III

4 3 1
                                    

W końcu Lucjusz mnie puścił, pozwalając mi spokojnie stanąć na ziemi. Poprosiłam go, by zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju, w którym mogłabym się zatrzymać na czas mojego pobytu. Chciałam jak najszybciej pozbyć się bagażu, który lewitował za mną jak cień. Wszystko zostało już zorganizowane – Lucjusz jak zwykle był niezawodny.

Gdy uporaliśmy się z moimi rzeczami, zaproponował spacer po posiadłości. Nie zdziwiłam się, gdy nasze kroki skierowały się ku bibliotece. Pamiętał, jak kiedyś uwielbiałam to miejsce. Kiedy byłam młodsza, często zabierał mnie tu i czytał różne baśnie. Dziś biblioteka była wyjątkowo zatłoczona. Przy jednym z masywnych biurek siedział Abraxas Malfoy – ojciec Lucjusza. Zawsze uwielbiałam tego człowieka; był pełen klasy i wdzięku. Gdyby nie różnica wieku, mogłabym go nawet poślubić. Na jednym z foteli dostrzegłam również Severusa, mojego ukochanego, wiecznie ponurego brata, z głową w książkach i włosami przetłuszczonymi tak, jak zawsze. Czy on kiedykolwiek posłucha moich rad i sięgnie po szampon?

–Ojcze, matko, spójrzcie, kogo ze sobą przyprowadziłem! – Lucjusz oznajmił z dumą, choć jego głos odbijał się zbyt głośno od ścian.

–Lucjuszu, ile razy mam ci powtarzać, że w bibliotece... – zaczął zniecierpliwiony Abraxas, ale urwał, bo jego wzrok zatrzymał się na mnie. Jego surowe spojrzenie złagodniało, a na twarzy pojawił się cień uśmiechu. – Czy moje oczy mnie nie mylą? Czyżby to była młodsza siostrzyczka Severusa?

Podszedł do mnie, delikatnie kładąc rękę na mojej głowie.

–Jak ty urosłaś! Jak ci idzie nauka? Mam nadzieję, że nauczyciele w Hogwarcie nie sprawiają ci trudności.

Uśmiechnęłam się uprzejmie, choć musiałam sprostować jego błędne założenie:

–Miło pana widzieć, ale muszę niestety pana zmartwić. Nie uczęszczam do Hogwartu – powiedziałam z pełnym spokojem.

–Co takiego? – Abraxas uniósł brwi w zaskoczeniu. – Sama zdecydowałaś się na inną szkołę?

–Niezupełnie. Szkołę wybrał mój brat, a ja poszłam tam w pełnym posłuszeństwie. Ale nie narzekam, nigdy nie chciałam uczęszczać do Hogwartu – zaczęłam wyjaśniać. – Względy osobiste i uprzedzenia mnie od tego odwiodły. Hogwart ma swoje zasady, ale nie podoba mi się, że uczniowie uczą się tam rywalizacji opartej na kolorze szat, a nie na rzeczywistych umiejętnościach. Poza tym słyszałam, że obecny dyrektor nie cieszy się najlepszą opinią, a zebrania dyrektorów innych szkół często kończą się przez niego fiaskiem. – Wyrecytowałam to z pamięci, bo to pytanie słyszałam już zbyt wiele razy, by nie mieć gotowej odpowiedzi.

–Severusie, czy to prawda? – Abraxas zwrócił się do mojego brata, który wreszcie oderwał wzrok od książki i spojrzał na mnie. Czułam przyjemne ciepło, gdy nasze spojrzenia się spotkały.

–Tak, panie Malfoy. Sera nigdy nie chciała uczęszczać do Hogwartu, więc znalazłem dla niej szkołę, która spełniała wymagania edukacyjne i była odpowiednio blisko – odparł chłodno, jakby mówił o kimś zupełnie obcym.

Nagle do pokoju weszła żona Abraxasa, trzymając filiżankę herbaty. Jej twarz rozjaśniła się na mój widok.

–Och, jaki miły widok! Już dawno nie widziałam rodzeństwa Snape'ów razem – oznajmiła z ciepłym uśmiechem.

–Pani Malfoy, muszę panią rozczarować – przerwałam jej delikatnie, choć z wyraźnym akcentem dumy w głosie. – Nie noszę już nazwiska Snape od dawna jestem Prince.

Biblioteka w jednej chwili ucichła, jakby moja deklaracja rozbrzmiała głośniej niż dzwon w katedrze. Severus zastygł w bezruchu, a książka wypadła mu z rąk. Jego spojrzenie było pełne mieszanki zaskoczenia i niedowierzania. Sama nie wiedziałam, dlaczego tak zareagował. Przecież dobrze wiedział, jakie nazwisko nosiła matka, zanim wyszła za ojca. Czyżby przypomniał sobie coś, co dawno chciał zapomnieć?

Początek wielkiej pani Prince |Siostra Snape|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz