Następnego dnia rano, po dość niespokojnym śnie, wstałam, wypiłam szybko kawę i ruszyłam do klubu na sesję zdjęciową z drużyną. Było to częścią mojej pracy – przygotowywałam materiały promocyjne dla klubu, a takie dni zawsze były pełne śmiechu, chaosu i niewielkich kryzysów. Miałam wrażenie, że po wczorajszym dniu z Hectorem wszystko nabiera innego koloru. Nadal czułam na ustach jego pocałunek i musiałam się mocno pilnować, żeby nie rozmarzyć się zbyt mocno.Gdy dotarłam na miejsce, większość chłopaków już była na boisku treningowym, a przygotowania do sesji trwały. Wszędzie kręciły się osoby z obsługi technicznej, makijażystka poprawiała komuś włosy, a ja wyciągałam sprzęt i sprawdzałam ustawienie światła.
– Sophie, dzień dobry! – Głos należał do Alejandro Balde, który podszedł do mnie z szerokim uśmiechem. – Jak tam po wyjeździe?
– Dobry, Alejandro. – Uśmiechnęłam się do niego. – Wszystko dobrze, choć ledwo wróciłam i już rzucają mnie do pracy.
– No tak, zawsze musisz nas znosić – zaśmiał się. – Ale obiecuję, że dziś będę grzeczny.
– Czy ty kiedykolwiek jesteś grzeczny? – zapytał Pedri, który pojawił się obok niego z tym swoim charakterystycznym, psotnym uśmiechem. – Sophie, nie wierz mu. On zawsze knuje coś na sesjach zdjęciowych.
– To ty knujesz, Pedri – odparł Balde z udawanym oburzeniem, a ja tylko pokręciłam głową.
Gavi tymczasem stał nieco z boku, poprawiając koszulkę. Zauważyłam, jak co chwilę rzuca mi ukradkowe spojrzenia, ale nic nie mówił. To nie było pierwszy raz – Pablo zawsze zachowywał się przy mnie trochę nieśmiało, co kontrastowało z jego pewnością siebie na boisku.
– Gavi, wszystko w porządku? – zapytałam, próbując go wciągnąć do rozmowy.
– Tak, jasne – odpowiedział szybko, niemal zbyt szybko, i uśmiechnął się nieśmiało.
– Ej, Pablo, ty zawsze jesteś taki cichy przy Sophie – wtrącił Pedri, wyraźnie zadowolony z okazji do droczenia się. – Może masz jej coś do powiedzenia?
Gavi spojrzał na niego z miną, która mogłaby zabić. – Zamknij się, Pedri.
Nie mogłam się powstrzymać i zaśmiałam się cicho, próbując udawać, że jestem zajęta ustawianiem aparatu. Ta scena była zbyt zabawna, a jednocześnie... słodka.
– Dobra, chłopaki, przestańcie się nawzajem dokuczać – powiedziałam z udawaną powagą. – Mamy pracę do zrobienia.
– Tak jest, szefowo – odpowiedział Pedri z figlarnym salutem, po czym odwrócił się do Alejandro. – Balde, zakładam się, że na zdjęciu grupowym znowu staniesz w dziwnym miejscu, żeby wyglądać wyższy.
– Wcale nie! – Alejandro wyglądał na dotkniętego, ale po chwili dodał cicho: – To było tylko raz... albo dwa.
Pedri i ja wybuchnęliśmy śmiechem, a nawet Gavi pozwolił sobie na lekki uśmiech. W tym momencie wiedziałam, że sesja zapowiada się na pełen chaos, ale właśnie takie chwile uwielbiałam w mojej pracy.
Gdy rozpoczęliśmy sesję, wszystko toczyło się w typowym dla drużyny stylu – przez chwilę każdy był grzeczny i skupiony, a potem zaczynały się żarty.
– Pedri, przesuń się w prawo – powiedziałam, próbując ustawić ich w odpowiedniej pozycji do zdjęcia grupowego.
– Tak, tak, już idę – odparł, ale zamiast zrobić krok, stanął za Alejandro i zaczął go przedrzeźniać, co oczywiście wywołało falę śmiechu.
CZYTASZ
Ocean eyes | Héctor Fort
Fanfic- Nie wierzę, że kiedykolwiek myślałem, że cię kocham. To wszystko było kłamstwem? - syknął Hector • treści 18+ !