Po sześciu godzinach lotu samolot należący do Alessandro zbliżał się już do celu swojej podróży. Przez cały lot Aurora i Alessandro nie zamienili ze sobą ani jednego słowa. Miała do niego żal za to jak potraktował ją przed wylotem. On natomiast uznał, że lepiej będzie dla nich, gdy da jej czas na przemyślenie wszystkiego. Nie miał ochoty na dalsze kłótnie. Potrzebował się wyciszyć przed spotkaniem z Nasir'em oraz pozostałymi uczestnikami jutrzejszej aukcji.
W końcu dzisiaj spotka ich wszystkich na zorganizowanej przez Nasir'a kolacji. Przede wszystkim musiał nastawić się na spotkanie z Boris'em. Nigdy nie przepadał za tym chujem. Wprawdzie Bratwa zaopatrywała się u niego w towar, ale jednocześnie sama prowadziła produkcję śmiercionośnej broni.
– Za chwilę będziemy lądować. – Odezwał się w końcu po tych sześciu godzinach milczenia. – Na lotnisku będzie czekać na nas Nasir Al-Churi, organizator aukcji i jeden z najbardziej wpływowych szejków w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Proszę cię żebyś zachowywała się odpowiednio.
Aurora spojrzała na niego swoimi napuchniętymi od płaczu oczami. Nie potrafiła przez cały lot poradzić sobie z emocjami, które nią targały. Niby powiedziała mu, że go nienawidzi, ale doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że jest to nieprawdą. Mimo wszystkiego, co wydarzyło się przez ostatnie godziny, kochała go. Czuła się jakby powoli wariowała, bo przecież jak mogła w dalszym ciągu mieć uczucia do kogoś, kto w ten sposób postępuje?
– Po przywitaniu się z nim pojedziemy do hotelu, gdzie się odświeżymy, a następnie odwiedzimy jego willę, gdzie spotkamy się z pozostałymi uczestnikami na uroczystej kolacji organizowanej przez Nasir'a. – Alessandro podniósł się ze swojego miejsca i usiadł na tym, które znajdowało się naprzeciwko Aurory. Złapał za jej dłoń. – Chciałbym żebyś tam nie odpierdoliła jakiejś szopki Aurora. Co innego kłócić się ze mną bez świadków, a co innego walczyć na takim spotkaniu. Oni nie będą się biernie przyglądać lekceważeniu kogokolwiek z ich grona. Będą żądać ode mnie wyciągnięcia konsekwencji i nie mówię tutaj o konsekwencjach w zaciszu naszego pokoju hotelowego, a o ukaraniu cię w ich obecności.
Spięła się minimalnie na jego słowa. Spojrzała się na niego zlękniona.
– Nazywaj sprawy po imieniu Alessandro. Jeżeli nie będę potulna jak baranek to będziesz musiał mi przypieprzyć, żeby to pokazać, że nie jest z ciebie cipa, która pozwala sobą pomiatać jakiejś szmacie?
– Proszę cię nie zaczynaj. – Odchylił się na fotelu i oparł głowę o zagłówek. – Na jednym uderzeniu pewnie by się nie skończyło. Pewnie usatysfakcjonowałoby ich jakbym cię skatował. Nie chcę tego robić więc proszę cię zachowuj się należycie.
– W tym momencie zachowujesz się jakby oni wszyscy pozbawiali cię własnych jaj. – Odpowiedziała śmiało. – Wybacz, ale do cholery jesteś Alessandro Marchetti, a będziesz pozwalać, żeby to oni narzucali ci jak masz postępować? – Tym razem w jej głosie można było dosłyszeć ponowne obrzydzenie.
– Kurwa czy ty choć raz nie możesz powiedzieć, „dobrze będę siedzieć cicho i słuchać się ciebie."? Musisz kurwa mać od razu znowu wszczynać kłótnię?! – Podniósł głos, bo z całego opanowania, które w sobie zbudował przez te sześć godzin lotu znowu mało co pozostawało.
– Dobrze, będę się zachowywać jak posłuszna niewolnica. – Powiedziała z sarkazmem i odwróciła się w stronę okna. – Nie odezwę się nieproszona, nie będę próbowała demonstrować tego jak bardzo nie podoba mi się to, że jutro będziesz upokarzać niewinne kobiety wystawiając je na sprzedaż jak jakiś towar w markecie.
Alessandro nie odezwał się już ani słowem. Wrócił na swoje miejsce i przez pozostałe kilka minut lotu nie odzywał się do niej. Zresztą ona nie była mu dłużna.
CZYTASZ
Mroczne pożądanie #1 ILUZJA (+18)
RomanceTo miał być najszczęśliwszy dzień w jej życiu. Miała wszystko, a została z niczym. Przez jedno zdarzenie straciła ukochanego mężczyznę, przyszłą rodzinę, którą mieli wspólnie stworzyć, nienarodzone dziecko i osoby, które po śmierci jej rodziców zape...