Rozdział 17

18 3 0
                                    

Maddison

⁃ Zobacz - przed moimi oczami pojawił się wyświetlacz telefonu. Selena uśmiechała się od ucha do ucha, szczerząc białe, niczym śnieg, zęby. Zrozumiałam dlaczego, gdy zobaczyłam ubranko dziecięce uszyte w dinozaura. - Cudowne, nie sądzisz?

Wzdrygnęłam się.

Siedziałyśmy u niej w mieszkaniu, gotowe do nocnego maratonu Netflixa. Miałyśmy gotowy popcorn, małe babeczki z „Sweet Dream", które opływały w smakowitych lukrach i posypkach, lody oraz ogromną pizzę. Jedzeniem, które przygotowałyśmy, wykarmiłybyśmy pół wojska. Jednak to prawda, że człowiek głodny nie myśli trzeźwo.

⁃ Tak, tak - przewróciłam oczami. - Cudowne – mruknęłam. Próbowałam zbyć temat, by już nie myśleć o dziecku. Z dnia na dzień coraz gorzej radziłam sobie z nową sytuacją. Nie mogłam tej istocie zapewnić dobrej przyszłości. Szlag by trafił, nawet miłości obydwu rodziców nie mogłam zapewnić. W macierzyństwie przegrywałam już na starcie.

⁃ No hej - dziewczyna złapała mnie za ramię w geście pocieszenia. - Wiem, nie planowałaś tego, co się dzieje, ale na którymś etapie życia chciałabyś, aby to się wydarzyło, racja?

⁃ To znaczy? – zapytałam, ponieważ nie rozumiałam do czego zmierza.

⁃ Na pewno marzyłaś o potomstwie – Selena wwiercała we mnie spojrzenie szmaragdowych oczów, pod naciskiem których czułam się mała.

⁃ Tak, ale..

⁃ Nie ma żadnego „ale", Maddison. Może będę bezpośrednia, ale czasu nie cofniemy. Musisz wcielić w tą sprawę trochę optymizmu. Kiedy dziecko się urodzi, jestem pewna, że je pokochasz całym sercem. Po prostu staraj się nie znienawidzić swojego ciała i tej kruszyny, bo zmarnujesz najpiękniejszy czas macierzyństwa.

Selena martwiła się sprawą tak samo, jak i ja. Myślę, że była w poczuciu bezsilności, bo jedynym, czym mogła mi pomóc, były słowa pokrzepienia.

⁃ Zdecydowanie najpiękniejszy biorąc pod uwagę ciszę przed burzą - uśmiechnęłam się. - W takim świetle czas ciąży ma plusy. Niech żyją przespane, póki mogę, noce! – wzniosłam kubek z herbatą w górę, niczym toast.

- Oh, uspokój się. Nie mów, że się nie rozczulisz, gdy zobaczysz swoje dziecko w jakże przerażającym stroju dinozaura.

- Nie, nie zobaczę, bo go nie kupię – parsknęłam śmiechem. – Nie daj Boże, zapomnę że go ma na sobie i padnę na zawał, gdy na niego spojrzę w środku nocy – rechotałam na samo wyobrażenie.

- Możesz paść na zawał, ale ja nie odpuszczę tego dinozaura. N i e m a s z a n s – zapewniła dobitnie. – Nie powstrzymasz mnie.

- Hunter chce powrotu – wypaliłam, a nastrój z zabawnego przeobraził się w poważny. Wspomniałam jej tylko, że rozmawiałam z Hunterem, ale nie wchodziłam w szczegóły. Teraz natomiast, potrzebowałam wsparcia.

Selena zastygła na krótką chwilę.

- I? – ponagliła do kontynuacji.

- Powiedział, że zrobi wszystko, byśmy mogli być rodziną.

- A ty tego chcesz – potaknęła głową.

- Selena! – pisnęłam. - Żaden ex nie jest materiałem na partnera, tym bardziej, ojca. Z jakiegoś powodu jest tym ex, nie sądzisz? Zresztą znasz pogląd na całą sytuację. Jak mogę tego chcieć?

- Wiem, że z logicznego punktu widzenia, to durne, ale właśnie tego chcesz. Widzę to w twoich oczach. Po prostu przyznaj to na głos, ja cię nie będę oceniać.

Milczałam. Czy naprawdę chciałam, by Hunter był ojcem? Kiedyś o tym marzyłam. Wyobrażałam sobie wspólny dom, który wypełni się śmiechem naszych dzieci. To było tak wspaniałe, jawiło mi się niczym sen. Kruszyny miały być owocem naszej miłości. Wzruszałam się na samą myśl, że stworzymy człowieka, który będzie w połowie mną, a druga połowa będzie Huntera.

- Chciałabyś, aby zamiast tego ojcem był Connor? – zadała kolejne pytanie.

Z Connorem sprawa wyglądała nieco inaczej.

- Miałam czystą kartę w tej relacji. Może nie do końca czystą, bo podczas naszej rozmowy telefonicznej słyszałam w tle kobiecy głos. Czy każdy facet to jedna i ta sama świnia? – oburzyłam się.

- Skąd wiesz, że to była kochanka? – Selena zbiła mnie z tropu banalnym pytaniem. – Nie sądzisz, że gdyby mu na tobie zależało, to starałby się to ukryć?

- Okej, więc nie wiem, kim była ta kobieta. Wracając, nie czuję nic do Connora. Chyba dlatego wolałabym, aby ojcem był Hunter. Wiedziałabym, że to dziecko jest owocem czegoś, co kiedyś nazywałam miłością. W Connorze nie byłam nawet zauroczona. Wydawałoby mi się to nie fair.

- Może zatem spróbuj, co? I pogadaj z Connorem o tej kobiecie.

Posłałam jej krzywe spojrzenie.

- No co? Nie patrz się tak, po prostu jestem ciekawa, kim była ta tajemnicza nieznajoma.

- Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki – wypowiedziałam przysłowie, które w zwyczaju powtarzała mi babcia.

- Madd, jesteśmy ludźmi, popełniamy błędy. Nie wciskam cię z powrotem do jego łóżka, po prostu chcę ci przekazać, byś się zbytnio nie opierała temu facetowi. Możliwe, że jest biologicznym ojcem dziecka. Szanse w procentach są połowiczne dla obu panów, więc ważne, byś miała z nimi dobre stosunki, bo z jednym z nich, będzie ci dane spotykanie się dość często, gdy urodzisz dziecko. Weź w garść swój los i zadbaj o te dwie sprawy.

Selena miała rację, chociaż nie do końca podobała mi się wizja rozmowy z Connorem, czy ponowne bawienie się w związek z Hunterem.

Ten pierwszy nadal nie ma świadomości, że być może zostanie ojcem.

Chyba wolałam się zamartwiać kolokwiami, sesjami i innymi egzaminami, niż ogarniać cały ten bałagan który zwał się moim życiem.

Nie chcąc dłużej martwić się przyszłością, odpaliłam Netflixa i wzięłam spory kawałek pizzy. Chociaż przez chwilę, chciałam poczuć się jak dawniej.

Chciałam zapomnieć, że moje życie już nigdy nie będzie takie samo. 

Pearl HeartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz