Następnego ranka obudziłam się w zupełnie obcej sypialni. Miękkie światło wpadało przez ciężkie, jedwabne zasłony, a ja leniwie przeciągnęłam się, rozglądając po pomieszczeniu. Nie była to sypialnia, do której poprzedniego wieczora zaprowadził mnie Lucjusz, bym mogła odłożyć swoje kufry.
Zdezorientowana usiadłam na brzegu łóżka, przecierając oczy. Nagle usłyszałam podniesione głosy dochodzące zza uchylonych drzwi. Z początku nie byłam pewna, o co chodzi, ale szybko wyłapałam swoje imię w rozmowie.
Lucjusz i Severus. Kłócili się.
Nie słyszałam dokładnie każdego słowa, ale ton ich głosów zdradzał, że dyskusja jest zażarta. Lucjusz mówił coś ostro, jakby próbował kogoś przekonać, a Severus odpowiadał chłodno, jak to on miał w zwyczaju.
Odchrząknęłam, przerywając ich wymianę zdań. Obaj spojrzeli na mnie jednocześnie, jakby właśnie zostali złapani na gorącym uczynku.
— Skoro już skończyliście się kłócić — zaczęłam sucho — chciałabym, żeby którykolwiek z was zaprowadził mnie do właściwej sypialni. Tej, która była przeznaczona dla mnie, bo chyba zaszło jakieś nieporozumienie.
Lucjusz od razu się odezwał, posyłając Severusowi triumfalny uśmiech: — Oczywiście, moja droga. Chodź za mną.
Severus nic nie powiedział. Tylko odwrócił się na pięcie i wyszedł z korytarza, jakby dalsze konfrontacje go nie interesowały. Westchnęłam cicho i ruszyłam za Lucjuszem, który z przesadną gracją otworzył przede mną drzwi.
Pokój, do którego mnie wprowadził, był piękny. Wysokie, ozdobne łóżko stało pod ścianą, a jego baldachim falował lekko w powietrzu, jakby poruszała nim magia. Na półce przy oknie zauważyłam kilka pustych waz, idealnych na bukiety, których tutaj zapewne nigdy nie będzie.
— To tutaj — oznajmił Lucjusz z uśmiechem. — Mam nadzieję, że odpowiada twoim standardom, księżniczko.
Nie odpowiedziałam, a zamiast tego kiwnęłam głową i weszłam do środka. Zamknęłam drzwi, nie dając mu szansy na kolejne uwagi. W pokoju panowała cisza, którą przerwało jedynie ciche trzaśnięcie mojego kufra. Podeszłam do niego, otworzyłam wieko i zaczęłam wyciągać przygotowane wcześniej prezenty.
Pierwszy prezent to srebrna broszka w kształcie szabli. Doskonale wiedziałam, że Abraxas Malfoy uwielbia kolekcjonować takie ozdoby. Uznałam, że będzie dla niego idealna. Następny był piękny naszyjnik z ametystami – podarunek dla jego żony, Pani Malfoy. Wyobraziłam sobie, jak elegancko będzie wyglądała, nosząc go na jednym z ich rodzinnych przyjęć.
Kolejny prezent to książka – rosyjski romans, starannie dobrany dla Lucjusza. Nieważne, jak bardzo zaprzeczał, wiedziałam, że uwielbia takie historie. Pisaliśmy do siebie od lat, a on nie raz wspominał o swoich zamiłowaniach do literatury. Uśmiechnęłam się na wspomnienie jego zdjęć, które dołączał do listów – często z nim samym w roli głównej, ale zdarzały się i piękne widoki, a nawet zdjęcia innych ludzi.
Na sam koniec wyciągnęłam album – mój osobisty skarb. Był wypełniony zdjęciami z lat nauki w Durmstrangu. Fotografie drużyny Insygni Śmierci, zabawne momenty z przyjaciółmi, a nawet kilka portretów z profesorami. Jedno z moich ulubionych zdjęć to to, na którym siedzę na miotle obok Notta, a on daje mi buziaka w policzek. Miałam nadzieję, że Severus dostrzeże, jak na większości zdjęć noszę jego stary, podarowany mi sweter.
Starannie zapakowałam wszystkie prezenty w eleganckie pudełka, wzięłam je w ramiona i zeszłam na śniadanie. W jadalni wszyscy już byli. Rozmowy ucichły, gdy tylko weszłam do pomieszczenia.
— Dzień dobry wszystkim — rzuciłam wesoło, uśmiechając się szeroko. — Mam dla was prezenty.
Za pomocą zaklęcia każdy prezent trafił do właściwej osoby. Reakcje były bezcenne. Państwo Malfoy byli zachwyceni, a Abraxas niemal od razu przypiął broszkę do klapy swojego szlafroka, zachwycony jej detalami. Pani Malfoy uśmiechała się z wdzięcznością, podziwiając naszyjnik. Lucjusz spalił buraka i nie chciał nikomu pokazać, co dostał, ale wiedziałam, że w środku jest zadowolony.
CZYTASZ
Początek wielkiej pani Prince |Siostra Snape|
ActionSeverus Snape - to imię brzmiało w jej głowie od zawsze. Czy wiedziała, kim on jest? Owszem, aż za dobrze. Czy widziała, jak wyglądało jego wychowanie? Aż za dobrze. Czy widziała, jak był dręczony? Tak dobrze, jak nikt inny. Czy kiedykolwiek mu pomo...