Rozdział 11

130 24 21
                                    

Proszę mi dokarmić wenę, bo zaczyna zdychać.

Rozdział 11

Reo odetchnął z prawdziwą ulgą, kiedy okazało się, że został jednym z zawodników rezerwowych. Niemal zarzynał się na treningach, żeby szlifować swój nowy styl gry. Zatracał się czasem tak bardzo, że Seishiro musiał go siłą zmuszać, żeby odpoczął.

– Uspokój się, Reo – powiedział mu z taką stanowczością, o jaką by go nigdy nie podejrzewał. – Jeśli zrobisz sobie krzywdę, to nie będziesz miał szans zagrać. Tego chcesz? Za ciężko pracowałeś, żeby wszystko zaprzepaścić.

Przytulił się wtedy mocno do niego i pokiwał głową. Wiedział, że przesadza, ale tak bardzo mu na tym zależało, że jego nerwy brały czasem górę. Na szczęście wysiłek się opłacił.

Ego ogłosił skład rezerwowych dosłownie w ostatniej chwili. Potem wezwał Reo na krótką rozmowę w cztery oczy.

– Nie jesteś głupi i na pewno domyślasz się, dlaczego zostałeś wybrany – powiedział.

– Bo mogę powstrzymać Shidou – odparł wprost.

– Zgadza się. Jeśli wejdzie na boisko, będziesz prawdopodobnie jedyną osobą, która będzie miała szansę go zatrzymać. Grałeś z nim, znasz jego styl i potrafisz dostosować swoją zdolność kopiowania do takiej sytuacji.

Reo miał zatem szansę, żeby wyjść na boisko. Mogli zrobić trzy zmiany, a zatem w zależności od sytuacji, każdy z rezerwowych mógł znaleźć się na boisku. Miał nadzieję, że doczeka tego momentu.

– Obserwuj wszystko bardzo uważnie – polecił mu Ego, gdy ich grupa zajęła miejsca, a główny skład Blue Lock Eleven i U-20 rozpoczęli mecz.

Boisko znajdowało się pośrodku całego kompleksu, a trybuny pękały w szwach. Ludzie zjechali zapewne z całego kraju, żeby dopingować U-20. Nikt najwyraźniej nie wierzył, że drużyna Blue Lock mogłaby wygrać. Zacisnął mocno pięści. Muszą to wygrać. Do działania pchała ich determinacja i egoizm, który zaszczepił w nich Ego. Facet może i był piłkarskim świrem, ale miał sporo racji. Na boisku nie było czasu na zbędne myślenie. Należało kierować się instynktem i podejmować szybkie decyzje. Każda sekunda zwłoki groziła utratą piłki na rzecz przeciwnika.

Ego opowiadał im też o transie, który mogli osiągnąć. Nazywał to aktywnym transem albo stanem Flow. Był to moment, gdy zawodnik tak bardzo skupiał się na zdobyciu gola, że nie widział niczego innego. Reo uważał, że to było intrygującego, ale osiągnięcie czegoś takiego na zawołanie, nie było łatwe. Każdego do tego stanu mogło popchnąć co innego. Musiał zatem znaleźć w sobie to coś, a na razie skupił się na meczu.

– Dasz radę, Sei – mruknął cicho, zerkając na swojego chłopaka, z którym paradoksalnie tyle już przeszli.

Nie znali się przecież jakoś szczególnie długo, a mimo to stał się dla Reo najważniejszą osobą na świecie. Jeśli tylko Seishiro nadal będzie go chciał, to zamierzał z nim zostać na zawsze. Miał gdzieś, co jego rodzice będą o tym myśleć. Jeśli chociaż troszkę zależało im na jego szczęściu, to odpuszczą i dadzą mu w końcu żyć. A jeśli nie, to trudno. Jakoś to przeżyje, chociaż będzie mu naprawdę przykro.

Blue Lock przystąpili do ataku i wydawało się, że mają szansę na bramkę, ale szarżę Isagiego zablokował kapitan U-20. Obrońca pojawił się nagle, niczym atakujący wąż, który czyhał na swoją ofiarę. To było ciekawe zagranie, które Reo chętnie zobaczyłby jeszcze raz. Kolejne minuty pokazały jednak, że warunki gry wcale nie dyktowali zawodnicy U-20, tylko Itoshi Sae. Starszy brat Rina przebił się przez obronę i zdobył pierwszą bramkę w tym meczu. Kibice szaleli na trybunach.

SkarbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz