Hector miał w głowie tylko jedno – musiał ją zdobyć, a jeśli miałby to zrobić, nie zamierzał grać w żadną grzeczną grę. Miał swoje zasady i teraz była pora, by pokazać Sarze, że nie każda chwila jest tym, czym się wydaje. W końcu nie był typem, który odpuszczał, zwłaszcza kiedy coś go naprawdę interesowało. A ona... ona była teraz jego celem.Po cichu zbliżył się do domku, gdzie Sara i Antonio spali, jego krok był pewny, prawie cichy jak cień. Widok ich razem przy ognisku nie dawał mu spokoju – Antonio trzymał ją za rękę, a ona patrzyła na niego, jakby nie było nikogo innego. Hector miał wrażenie, że coś w tej układance mu nie pasowało. W jego świecie nie było miejsca na słabości. I tak, był zły – na Antoniego, na Sarę, na siebie za to, że nie wiedział, czego tak naprawdę chce.
Dotarł pod okno jej pokoju. Z jednej strony czuł, jak adrenalina przepływa przez jego ciało, z drugiej, wiedział, że jeśli zrobi to, o czym myślał, nie będzie odwrotu. Mimo wszystko nie czuł strachu. Wspinając się na drzewo obok okna, zerknął przez szybę, dostrzegając Sarę śpiącą w łóżku. Jej sylwetka była nieruchoma, a pokój był prawie całkowicie pogrążony w mroku.
Bez wahania otworzył okno, szarpnął je w lewo i wślizgnął się do środka jak duch. Miał jedną myśl – zrobić to szybko, zanim się obudzą. W tym momencie był pewny tylko jednego – nie pozwoli, żeby ta sytuacja umknęła mu przez brak odwagi. Gdy stawiał stopę na podłodze, zaledwie kilka kroków dzieliło go od łóżka, w którym spali. Czuł, jak serce bije mu mocniej, ale to nie był strach. To była pewność, że ma wszystko pod kontrolą.
I wtedy, jakby na przekór wszystkiemu, zobaczył, jak Sara powoli otwiera oczy. Spojrzała na niego w pierwszym odruchu z lekkim zaskoczeniem, a potem zrozumieniem. Jej oczy były szeroko otwarte, jakby zobaczyła ducha. W tej chwili Hector poczuł, że gra zaczyna się na nowo.
— Hector? – wyszeptała, jej głos był pełen zaskoczenia, ale i... może lekko rozbawienia. Coś w tym spojrzeniu mówiło mu, że zrozumiała już, co się dzieje. Ale on nie zamierzał się wycofać.
— Cisza. – odpowiedział krótko, kładąc palec na ustach, ale nie odwrócił wzroku. Wiedział, że w tej chwili to ona musi podjąć decyzję, a on był gotowy na wszystko.
Sara przez chwilę patrzyła na niego w milczeniu, jakby rozważając, co zrobić. Po chwili, gdy ich spojrzenia się spotkały, Hector zauważył, że nie unika jej wzroku. Mimo że była z Antonim, wiedział, że coś w tej chwili się zmienia.
— Co ty tu robisz? – zapytała, nie odwracając wzroku.
— Chciałem zobaczyć, jak śpisz – odpowiedział, jego ton był bezczelny, pewny siebie, jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie. Po tym zdaniu znów pojawił się ten uśmiech, pełen przekory, który znała tylko ona.
Sara wzięła głęboki oddech, jej twarz była blisko, ale nie odsunęła się. W tej chwili Hector mógł poczuć, jak cały jej świat zaczyna się zmieniać. Niezależnie od tego, co postanowi, ona już go widziała w tej wersji.
— Jesteś szalony – odpowiedziała w końcu, choć nie brzmiała na tak zdenerwowaną, jak brunet się spodziewał. Wręcz przeciwnie – wydawała się zaintrygowana.
— Może – odpowiedział z tym samym uśmiechem. — Ale nie mogę się powstrzymać.
I chociaż Sara wciąż była z Antonim, Hector wiedział jedno – ta noc miała swoje własne zasady, a on nie zamierzał odpuścić, dopóki nie dostanie tego, czego chciał.
Jego wzrok spotkał jej oczy, a przez chwilę wydawało się, że czas się zatrzymał. W jego spojrzeniu było coś dzikiego, zuchwałego, jakby szukał odpowiedzi na pytanie, które przez cały czas siedziało w nim: „Chcesz mnie?".
CZYTASZ
Betrayal | Héctor Fort
Fiksi Penggemar- A czy twój chłopak wie, że widujemy się kiedy on śpi? - zapytał. treści 18+!