HERMIONA
Skrzat domowy pojawił się w jej pokoju o wpół do ósmej, obudził ją cichy trzask aportacji.
– Przepraszam, panienko – powiedziała skrzatka – jestem tu po to, aby pomóc ci się przygotować do wyjścia.
Hermiona niemal się roześmiała na widok leżącej przed nią sukienki. Białej sukienki. Prawie ślubnej sukienki. Była to bawełniana, sięgająca kolan kreacja, niezbyt formalna. Nie wyglądała jak coś, co wybrałaby na swój ślub, ale mimo wszystko była to biała sukienka. Skrzatka domowa cierpliwie czekała, aż Hermiona ją założy. Gdy sukienka znalazła się na ramionach dziewczyny, skrzatka wspięła się na łóżko, by zapiąć guziki.
Sukienka była dość ciasna – jej piersi niemal wylewały się z dekoltu. Hermiona spojrzała w lustro. Każdego innego dnia mogłaby powiedzieć, że wygląda ładnie w tej sukience, ale dziś wolałaby założyć coś czarnego. Maszerując jak na swój własny pogrzeb.
W pokoju znajdował się asortyment różnego rodzaju eliksirów oraz słoiczków z kosmetykami do makijażu, ale Hermiona odepchnęła je na bok toaletki. Jaki sens miało przygotowywanie się? Spięła część włosów spinką na czubku głowy i popijała herbatę, którą przyniósł jej skrzat, żałując, że to nie kawa. Patrzyła ponuro na swoje odbicie, aż nadszedł czas, by zejść na dół i spotkać się z jej... jej przyszłym mężem.
Stał w korytarzu, kiedy wyszła ze swojego pokoju. W powietrzu wokół niego wyczuwała metaliczny zapach, pozostałości czarnej magii. Znała ten zapach aż za dobrze, a dreszcz przebiegł jej po plecach niczym ze strachu. Zdusiła to uczucie tak szybko, jak się pojawiło. Przez dłuższą chwilę patrzyli na siebie w ciszy, aż w końcu skinął głową i obrócił się, by odejść. Hermiona podążyła za nim. Szedł bezszelestnie, jego buty nie wydawały żadnego dźwięku, nawet na marmurowych schodach. Jej własne kroki, w porównaniu z jego, wydawały się wręcz ogłuszające, a ich echo niosło się donośnie po korytarzu.
– Uroczo, oboje wyglądacie uroczo – powiedział damski głos. Matka Draco sprawiała wrażenie podekscytowanej. – Jaka piękna para.
To sprawiło, że Hermionie zrobiło się niedobrze.
– Tak myślałam, że ta sukienka będzie ci pasować – powiedziała, poprawiając cienkie ramiączka białej sukienki Hermiony. – I Draco, jak przystojnie wyglądasz w tych szatach.
Lucjusz czekał na nich, niecierpliwie obserwując ich ze swojego miejsca przy kominku, bawiąc się spinkami do mankietów.
– Prawo małżeńskie zostało właśnie ogłoszone – powiedział. – Musimy się spieszyć.
Narcyza, z wymuszonym uśmiechem na twarzy, wyglądała tak, jakby starała się przekonać samą siebie, że to było prawdziwe małżeństwo, że jej syn jest szczęśliwy z faktu, że będzie mieć żonę. Hermiona widziała ból w niebieskich oczach Narcyzy i zastanawiała się, co matka Draco myśli o Nowym Ministerstwie, o rządach Voldemorta. Może któregoś dnia będzie mogła zadać te pytania swojej teściowej.
Serce Hermiony zamarło, gdy pomyślała o Narcyzie jako o swojej teściowej.
Lucjusz wrzucił garść proszku Fiuu do ognia i zniknął w kominku. Draco czekał, bacznie ją obserwując, gestem dał znak, by szła przed nim. Wkrótce Hermiona poczuła, że wiruje w stronę Atrium Nowego Ministerstwa.
Zawsze starała się unikać Ministerstwa tak bardzo, jak tylko mogła. Obiekt nie przypominał tego sprzed rządów Voldemorta. Tam, gdzie kiedyś stał pomnik czarodzieja otoczonego magicznymi istotami, teraz wznosił się ogromny posąg samego Voldemorta, wyrzeźbiony i ozdobiony magicznymi ornamentami. Na jego palcu widniał pierścień, w jednej ręce trzymał trójząb, a w drugiej kielich.

CZYTASZ
[T] A SHIFT IN LOYALTY | dramione
RomanceW świecie w którym to Lord Voldemort wygrywa a Harry Potter ginie, rodzina Malfoyów znajduje się na szczycie drabiny społecznej. W szeregach Czarnego Pana pojawia się niebezpieczna konkurencja, Lucjusz Malfoy dla dobra siebie i swojej rodziny postan...