Aśka
🤎
Nie wiem, jak mi się to udało, ale no… nie ukatrupiłam gada.
Cytując postać z mojego ulubionego filmu "tosz to szok".
No serio. Śmiem sądzić, że nawet matka Teresa, by tego nie wytrzymała.
A szło mu już tak dobrze... chociaż w sumie, to nie.
Jedyne co mu wyszło, to pizza, którą mi przywiózł. A że była zamówiona, to nie wiem, czy nawet za to powinnam być mu wdzięczna.
Reszta to już, tylko wystawianie moich nerwów na próbę.Cały wieczór tylko głupie uwagi i przytyki.
A to, że wciągam jedzenie jak odkurzacz i nic dla niego nie zostanie. - A zjadł tylko jeden kawałek i mielił go tak długo, że aż miałam wrażenie, że robi to specjalnie.
A to, że nie potrafię przyjmować gości, bo nawet nic do picia mu nie zaproponowałam. - Chociaż poleciał i przyniósł mi w największym kubku, mój ulubiony soczek, a sam zrobił sobie tylko niewielką kawę, twierdząc, że nie chce mu się pić, ale parę łyków zrobi, żeby mieć siłę siedzieć przy papierach. I o to było to całe halo! O kilka łyczków!
Nie dość, że mnie wkurzał swoim ględzeniem, to jeszcze noga zaczęła mi dokuczać, więc siłą rzeczy… no nie potrafiłam tego powstrzymać. Sapnęłam sobie kilka razy ciężko. I oczywiście musiał się załączyć.
- Sapiesz tak głośno, że pracować nie mogę.
- Na siłę cię tu nie trzymam. Tam są drzwi.
- O nie. Ja tu zostaję. Ale ty - wstał od stołu i łapiąc za rączki wózka, zaczął mnie kierować w stronę mojego pokoju.
- Co robisz?!
- Wyprowadzam cię. Idziesz spać.
- Jak ci przeszkadza moja obecność, to jedź do domu!
- Cicho.
No dacie wiarę?! Uciszył mnie! I to jeszcze parokrotnie później, kiedy próbowałam się wykłócać.
Następnie podniósł mnie z wózka, posadził na łóżku i rozglądając się po pokoju, spytał - Piżamka, gdzie?
- Co?
- No, w co mam cię przebrać?
- Pogrzało cię?! W nic mnie nie będziesz przebierał!
Przewrócił oczami i sam zaczął szukać. Zbyt długo mu to nie zajęło, bo leżała pod poduszką.
Złapał za satynową koszulkę i rozciągając ją w dłoniach, zaczął się jej przyglądać. - Hm - zamruczał parokrotnie, po czym stwierdził. - Nie powinnaś tak paradować, przy dzieciach.- Oddawaj to - próbowałam mu ją wyrwać, ale podniósł ją poza zasięg moich rąk. - Nie paraduję tak przy dzieciach - zawarczałam.
- Z pokoju też tak nie wychodzisz?
- A gówno cię to obchodzi. Powiedziałam, oddaj!
- Oj, nie ładnie tak mówić - zacmokał, kręcąc głową. - Łapki w górę - dodał i złapał za dół mojej koszulki.
- Zwariowałeś?! Nie rozbiorę się przed tobą!
- Nie ma tam niczego, czego bym już nie widział.
- Zamknij się!
- Podnieś ręce!
- Nie!
CZYTASZ
Tie-Break
Humor- Ta kobieta, pała do mnie miłością równie wielką, co mysz do kota. Jest straszną Jędzą, ale to nie zmienia faktu, że ma najpiękniejsze oczy, jakie w życiu widziałem. Oczy, które rzuciły na mnie klątwę, rozgaszczając się w moim umyśle i za nic nie...