I

8 3 1
                                    

Obecnie siedzę sobie na kolanach u dyrektora. Tak, dobrze czytasz – na kolankach! Nikt inny w tej szkole nie miałby na to odwagi, ale ja? No proszę! To przecież ja – ulubienica dyrektora. Jego złote dziecko, jak mawiają. On zresztą nawet nie narzeka. Czasami tylko rzuci jakieś westchnienie, które zdradza, że jestem dla niego trochę za dużym wyzwaniem. Ale to przecież jego problem.

Siedzimy teraz w jego przytulnym gabinecie. Pachnie tu kadzidłami i czekoladą. Dyrektor, zaczytany w "Historii magii", zdaje się zupełnie ignorować to, że zamiast na fotelu, usadowiłam się na jego udach. No bo serio – kto by wybierał zimny fotel, kiedy można wygodnie rozłożyć się na tych cudownych, umięśnionych udach? Boże, jakie one są wygodne. Nie mogłam się powstrzymać przed przemyśleniem tego po raz piąty w ciągu ostatnich pięciu minut.

– Sera, słuchasz ty w ogóle? – zapytał nagle dyrektor, podnosząc wzrok znad książki i patrząc na mnie z lekką irytacją.

Zerwałam się jak oparzona.

– Przepraszam, wujku! – powiedziałam szybko, udając, że naprawdę żałuję. – Po prostu się zamyśliłam...

– Zauważyłem.

– No bo, wiesz... ostatnio zastanawiałam się, co u mojego brata. Dawno go nie widziałam. Tak, wiem, w tym roku miną już trzy lata od ostatniego spotkania. No, dobra, widziałam go raz, ale co to za różnica? Tak się zastanawiam... on chyba w tym roku... eee... ma 18 lat? Czy już skończył Hogwart? W jakim wieku kończy się Hogwart?

Dyrektor odłożył książkę na stolik, westchnął ciężko i spojrzał na mnie z rozbawieniem.

– Och, kochanie. Hogwart kończy się w wieku 17 lat. Najprawdopodobniej twój brat skończył naukę już rok temu.

– Aha, czyli tak jak u nas! Fajnie. Myślisz, że mama pozwoliłaby mi odwiedzić go w domu ojca?

– Cóż, najbliższa okazja to przerwa świąteczna.

Zmarszczyłam nos.

– W takim razie nici z tego. Przerwę świąteczną spędzam z tobą, wujku, więc żadnego "anu nu"! Ale tak w ogóle, kochany wujeczku, musisz mi pomóc. Jak mogę trochę zbyć chłopaków? Chcę od nich odpocząć.

Dyrektor zaśmiał się pod nosem i potrząsnął głową.

– Z tego, co wiem, mamy nową nauczycielkę eliksirów. Nazywa się Livia Lus. Odezwij się do niej. Na pewno znajdzie dla ciebie tyle zajęć, że nie będziesz miała czasu, by myśleć o chłopakach. A oni nie będą mieli odwagi, żeby cię zaczepiać – w końcu mogłabyś któregoś znowu przypadkiem wysadzić w powietrze, jak to zrobiłaś w zeszłym roku.

– Och, no czepiasz się! To nie moja wina, że mnie podglądał!

– Nie twoja wina? – Dyrektor uniósł brew. – Wiesz, ile się natrudziłem, żeby to wszystko zatuszować?

– Ale w końcu wymazałeś pamięć wszystkim, co nie? Praktycznie nikt już nie pamięta, że ten chłopak w ogóle istniał. No, oprócz tych dzieciaków, którym zagroziłeś, że jeśli wspomną o nim choćby słowem, to ludzie zapomną także o nich.

Dyrektor uśmiechnął się lekko.

– Tak, tak. Było. A teraz sio! Zakłócasz mi dzień. Jest szusta nad ranem, a za pół godziny podadzą obiad. Idź do swojej sypialni, wyciągnij mundurek, wciskaj się w niego, zasuwaj na jadalnię, potem wracaj do pokoju, bierz książki i znikaj na lekcje. Po lekcjach masz się stawić u nowej nauczycielki eliksirów, bo tam spędzisz najbliższy rok.

Przewróciłam oczami.

– Ty mnie nie kochasz. Definitywnie mnie nie kochasz!

– Ja cię kocham – odpowiedział spokojnie. – Ale czasem nie mam na ciebie siły.

Początek wielkiej pani Prince |Siostra Snape|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz