14 - deep conversation

63 15 12
                                    


Minęły kolejne dni, a Hector wciąż nie dawał znaku życia. Czułam, że wkrótce oszaleję z niepewności. Zdecydowałam, że muszę porozmawiać z kimś, kto mnie zrozumie. Tak oto pewnego wieczoru, po treningu, spotkałam się z Pedrim i Pablo. Byliśmy w małej kawiarni w pobliżu stadionu, a atmosfera była nieco napięta, mimo starań o rozluźnienie. Pablo, jak zawsze, miał wesoły uśmiech na twarzy, ale w jego oczach widziałam, że dostrzega mój niepokój.

Zanim zdążyłam się odezwać, Pedri zauważył, że coś jest nie tak. Jego wrażliwość na moje nastroje była czymś, co zawsze ceniłam.

– Sophie, co się dzieje? Widać, że coś cię trapi. – powiedział Pedri, lekko pochylając głowę, jakby próbował odczytać każdy szczegół mojej mimiki.

Pablo, zauważając tę chwilę, podjął temat z nieco mniej delikatnym podejściem, ale wciąż z troską:

– Wiesz, Sophie, zawsze możesz na nas liczyć, jeśli masz jakiś problem. Co się dzieje z Hectorem? Ostatnio go nie widzę na treningach.

Te słowa sprawiły, że poczułam się, jakbym straciła równowagę. To prawda, Hector w ostatnich dniach naprawdę zaczął się wycofywać. Na treningach nie był sobą, jego gra była chaotyczna, jakby nie potrafił skupić się na niczym. A poza boiskiem, zniknął – nie pojawiał się na sesjach zdjęciowych z drużyną, na których zawsze byliśmy razem.

Zrobiło mi się ciężko, ale wiedziałam, że nie mogę dłużej milczeć. Rozejrzałam się po obu chłopakach, czując, że potrzebuję ich wsparcia.

– Nie wiem, co się dzieje... Hector ostatnio jest taki zamknięty. W ogóle się nie odzywa. Nawet nie wiem, czy jeszcze mnie potrzebuje... A ja... naprawdę nie wiem, co mam robić. – moje słowa zlewały się ze sobą, jakby powietrze wokół mnie stało się coraz gęstsze.

Pedri westchnął cicho, spojrzał na mnie z pełnym zrozumienia wzrokiem.

– Rozumiem, że ci na nim zależy. Ale wiesz, jeśli on naprawdę nie chce tego teraz rozwiązać, nie możesz czekać na niego na zawsze. Musisz pomyśleć o sobie. Hector nie może stać się twoim ciężarem.

Pablo, mimo że początkowo starał się być lekki i zabawny, teraz zamilkł, dając Pedriemu przestrzeń na podjęcie tematu. Oczywiście, nie był obojętny na moją sytuację, ale jego sposób na pocieszanie był inny – bardziej bezpośredni.

– Zgadza się. I wiesz, że zawsze możesz liczyć na mnie. Może nie teraz, może nie od razu, ale ja jestem tutaj, jeśli chcesz porozmawiać.

To było coś, czego nie spodziewałam się od Pablo. Jego słowa były pełne troski, ale i pewnego rodzaju subtelnego flirtu, co sprawiało, że czułam się trochę zmieszana. W głębi serca wiedziałam, że Pablo jest osobą, która mógłby wnieść do mojego życia spokój, ale moja głowa wciąż była zajęta Hectoriem.

– Pablo... ja nie wiem. Z jednej strony czuję, że to koniec z pieprzonym Hectorem Fortem, ale nie potrafię tak po prostu go puścić. Czasami mam wrażenie, że jeśli tylko dam mu jeszcze trochę przestrzeni, wszystko wróci do normy. – powiedziałam, nie ukrywając, że wciąż mam nadzieję na rozwiązanie tej sytuacji.

Pedri spojrzał na mnie z ciepłem, ale też z pewnym smutkiem w oczach. Jego sposób patrzenia na świat był pełen realizmu, co sprawiało, że jego słowa miały ogromną wagę.

– Znam to uczucie, Soph. To tak, jakbyś trzymała się czegoś, co cię ciągnie w dół. Musisz zrozumieć, że Hector nie jest jedynym rozwiązaniem. Zasługujesz na kogoś, kto doceni cię w pełni, a nie zostawi cię w zawieszeniu.

Te słowa, choć były trudne, dotarły do mnie głęboko. Miał rację. Byłam w tej toksycznej pętli nadziei i rozczarowań, a jedyne, co robiłam, to czekałam, licząc, że Hector znowu się otworzy. Musiałam pozwolić sobie na ruszenie do przodu.

Pablo znów zabrał głos, tym razem z delikatnym uśmiechem:

– Sophie, jeśli kiedykolwiek poczujesz się zniechęcona, pamiętaj, że zawsze możesz porozmawiać ze mną. Nie musisz przechodzić przez to sama. – powiedział z takim ciepłem, że przez chwilę poczułam się, jakby jego obecność dawała mi jakąś stabilność.

Patrzyłam na obu chłopaków, czując wdzięczność za ich wsparcie. To była ta chwila, kiedy uświadomiłam sobie, że muszę otworzyć oczy na inne możliwości. Moje serce wciąż było przy obrońcy jednego z najpopularniejszych klubów piłkarskich świata, ale moje myśli powoli zaczynały dostrzegać, że są też inne drogi. Być może czas na nowy początek.

– Dzięki, chłopaki. Naprawdę... muszę przemyśleć kilka rzeczy. – powiedziałam, czując, że zrobiłam pierwszy krok ku wyjściu z tej emocjonalnej pułapki.

Wiedziałam, że decyzje, które musiałam podjąć, nie będą łatwe, ale czułam, że w końcu zaczynam dostrzegać, że życie to coś więcej niż oczekiwanie na kogoś, kto może nigdy nie wrócić.

Chciałam już wstać, podziękować za rozmowę i wrócić do siebie, ale Pablo zatrzymał mnie, delikatnie chwytając za nadgarstek.

– Sophie, zanim pójdziesz... – powiedział z uśmiechem, który sprawiał, że poczułam się trochę zmieszana, ale i zauważona. – Wiesz, że nie musisz robić niczego na siłę, prawda? Możesz po prostu się zrelaksować i pozwolić sobie na trochę zabawy. Może to właśnie tego teraz potrzebujesz.

Jego ton był łagodny, ale wyraźnie flirtujący. Chociaż starał się być subtelny, nie mogłam nie zauważyć, że w jego oczach była ta iskra, której nie potrafiłam zignorować. To było coś, czego nie czułam od Hectora od długiego czasu – swobodność, luz i pewność siebie.

Zatrzymałam się na chwilę, patrząc na niego. Czułam, jak serce zaczyna bić szybciej. Byłam rozdarta – z jednej strony chciałam skupić się na sobie, na tym, co naprawdę czuję, a z drugiej... coś w Gavim przyciągało mnie, jak magnes.

– Pablo... teraz naprawdę nie jest odpowiedni moment na takie rzeczy. – odpowiedziałam, próbując wyjść z tej sytuacji z gracją. – Po prostu muszę poukładać wszystko w głowie. Moje życie jest trochę skomplikowane w tej chwili.

Pablo nie dawał za wygraną. Zbliżył się jeszcze trochę, jego ton stał się bardziej czuły.

– Rozumiem, Sophie. Ale nie musisz tego rozkładać na czynniki pierwsze. Czasami wystarczy po prostu dać się ponieść chwilą. A jeśli kiedykolwiek poczujesz, że chcesz na chwilę zapomnieć o wszystkim... jestem tu. – powiedział z uśmiechem, który miał w sobie coś uwodzicielskiego, ale nie nachalnego.

Zawahałam się przez chwilę. Serce biło mi szybciej, a umysł był pełen wątpliwości. Wiedziałam, że jeśli teraz ulegnę, mogę tylko skomplikować jeszcze bardziej to, co już było trudne. A jednak, Pablo miał w sobie coś, co sprawiało, że czułam się zauważona, doceniona... coś, czego ostatnio brakowało mi w relacji z Hectoriem.

– Dziękuję, Pablo, naprawdę. Ale teraz... po prostu muszę to przemyśleć. Może kiedy indziej. – powiedziałam w końcu, czując, że muszę postawić granicę, by nie wpaść w kolejną emocjonalną pułapkę.

Pablo, choć lekko zawiedziony, uśmiechnął się szerzej.

– Rozumiem. Na pewno znajdziesz czas, by się odprężyć, nie martw się o to."

Uśmiechnęłam się delikatnie i wstałam, czując ulgę, że udało mi się uniknąć tego, co mogło by zniszczyć moją równowagę. Jednak w głębi duszy wiedziałam, że te emocjonalne gry, które Pablo i ja zaczynaliśmy, wcale nie były takie łatwe do rozstrzygnięcia.

Pożegnaliśmy się krótko, a ja ruszyłam w stronę samochodu, z jednej strony czując się wolna, a z drugiej... niepewna, co przyniesie przyszłość.

Ocean eyes | Héctor FortOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz