12 - what's that?

19 6 0
                                    



Poranek był spokojny – może zbyt spokojny. Słońce leniwie wpadało przez firany w małym salonie, gdzie Antonio parzył kawę. Sara siedziała na kanapie z telefonem w ręku, udając, że przegląda wiadomości, ale w rzeczywistości jej myśli krążyły wokół Hectora.

To była kolejna długa noc, pełna napięcia i emocji, które pozostawiły ślady nie tylko w jej głowie, ale także w ich mieszkaniu. Nie zauważyła, jak coś, co miało być drobiazgiem, stało się potencjalnym dowodem.

Chłopak włożył kubek kawy na stół obok niej i rzucił na nią krótkie spojrzenie.

– Wstałaś wcześnie – zauważył, siadając naprzeciwko.

– Nie mogłam spać – odpowiedziała szybko, może zbyt szybko.

Antonio przytaknął, nie drążąc tematu. Jednak jego wzrok przesunął się w kierunku rogu pokoju, gdzie na podłodze leżała drobna, jasna paczuszka, która wydawała się nie na miejscu.

Prezerwatywa.

Zmarszczył brwi. Nie pamiętał, żeby ostatnio kupowali takie. Spojrzał na Sarę, która nadal unikała jego wzroku, skupiona na telefonie. Serce zaczęło mu bić szybciej.

– Co to jest? – zapytał, wskazując ruchem głowy w stronę przedmiotu.

Loren zamarła. Spojrzała na miejsce, które pokazywał, i w jednej chwili zrozumiała. Twarz jej pobladła, ale starała się zachować spokój.

– To nic... – zaczęła, próbując się uśmiechnąć. – Może coś z zakupów.

Antonio uniósł brwi. W jego spojrzeniu pojawiła się mieszanka zdziwienia i podejrzliwości.

– Z zakupów? – powtórzył. – Sara, to nie jest coś, co po prostu wypada z torby.

Podniósł paczuszkę i trzymał ją w ręku, jakby ważył jej znaczenie. Dziewczyna poczuła, jak jej żołądek zaciska się z nerwów.

– Antonio, naprawdę, to pewnie coś starego. Może... może przypadkiem się zaplątało.

Jego spojrzenie stało się ostrzejsze.

– Starego? Nie pamiętam, żebyśmy używali czegoś takiego. A ty?

Pytanie zawisło w powietrzu jak ostrze. Sara spuściła wzrok, nie wiedząc, jak odpowiedzieć. W głowie miała tylko jedną myśl: Jak mogłam być tak nieostrożna?

– Coś jest nie tak – powiedział Antonio, jego głos był teraz głębszy, bardziej stanowczy. – Od jakiegoś czasu jesteś dziwna. Wychodzisz późno, wracasz jeszcze później. A teraz to. Chyba mam prawo wiedzieć, co się dzieje.

– Posłuchaj, proszę... – zaczęła, ale przerwał jej ruchem ręki.

– Nie, Sara. Żadne proszę. Chcę wiedzieć. Czy jest ktoś inny?

Te słowa uderzyły ją jak cios. Wiedziała, że kłamstwo mogłoby zakończyć tę rozmowę, ale jednocześnie nie była pewna, czy jej uwierzy. Zamiast tego zapanowała między nimi cisza, która tylko pogłębiła jego podejrzenia.

Antonio wstał z miejsca, rzucając paczkę na stół.

– Wiesz co? Chyba lepiej, żebym na chwilę wyszedł. – Jego głos był pełen gniewu, ale widać było, że bardziej czuł ból niż złość.

Zanim Sara zdążyła cokolwiek powiedzieć, wyszedł z mieszkania, trzaskając drzwiami. Stała przez chwilę nieruchomo, czując, jak wszystko, co starała się ukryć, zaczyna wymykać się spod kontroli.

Teraz wiedziała, że to tylko kwestia czasu, zanim prawda wyjdzie na jaw.

W ciągu kilku dni od wybuchu podejrzeń jej chłopaka, Sara czuła się jak w potrzasku. Każdy jej krok w mieszkaniu był obarczony ryzykiem, że Antonio znajdzie coś jeszcze, a w jej głowie wciąż brzmiały jego słowa: „Czy jest ktoś inny?" Wiedziała, że Antonio nie odpuści, ale problem leżał gdzie indziej – teraz Berta zaczęła się jej uważniej przyglądać.

Betrayal | Héctor FortOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz