1

2 0 0
                                    


Powrót do domu zajął mi więcej czasu, niż się spodziewałam, zdjęłam strój wierzchni, zostając tylko w ciemnofioletowej sukni. W salonie mieniło się światło świec wraz z ogniem wydobywającym się z kominka, przystanęłam przy oknie, opierając się o aksamitną szmaragdową zasłonę, która dodawała bogactwa burgundowym ścianom ze złotymi zdobieniami. Zmierzch w pełni zawitał na dworze, lampy gazowe oświetlały ulicę, wyznaczając na nie cienie budynków, jak i przechodniów którzy wracali do swych domów albo wręcz przeciwnie, uciekali z nich ku własnej uciesze, mając nadzieję, że nikt nie odkryje tego, co robią za plecami swych rodzin. Po czym słyszy się o dziwnych nie raz niewytłumaczalnych zdarzeń.
- Twoje wypatrywanie niczego nie zmieni, w ten sposób i tak go nie znajdziesz, byłaś dzisiaj przy Myrdle Street mimo tego nie udało Ci się uchronić tej młodej kobiety od śmierci nieprawdaż? - Głos wybrzmiewał z rogu pokoju jak zwykle był cichy i pełen pewności siebie.
- Allister proszę Cię, te twoje komentarze są zbędne dobrze wiemy, że tym dojdziemy do nie potrzebnej kłótni, a to akurat dzisiaj najmniej jest nam potrzebne. - Warknęłam poirytowana zbędnymi docinkami.
- W takim razie mam rozumieć, że już zawitał jakiś plan w twojej głowie. - Fotel zaskrzypiał, ujawniając twarz siedzącej w nim osoby.
- Nie mylisz się mam pomysł na to, aby rozwikłać, choć część tej zagadki. - Uśmiechnęłam się na myśl szaleństwa, które chodziło mi po głowie. Jednakże szybko zostałam oderwana od swoich myśli, krzyk dochodzący z poddasza był tak przerażający, że trzeba było biec na górę.
Chwyciłam w dłonie dół sukni i wybiegłam do holu, nim wspięłam się na piętro zostałam wyminięta przez Allister, spoglądałam na jego plecy, gdy ze spokojem stąpał po starych drewnianych schodach. Gdy weszliśmy do pokoju mieszczącego się na poddaszu wokół widniał mrok, tylko krzyk doprowadził nas do miejsca, w którym siedziała dziewczyna w Białej lnianej koszuli. Mój towarzysz Podniósł ją i mocno ścisnął w swym objęciu, to zawsze działało na nią kojąco. Wiedząc, że już jest spokój wyszłam na korytarz po świece i zapałki leżące na półce nieopodal schodów, wzięłam jedną z nich, ich i zapaliłam. Wchodząc ponownie do pokoju szybko tego pożałowałam po tym, co ujrzałam, rozsunęłam zasłony, upewniając się, że to, co ujrzałam nie może być prawdą. Dziewczyna stojąca w objęciach Allister miała ręce całe we krwi, własnej krwi w swym szaleństwie zdrapała ciało ze swoich rąk. Najwidoczniej mój towarzysz nie pierwszy raz widział ją w takim stanie, jego spojrzenie wobec mnie było karcąco, choć ja nie widziałam w tym swojej winy. Mimo tego Stwierdziłam, że najlepiej będzie, gdy tę dwójkę zostawię samą, wyszłam z pokoju, zamykając drzwi za sobą zeszłam na piętro, aby wziąć gorącą kąpiel, która wyciszała moje myśli.
Weszłam do łazienki i podeszłam do wanny, odkręciłam kran z gorącą wodą spływającą powoli, że zbiornika mieszczącego się na strychu. Para delikatnie unosiła się w powietrzu, uważając, że jest już odpowiednia ilość wody, w miejsce gorącej wody puściłam zimną, która z siłą uderzyła w gorącą wodę, robiąc przy tym głośny plusk. Mając wszystko przygotowane rozebrałam się i weszłam do wanny, zanurzając się po samą brodę, Ciepło wody rozluźniło wszystkie moje mięśnia, przynosząc mi wielką ulgę. Słysząc otwierające się drzwi spojrzałam w ich stronę, ujrzawszy w nich Allister'a zamknęłam oczy i odwróciłam głowę.
- Kiedy wreszcie nauczysz się pukać? - Spytałam głosem, który wybrzmiewał, jakby dochodził z zaświatów, jakbym samą zaraz miała odejść z tego świata może faktycznie, tak by było lepiej? Jednak mój brak odwagi nie pozwolił mi uczynić samobójstwa.
- Heather mówisz, tak jakbym nigdy nie widział Cię w pełni rozkwitu niczym wrzosowisko otaczające rozległe tereny. - Wypowiadając te słowa patrzył w swoje odbicie w lustrze jednocześnie dokładnie, myjąc dłonie z krwi dziewczyny. Nigdy nie poruszałam tego tematu, obawiając się jego reakcji. Mimo tego widziałam, jak cierpi z powodu braku uwolnienia się od tego brzemienia, wiedział, co może się stać, gdy ktoś inny wejdzie do tego pokoju. Stąd była jego taka, a nie inna reakcja wobec mnie.
- Nie mów do mnie jak do kwiatka w doniczce, nie moją winą jest, że matka nadała mi takie, a nie inne imię, z resztą twoje jest nie lepsze. - Burknęłam, kończąc kąpiel, wychodząc z wanny zostałam owinięta ręcznikiem przez Allister'a co mnie nieco zaskoczyło, gdyż nigdy wcześniej tak się nie zachowywał. Spojrzałam na niego, gdy zaczął mnie wycierać tak jak małe dziecko, skłamałabym, mówiąc, że to uczucie było nieprzyjemne jednak dziwnie się wtedy poczułam. Odsunęłam się raptownie, wyglądając, tak jakbym chciała uciec, światło w łazience nie było nad zbyt wyraźnie, przez co nie byłam do końca pewna tego, co się dzieje, a może było to tylko moje urojenie powodujące niepotrzebny lęk.
- Co się z Tobą dzieje? Rozumiem to, że nie chcesz ze mną rozmawiać o tym, co się stało na górze, mimo tego nigdy tak się nie zachowywałeś. - Starałam się, aby mój głos był stanowczy, nie chciałam, aby, choć na chwilę zadrżał, chcąc w ten sposób zaznaczyć granicę.
- Nie ma to nic wspólnego z tamtymi wydarzeniami, tak już zostanie i nic tego nie zmieni obydwoje o tym wiemy. Za to nie rozumiem, czego ty się obawiasz, ale skoro tak bardzo chcesz zostawię Cię samą. - Zmierzył mnie wzrokiem, który wygladał tak jak by miał mnie nigdy więcej nie zobaczyć i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Gdy zostałam samą usiadłam na podłodze, kuląc się, czułam jak ta sytuacja mnie przerasta pierwszy raz nie radziłam sobie z własnymi problemami. Patrzyłam się na drzwi, szukając w nich odpowiedzi, która w nijaki sposób nie chciała nadejść.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 4 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Wypadek przy Myrdle Street.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz