Sophie siedziała na kanapie, trzymając dłonie na kolanach, starając się ukryć, jak bardzo jej serce bije w piersi. Oczekiwała tej rozmowy, ale nie spodziewała się, że będzie tak trudna. Hector stał przed nią, a jego oczy były pełne gniewu, zmieszane z bólem, który był dla niej nie do zniesienia.— Więc to wszystko było kłamstwem? — jego głos był niski, ale ostry, pełen goryczy. — Udawałaś, że ci zależy, a teraz bawisz się z pierdolonym Pablem Gavirą?!
Sophie poczuła, jak każda cząstka jej ciała zastyga w miejscu. To, co chciała powiedzieć, zacięło się w jej gardle, bo wiedziała, że słowa Hectora są pełne rozczarowania. Cała ta sytuacja – cała ta burza – zaczęła się wyrywać spod kontroli.
— Hector, to nie tak! — wypaliła, ale jej głos brzmiał wciąż drżąco. — Pablo po prostu chciał mi pomóc, kiedy ty... — urwała, bo zdała sobie sprawę, że to, co zaraz miała powiedzieć, może pogłębić jego ból. Zatrzymała się w pół słowa, bo bała się, że może powiedzieć coś, czego później będzie żałować.
Hector patrzył na nią, jego oczy pełne były rozczarowania i gniewu, jakby każda jej wypowiedź była kolejnym ciosem. Zbliżył się do niej, a jego głos, chociaż spokojny, niósł w sobie nieprzebraną irytację.
— Kiedy ja co? Przestałem być dla ciebie wystarczający?! — przerwał jej, jego słowa zabrzmiały jak oskarżenie. — Może od początku chodziło ci o kogoś innego?
Wzrok Hectora był pełen bólu, jakby jego serce pękało na kawałki. Sophie poczuła, jak jej własne serce zwalnia, jakby każda kolejna sekunda spędzona w tej rozmowie była coraz bardziej nie do zniesienia. Cała ta sytuacja, wszystkie te kłamstwa, oskarżenia i niedopowiedzenia sprawiały, że czuła się, jakby grzebała własne groby.
— Hector, to nie tak... — jej głos zadrżał, a w oczach pojawiły się łzy. — Ty się odsunąłeś. Ja próbowałam walczyć o nas, ale ty... ty przestałeś rozmawiać, przestałeś mnie zauważać. Pablo po prostu był przy mnie, kiedy czułam, że wszystko się wali...
Hector spojrzał na nią, ale jego twarz nie zmieniała się. Ból w jego oczach wydawał się tylko rosnąć, a każde jej słowo tylko dodawało mu więcej wątpliwości.
— Więc to tak? Gdy mnie nie było, znalazłaś sobie kogoś, kto cię pocieszy?! — zapytał z chłodem w głosie, jakby nic nie miało znaczenia.
Sophie zamrugała oczami, próbując powstrzymać łzy, ale czuła, jak te słowa boleśnie ranią ją w samym sercu. Wiedziała, że Hector ma rację – ich związek przeszedł przez trudny okres, ale to nie znaczyło, że zaczęła go zdradzać. Zaczęła mówić, ale Hector ją przerwał, wskazując na swoje serce.
— To nie o to chodzi, Sophie. — Jego głos zadrżał, gdy dodał. — To o to, że czułem się odrzucony. Czułem, że przestałaś mnie potrzebować. I teraz widzę, że może rzeczywiście przestałem być tym, który cię interesuje. Może nigdy nim nie byłem...
Sophie nie mogła już dłużej wytrzymać. Wstała z kanapy, podeszła do niego i złapała go za rękę, czując, jak bardzo się trzęsie.
— Hector, ja cię kocham... Ja naprawdę cię kocham. To, co się dzieje, to nie jest to, co myślisz. Pablo to tylko przyjaciel, to tylko on był przy mnie wtedy, kiedy ty odszedłeś...
Hector nie odpowiedział. Jego oczy były teraz puste, jakby nie wierzył w nic, co mówiła. Czuł się zdradzony, nie tylko przez to, co widział, ale przez to, jak się czuł w tym wszystkim – niezauważony, odrzucony.
— Jeśli mnie kochasz, to czemu nie widzisz, jak bardzo cierpię?! Czemu nie widzisz, jak bardzo próbowałem, żeby wszystko było dobrze?! — jego głos prawie się załamał.
CZYTASZ
Ocean eyes | Héctor Fort
Fanfiction- Nie wierzę, że kiedykolwiek myślałem, że cię kocham. To wszystko było kłamstwem? - syknął Hector • treści 18+ !