowie z Arabellą powinnam raczej trzymać się z daleka od wszelkich "ekscytujących eskapad." Przecież planowałam pójść do biblioteki, zebrać myśli, odciąć się od tego, co mówiła Arabella o mojej „prawdziwej tożsamości". Odruchowo dotknęłam runy ochronnej pod bluzką, szukając w niej ukojenia.
– Biblioteka brzmi bezpieczniej niż wieża północna – odpowiedziałam spokojnie, patrząc Nathanielowi prosto w oczy. – Poza tym... może kiedy indziej. Muszę nadrobić zaległości w materiale...
Nathaniel przewrócił oczami, ale uśmiechnął się z rozbawieniem.
– Cóż, najwyraźniej będziesz musiała przełożyć poznawanie mrocznych zakątków akademii na inny dzień – odparł z udawanym żalem. – Ale uważaj, Lalin. Kiedyś obudzisz się, żałując wszystkich straconych przygód.
Penelopa parsknęła śmiechem i poklepała go po ramieniu.
– Obawiam się, że Lalin ma większe zmartwienia na głowie niż twoje dramatyczne zwiedzanie, Nate.
CZYTASZ
Lalin Evans Akademia Absolutu - Dziedzictwo
FantasyJedna zwykła dziewczyna imieniem Lalin, której rodzina skrywa od lat ogromny sekret, nie tylko przed nią, ale i przed wszystkimi dookoła wypierając się swojego dziedzictwa. Jednak nie na długo. Los i tak przypieczętuje przyszłość tej rodziny i dopad...