rozdział 2

2 1 0
                                    

- Jak podoba ci się szkoła? – Felix zadał dość standardowe pytanie, ale miło z jego strony, że się tym zainteresował.

- Może być, ale mam wrażenie, że nic nie zastąpi mi domu – odparłam smutno patrząc przed siebie

- Jesteś z...Yongin prawda? Byłem tam kiedyś z rodzicami, naprawdę ładne miasteczko – uśmiechnął się lekko chłopak patrząc na mnie. – Na pewno świetnie ci się tam mieszkało – dodał po chwili

- Było cudownie...mogłam robić co mi się podobało – tą przenośnią określiłam oczywiście łamanie prawa poprzez dewastowanie przestrzeni publicznej – A tu nie mam nawet gdzie pojeździć na desce – powiedziałam patrząc na przedmiot który trzymałam w ręce

- Niedaleko jest taki spoko skatepark, jeśli o to ci chodzi, mój kolega chyba często tam bywa – zaoferował chłopak, a ja zaśmiałam się cicho na jego „pomoc"

- Skateparki też lubię, ale to nie jazda trzydzieści na godzinę po pustej drodze asfaltowej – westchnęłam cicho, a tym razem to Felix się zaśmiał

- Widzę, że wcale nie jesteś taka święta jak mi się wydawało na rozpoczęciu roku – skwitował, a ja tylko pokręciłam głową z niedowierzaniem.

- Słuchaj...jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz – dodałam patrząc na niego porozumiewawczo. Rozmowa z nim była dla mnie w jakiś sposób przyjemniejsza niż ta z Jeongyeon. Tak jakby on bardziej mnie rozumiał mimo, że jeszcze prawie się nie znaliśmy. – a tak w ogóle to czym się interesujesz? – spytałam zerkając na niego by przez chwilę przyjrzeć się jego urodzie, była naprawdę specyficzna co nie zmieniało faktu, że chłopak był śliczny.

- Lubię piec i grać na komputerze, takie tam nic ciekawego – odparł także przez chwilę na mnie patrząc – a ty?

- Myślałam, że się już domyśliłeś – zaśmiałam się cicho – Lubię jeździć na desce i rysować – odpowiedziałam z uśmiechem.

- Brzmi ciekawie, kiedyś mi pokażesz swoje rysunki – powiedział pewny, a ja wywróciłam oczami.

- Nie ma nic za darmo, pokażę jak dasz spróbować twoich wypieków – odgryzłam się po chwili

- Stoi – uśmiechnął się Felix, na co ja cicho się zaśmiałam

Felix pov

Po paru minutach rozmowy trafiliśmy na skrzyżowanie, na którym niestety musiałem rozstać się z dziewczyną.

- Ja tu skręcam – powiedziałem trochę niechętnie, a Yena skinęła głową.

- To do jutra w takim razie – uśmiechnęła się machając mi, a ja odwzajemniłem gest po chwili skręcając w ulicę prowadzącą w stronę osiedla, na którym mieszkałem.

Kilkanaście minut później byłem już w mieszkaniu i unikając jakiejkolwiek interakcji z rodzicami, zamknąłem się w swoim pokoju. Miałem do przygotowania kilka rzeczy do szkoły, a po tym mogłem skupić się na pograniu w jakieś gry. W ten sposób spędziłem wieczór puki moja mama nie postanowiła wejść do pokoju.

- Znowu grasz? – spytała jakby była to najbardziej rozczarowująca rzecz na świecie – Lepiej byś się pouczył

- Nie mam czego – wzruszyłem ramionami kontynuując grę, której nie mogłem na ten moment zatrzymać.

- Zawsze jest czego, lepiej dostać szóstkę niż piątkę prawda? – odparła z wyrzutem, a ja jedynie cicho westchnąłem. Kobieta na szczęście sama wyszła nie mając już pewnie siły i ochoty się ze mną drażnić.

Skończyłem granie z kolegami przed północą i wtedy też poszedłem coś zjeść, umyć się, a po tym w końcu położyłem się do łóżka. Mimo całkiem wczesnej godziny, i tak rano się nie wyspałem.

you're the only good thing in my life || felix x ocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz