Lekcja Dobrego Wychowania...

39 0 0
                                    

Maria...
Nie do końca spełniona zawodowo managerka jednego z luksusowych hoteli gdzieś na Wyspach Brytyjskich. Sytuacja polityczna, tzw Brexit, oraz szalejąca pandemia koronawirusa zmusiły Ją do powrotu do kraju. Już w kraju los też Jej nie oszczędzał, zabierając kogoś bardzo bliskiego i kochanego.

W wypadku samochodowym zginął ukochany partner życiowy, przyjaciel, właściciel dobrze prosperujących dwóch firm, które teraz Ona miała sama poprowadzić dalej i rozwijać. Nie mogła pozwolić sobie na chwile słabości, przynajmniej nie przy współpracownikach, rodzinie, bliskich. Gdy nikt nie widział, samotnie w domu szlochała w akcie bezsilności i żalu do stojącego na komodzie zdjęcia swojego ukochanego.

W pracy i w kontaktach z otoczeniem była wymagającą, zimną, wyrachowaną kobietą. Kto poznał Ją bliżej, komu pozwoliła się do siebie zbliżyć, wiedział, że to tylko specyficzna tarcza ochronna przed kolejnym zranieniem, powodującym ból.

Bardzo zależało Jej na tym kontrakcie, ale wiedziała, że będzie o niego bardzo ciężko, zwłaszcza, że prezes tamtej firmy był seksistą, mizoginem, chamem i narcyzem. Uwielbiał poniżać innych ludzi, o czym sama się też boleśnie przekonała.

Postanowiła dać mu srogą nauczkę, a zarazem powalczyć o ten upragniony kontrakt dla swojej firmy. Miała ku temu świetną okazję...

Narozrabiał ...
On, przed kim drżeli podwładni, darzyli szacunkiem wspólnicy... "Nietykalny prezes" dobrze prosperującej firmy...

Stał teraz posłusznie w kącie, w samej białej koszulce, pasie cnoty, boleśnie opinającym i krępującym Jego wygoloną dokładnie męskość, w czarnych pończochach na wydepilowanych udach, oraz czerwonych szpilkach na nogach.
Czekał na zasłużoną karę.
Pierwszy raz w swoim życiu będzie ukarany. On, wychowywany bezstresowo, wręcz na hipisowskich zasadach, rozpieszczany przez wszystkich wokół... Dostanie lanie.

Czas czekania dłużył się. niemiłosiernie. Nie lubił czekać. To na Niego czasami czekano. Niespokojne myśli kłębiły się w Jego coraz bardziej rozgrzanej i bolącej głowie. Zgrzyt klucza w zamku przyniósł upragnioną ulgę. Chwilową.

-To już? Zaraz? Za chwilę?- na samą myśl, na Jego ciele pojawiły się kropelki potu.

Nasłuchiwał odgłosów kroków zwiastujących rychłą chłostę.
Stukot szpilek nasilał się. Drzwi do pokoju otwarły się i weszła do niego Jego "oprawczyni", kobieta w średnim wieku. Usiadła wygodnie w fotelu, zakładając nogę na nogę. Spojrzała w kierunku stojącego posłusznie w kącie mężczyzny.

Nie był taki butny, pewny siebie jak wtedy, gdy przy Jej współpracownikach próbował Ją ośmieszyć, zdyskredytować. Zabolało Ją to wtedy. Bardzo zabolało. Nie sądziła, że los tak szybko da Jej możliwość rewanżu. Teraz On będzie cierpieć. Może nie na oczach innych, tylko Jej, ale też okrutnie. Tego pragnęła. Widzieć Jego cierpienie, zadane z przez Nią samą. Zemsta? Raczej " lekcja", którą ten mizogin miał zapamiętać na zawsze.

Powoli, dostojnie wstała z fotela, założyła aksamitne rękawiczki na starannie wypielęgnowane dłonie i wzięła leżącą na stoliku, obok fotela, szpicrutę. Podeszła do Niego i bez ostrzeżenia wymierzyła Mu 5 silnych razów na rozkosznie wypięte pośladki, znacząc je czerwonymi śladami, którym towarzyszył wręcz skowyt mężczyzny.

Dotknęła delikatnie Jego pośladków. Były gorące, takie jak lubiła. Chwilę je głaskała, pieściła językiem, delektując się bijącym ciepłem, by ... Wymierzyć znów bolesne razy. Tym razem już 10. On, aż ukląkł z przeszywającego ciało bólu. Kobieta chwyciła mężczyznę mocno za kark, zmuszając do uklęknięcia twarzą wprost przed Jej szpilkami.

-Liż! Wypoleruj je swoim nędznym jęzorem do czysta!-rozkazała.

Mężczyzna posłusznie zaczął wykonywać rozkaz. Kobieta powoli triumfowała. Gdy skończył, a szpilki lśniły blaskiem, założyła Mu knebel. Przywiązała Go teraz do haka dyskretnie znajdującego się w suficie. Zamieniła szpicrutę na gruby pleciony bat. Zaczęła się ostra chłosta.

Mężczyzna cierpiał, Jego ciało pokryło się gęstym potem, a pośladki krwawymi pręgami. Ona wpadła w trans. Ściągnęła spódniczkę, przypięła sobie ogromny, 20 centymetrowy strapon i analnie zerznęła, bliskiego omdlenia faceta. "Lekcja" dobiegała powoli końca. Odwiązała Go.

Opadł bezwładnie na podłogę, łapiąc z trudem oddech. Wyszła z pokoju do łazienki się odświeżyć, nawet nie zwracając uwagi na leżącego na podłodze mężczyznę. Gdy kończyła prysznic ...

Brutalnie przycisnął Ją do ściany kabiny, wcisnął swojego " uwolnionego" penisa w analny otwór kobiety i pozbył się w nim nagromadzonego ładunku gorącej spermy, jak wytrawny rewolwerowiec, jednym strzałem. "Dzika jazda" trwała pod prysznicem przez dłuższą chwilę. Spenetrował wszystkie Jej rozkoszne groty, doprowadzając do wielu orgazmów i omdlenia.

Oboje wyszli z pod niego zadowoleni i zaspokojeni.

-Dziękuję za lekcję dobrego wychowania - odparł wyraźnie zrelaksowany, chociaż obolały.

-Do usług - odparła, zalotnie mrugając do Niego okiem, ostatni raz nadziewając się tyłeczkiem, na wciąż naprężonego i sterczące go jak lanza, kutasa mężczyzny.

Chwycił Ją mocno za biodra i wręcz do cisnął Ją pośladkami do siebie, wbijając się głęboko, w ciasny, jeszcze nie często sodomizowany tunel. Teraz pomieszczenie wypełniły odgłosy uderzeń Jej pośladków o Jego krocze, rozkoszne jęki obojga, a na końcu zwierzęce wrzaski. Kolejny raz wystrzelił białym pociskiem jak z napoleońskiej armaty, zdobywając grotę rozkoszy, oraz Ją całą.

Ważny kontrakt został podpisany. On odkrył w sobie nieznaną mu do tej pory swoją naturę, znajdując od razu kogoś z kim będzie mógł ją nadal eskplorować i rozwijać. Ona uratowała firmę, przed bankructwem, znajdując nie tylko partnera w biznesie, ale też do spotkań, takich jak to, które minęło.
Jej "mroczna" natura, kolejny raz pomogła nie tylko zagłuszyć ból tęsknoty za ukochanym, ale też uratować Jego dzieło/firmę. Czasy po pandemii były naprawdę ciężkie.

Po którymś emocjonującym spotkaniu, zapytał Ją wprost...

-Gdzie nabyłaś takiej wprawy w posługiwanie się pasem, batem, czy szpicrutą?Operujesz nimi jak profesjonalistka.

- Mój partner lubił domową dyscyplinę, nie było tzw cichych dni, ale usiąść czasami nie mogłam. Z czasem wprowadził mnie w "towarzystwo", pozwolił realizować swoje pragnienia, poznawać siebie, także jako dominująca, ale uległą jestem od zawsze, a dominą bywam, w wyjątkowych sytuacjach - wyszeptała nieśmiało, puszczając zalotnie do Niego oko.

- Wprowadzisz Mnie? - zapytał nieśmiało. - Chcę móc całkowicie zaspokoić Ciebie, także uległą stronę.

Uśmiechnęła się szczerze na Jego słowa. Zaczęła Mu ufać. Tak jak Ona, On chował się za maską mizogina, chama i seksisty, jak za niewidzialną tarczą. Z Nią był inny. Subtelny, miły, a nawet... Opiekuńczy.

-Możemy zacząć od zaraz - stwierdziła, ściągając spódniczkę i majtki, oraz przekładając się przez Jego kolana, czym bardzo Go zaskoczyła.

*****
Czasami, po wspaniałym, intrygującym spotkaniu, naładowany pozytywnymi emocjami, siadałem nad klawiaturą komputera i tekst praktycznie sam się pisał. Chociaż daleko Mi do mistrzów gatunku, to nieskromnie stwierdzę, że udawało mi się, napisać nawet zgrabne opowiadania. Jak na przykład to powyższe.

ODCIENIE SZAROŚCIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz