Rykoszet

9 6 0
                                    

Harley Dawson wstała przed siódmą, by spakować swój plecak. Mogła zrobić to dzień wcześniej, ale była zbyt pochłonięta pisaniem z przyjaciółmi. Cała czwórka była podekscytowana wycieczką, choć Harley bardziej planem wyswatania Czarodzieja z Grace. Dobrze wiedziała, że gdy angażowała się w cokolwiek tak mocno, nie było już odwrotu – musiała dopiąć swego. Inaczej chyba by oszalała.

Doszła do wniosku, że w drodze na biwak musi porozmawiać z Grace. Jakkolwiek wybadać grunt, by móc wywnioskować, czy dziewczyna jest zainteresowana swoim przyjacielem. Zdaniem Harley to oczywiste, że była. Dopuszczała do siebie opcje, iż jej założenie było błędne – zupełnie jak Czarodzieja na temat jej i Nicka, ale nie myliła się przecież co do uczuć chłopaka względem Grace. Czuła, że coś jest na rzeczy, zauważając ich zawstydzone uśmiechy, potajemne spojrzenia i ciągłe sprzeczki. Pomiędzy tamtą dwójką rosło napięcie. Harley chciała je tylko uzewnętrznić.

Lekko po ósmej rano do drzwi zapukała pielęgniarka z dawką leków. Dziewczyna szybko wykonała tę nużącą rutynę, a uprzejma starsza kobieta życzyła jej przyjemnego biwakowania.

Zbiórka w holu zaplanowana była na godzinę dziewiątą. Na grupowym czacie z przyjaciółmi, umówiła się by być pięć minut przed wskazanym czasem. Harley zeszła jeszcze wcześniej, ponieważ nie potrafiła wysiedzieć w miejscu z podekscytowania. Podeszła do Panam Palmer – niskiej brunetki, którą znała z grupowej terapii. Przywitała się.

– Czeka nas bardzo miły okres w ośrodku – wyznała dziewczyna. – Dzisiaj biwak, za miesiąc impreza z okazji piątej rocznicy założenia. Nie mogę się już doczekać, zawsze bardzo się starają, byśmy świetnie się na niej bawili.

Harley Dawson nie wiedziała wcześniej, że takie wydarzenie ma mieć miejsce. Ucieszyła się na samą myśl. Ludziom z tego ośrodka potrzeba było odskoczni od codzienności, takiej właśnie jak owy biwak czy zwykła impreza. Dyrektor Anderson i jego pracownicy wkładali wiele pracy w to, by pacjenci czuli się jak zwykłe dzieciaki ze zwykłymi problemami. Domyślała się, że w ten sposób próbował im pokazać jakie życie jest piękne, dając dużo radości nastolatkom, których do tej pory spotkało wiele krzywdy. Doceniała to, poniekąd ufając metodom leczenia stosowanym w ośrodku, w końcu dawno już nie było tak, że nie mogła zasnąć z powodu natrętnych myśli. Uważała, że to raczej nie leki były tego przyczyną.

– A tak w ogóle, co tu robi Nancy Spiegelman? – Zapytała Panam.

– Cóż, dyrektor pozwolił jej iść, tym samym wracając do grupy terapeutycznej, jeśli Gracy się zgodzi – wyznała Harley z niezadowoloną miną. – Ja też jestem zawiedziona jej wyborem.

– Niektórzy zasługują na drugą szansę – westchnęła – ale nie wiem jakim cudem Grace stwierdziła, że do takich osób należy Nancy.

Harley przytaknęła koleżance, patrząc na irytująco szczęśliwą Nancy Spiegelman, w towarzystwie swoich przyjaciół.

Z nią naprawdę ktoś chce się przyjaźnić...

Gdy wybiła dziewiąta wszyscy ustawili się w grupach, w jakich chodzili na terapię, by każdy prowadzący mógł sprawdzić listę obecności, na którą wpisywali się poprzedniego dnia.

– Pomimo wczesnej godziny, na dworze jest dziewiętnaście stopni, więc rozdamy wam po butelce wody, bo niestety śniadanie zjemy dopiero na miejscu – poinformowała Maggie Anderson, po odczytaniu wszystkich nazwisk z listy. – Potrzebuje też dwóch silnych chłopaków, by pomogli mi z dwoma tobołkami.

Takowymi okazali się być Nickolas i Blaise Hudson.

– Co pani tu napchała?

– Między innymi wasze śpiwory Blaise – odpowiedziała z serdecznym uśmiechem.

wonderland Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz