-Mózg i Serce-

5 2 0
                                    

...

- Wiotki.. Jaki wiotki człowiek..!! Bwahah.. - Zaczął niuchać swoim nosem, a raczej jego pozostałościami.. - Człowiek..??

- Kh.. - Ryan gwałtownym ruchem wyjął swój rewolwer z pokrowca i przyłożył go do mordy demona. Wystrzelił, lecz demon był jeszcze szybszy i odbił jego rękę w bok, pocisk jedynie go delikatnie drasnął. Cios zadany w jego rękę był na tyle silny, że kończyna Kapitana połamała się w kilku miejscach. Jego wyraz twarzy się zmienił.. Najwyraźniej niezbyt mu się to spodobało. Był gotów aby iść za ciosem, ale jego uwagę zwrócił gwizd dochodzący zza pleców. Odwrócił się, i w tym samym momencie ostrze kosy zawieszonej na łańcuchu wbiło mu się w bok czaszki przechodząc na wylot, wprost przez mózg.

- To i tak na ciebie za mało co.. - Kraus chwycił łańcuch drugą ręka, i pociągnął przeciwnika w swoim kierunku, aby oddalić go od Ryan'a.

- Nie doceniasz mnie.. Pieprzony grabarzu. - Mężczyzna zebrał się z ziemii, jego ręka natychmiast się zrosła. Wciąż był nieco otumaniony.. Ale nie przeszkadza mu ten fakt, wkońcu zawsze trafia. Nakierował swój rewolwer i wystrzelił kilka pocisków w lecącego demona. Wszystkie zatrzymały się w jego ciele, gdy był wystarczająco blisko egzorcysty, ten zmienił kierunek jego lotu kopnięciem w bok, zaczął kręcić nim dookoła. Wróg wreszcie się opamiętał, wbił swoje szpony w ziemię zatrzymując się, ostrze zostało wyrwane z jego głowy kompletnie niszcząc czaszkę, lecz nie przeszkodziło mu to w poruszaniu się, niemalże natychmiast zregenerował wszystkie obrażenia.

Rzucił się na Krausa, jego mimika się zmieniła.. Teraz wygląda na dużo bardziej zdesperowanego niż wcześniej. W biegu z pocisków które ugrzęzły w jego ciele wydobyła się seria krwistych kolców, przebijając go od środka tuziny razy. Nie był w stanie poruszyć się choćby o centrymetr.. Kapitan zjawił się tuż przed nim. - I kto tu jest wiotki..? - Uderzył go w brzuch, cała ciecz z której stworzone były kolce momentalnie zebrała się na krańcu jego pięści dodając całemu ciosowi siły. Demon został wypchnięty, lecz wciąż stał o prostych nogach.. Tyle że wyglądał na nieprzytomnego. W pewnym momencie gwałtownie się podniósł ciężko dysząc, chwycił się za klatkę piersiową, zupełnie jakby wrócił z łask śmierci..

- Wy pieprzeni.. - Rozejrzał się po nich.. Wreszcie ujrzał czarne ubrania Krausa, jak i w oddali stojącego Merlina z Varką u boku.. Teraz zrozumiał. - Black Order.. To wy.. OBROŃCY LUDZKOŚCI OD SIEDMIU BOLEŚCI! - W trakcie tych słów, obaj mężczyźni ruszyli w jego kierunku.

Napastnik był wyjątkowo sfrustrowany, jak i zestresowany jednocześnie. Niezbyt wiedział jaki powinien być jego następny ruch, ma atakować Ryan'a? Krausa? Merlina..? Jego oczy wciąż podróżowały z jednego na drugiego.. Czuł się jakby czas w tej chwili zwalniał.. Wreszcie wpadł na pomysł. Po co koncentrować się tylko na jednym, gdy może pozbyć się wszystkich naraz? Szeroko otworzył swą paszczę, nienaturalnie szeroko. Zupełnie jakby jego szczęka miała zaraz odpaść od reszty czaszki i skończyć na glebie. Ryk który z siebie wydał spowodował, że grunt zaczął pękać, a jego poszczególne kawałki poszybowały w ich kierunku.

Obaj natychmiastowo się zatrzymali i odruchowo zasłonili rękoma, jakby to cokolwiek miało dać.. Gdy tylko fala dźwiękowa ich dosięgła, z ich nosów, uszu, czy nawet oczu zaczęła wypływać krew. Ryan poczuł jak skóra powoli odrywa się z jego ciała, na tyle szybko, i w tylu miejscach jednocześnie, że nie był w stanie jej zregenerować. Kraus chciał coś powiedzieć, ale gdy tylko delikatnie otworzył usta zwymiotował masą krwi. Atak napastnika zdążył już wyryć koryto w ziemii, wystarczająco głębokie, aby zaczęła pojawiać się w nim woda..

Mistbound Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz