Rozdział XI

18 5 0
                                    

Pomieszczenie w którym znajdował się Charles całe zniknęło. Anioł poczuł jakby miliony igieł wbijały się w każdy najmniejszy fragment jego ciała. Przepełniła go ciemność, która powędrowała do najbadziej ukrytych zakamarków jego duszy. W głowie rozbrzmiewały słowa " Jam jest Legion, jeden składający się z wielu pochłoniętych przeze mnie dusz". Stróż nie był wystarczająco silny aby w pojedynkę podjąć z nim walkę. Poddał się zanim nawet zaczął. Wpatrywał się oczami, które nie były jego, podnosił ręce, które nie należały do niego. Pokazał skrzydła, które ze złocistych stały się czarnymi jak noc. Niektóre z piór były postrzępione, przypominając blizny. W miejscach gdzie dotykało je światło, mieniły się czerwienią lub fioletem tak jakby pochłaniały energię z otoczenia. Przy nasadach widać było wycieki czarnej substancji, która pulsowała w rytm serca nosiciela jakby te żyły swoim własnym życiem. Charles usłyszał zbliżające się kroki i natychmiast schował skrzydła, odwracając się w stronę drzwi.

- Cześć Młody, wszystko ok? - zapytał Jack pełen skupienia, wpatrując się w przyjaciela

- Oczywiście, czuję się wyśmienicie - odpowiedział młodszy Stróż

Jack lustrował jego postać chcąc wyczytać z niej to czego kompan mu nie mówił, nic takiego nie widział. Wszystko wydawało się normalne. 

- Nesta wybrała się na zakupy z Cathy do centrum handlowego. Powiedziałem, że przyjdziesz jej potowarzyszyć. Ucieszyła się - powiedział Stróż

- Czyżby? Nie do twarzy Ci z kłamstwem - odpowiedział Charles, a po jego twarzy przeleciał zalążek uśmiechu, którego Jack nigdy nie widział.

Młodszy Stróż odwrócił się i bez słowa pożegnania wyszedł z kościoła zostawiając swojego przyjaciela daleko w tyle.

Charles poszedł prosto do Nesty, która właśnie przeglądała sukienki na wieszaku. 

- Cześć Maleńka, pięknie wyglądasz - szepnął jej do ucha.

Dziewczyna się wzdrygnęła i skierowała spojrzenie w kierunku z którego doszły słowa. Charles wyglądał o wiele lepiej, o ile to możliwe. Włosy niechlujnie, ale pełne uroku opadały mu na czoło. Biała koszula z dwoma odpiętymi guzikami odkrywała fragment jego nieskazitelnego torsu. Jego twarz emanowała dziwną energią, która była dla Nesty czymś nowym. Czuła jak przyciąga ją do siebie.

-  Masz zamiar coś kupić czy tylko tak sobie oglądasz marnując czas? - zapytał Charles

- Jak znajdę coś odpowiedniego to kupię, po to chyba tu przyszłam - skwitowała dziewczyna

Anioł patrzył na nią nieprzeniknionym spojrzeniem, jakby chłonął z niej całą energię. Jego oczy raz na czas lśniły ciemnym kolorem, którego Nesta nie dopatrzyła. Po przejściu paru kolejnych alejek, wybrała dwie sukienki i najzwyklejsze jeansy. Dziewczyna nigdy nie lubiła się wyróżniać, wolała być jedną z wielu.

- Nie bądź taka skromna, jesteś piękną kobietą, powinnaś pokazać to światu - Stróż po raz kolejny szepnął dziewczynie do ucha

Nesta ignorowała jego słowa, chcąc skupić się na przyjaciółce, która właśnie wróciła z przymierzalni. 

- O! Kochana, widzę, że wybrałaś pare rzeczy. Zapłacone? To idziemy na lody. - powiedziała Cathy, uśmiechając się do przyjaciółki. Razem skierowały się do wyjścia ze sklepu i ruchomymi schodami wyjechały na piętro, gdzie znajdowała się ich ulubiona kawiarnia. Obie wybrały sobie tosty z serem i szynką zamiast lodów i mrożoną kawę. Zgłodniały i lody nie były jednak najlepszym rozwiązaniem. Usiadły przy stoliku tuż obok szklanej ścianki, gdzie miały widok na całą galerię. Po krótszej chwili do ich stolika podeszła kelnerka z gotowym zamówieniem. Odłożyła talerze na stole i między dziewczynami pojawił się przepięknym zapach świeżego pieczywa i aromatycznej kawy. Cathy wzięła kęs tosta po czym szybko go wypluła

- Cholera, gorące! - wykrzyknęła

- No któż by się tego spodziewał? - zaśmiała się przyjaciółka

- Idę po szklankę wody, zaraz wrócę.

Cathy wstała i podeszła do innej kelnerki niż ta, która je obsługiwała. Okazało się, że to dawna koleżanka z którą chodziła na zajęcia gry na skrzypcach. Zaczęły rozmawiać pełne entuzjazmu.

Charles spojrzał na rozmawiające dziewczyny po czym skierował swoją twarz w kierunku Nesty. W tym świetle była dla niego jeszcze piękniejsza niż wcześniej. Oliwkowa cera pełna piegów i uroczych dołeczków, które pojawiały się na jej twarzy gdy dochodziły do niej zabawne piski podekscytowanej Cathy.

- Jak to jest kiedy najlepsza przyjaciółka woli spędzać czas z kimś innym niż z Tobą? - zapytał Stróż wbijając wzrok w Neste

- Słucham? 

- Doskonale słyszałaś co powiedziałem, Maleńka. Jak się z tym czujesz?

- Nie wiem o co Ci chodzi, ale nie mam z tym problemu. Cathy nie jest moją własnością. Ma prawo rozmawiać z kim chce - powiedziała Nesta

- A gdybyś mogła, chciałabyś ją mieć na własność? Tylko dla siebie?

- Oszalałeś? Co z Tobą nie tak? - dziewczyna zmarszczyła czoło i przyglądała się swojemu rozmówcy - Wszystko z Tobą okej?

- W jak najlepszym. A z Tobą? - zapytał Charles

Nesta pełna nie zrozumienia wpatrywała się w Anioła, chcąc zrozumieć o co mu chodzi. Wzięła na ręki kubek mrożonej kawy i upiła łyk. W tym samym momencie oczy Stróża wypełniły się czarną mgłą i Nesta poczuła dziwne mrowienie w jej prawej dłoni. Odłożyła kubek na stół i szybkim ruchem podniosła nóż, któremu przypatrywała się przez dłuższą chwilę. Nie była do końca pewna tego co się dzieje, ale poddawała się temu uczuciu. Nagle skierowała swoją rękę trzymającą nóż w kierunku dłoni, która leżała na stole i pewnym ruchem wbiła nóż w jej środek. Z jej śródręcza zaczęła wypływać krew, która powoli spływała na stół. Nesta wpatrywała się w całą ta sytuację nie mogąc się ruszyć. Oczy Charlesa wrócił do normalności i w tym momencie do dziewczyny podeszła Cathy.

- Cholera Nesta, co się stało?! - krzyknęła przyjaciółka i powiedziała do kelnerki, żeby ta zadzwoniła pod numer alarmowy. 

Dziewczyna wpatrywała się w nią nieobecnym spojrzeniem po czym po chwili mrugnęła pare razy i zorientowała się co wydarzyło się przed paroma chwilami. Jej twarz wykręcił grymas bólu i niedowierzania. Popatrzyła na Charlesa, który pełen niepokoju oglądał całą sytuację. Nic nie mówił tylko w ciszy obserwował zachowanie dziewczyny. Nagle wstał i nic nie mówiąc odszedł od Nesty i zniknął za rogiem sklepu. Ratownicy przyjechali po kilkunastu minutach i od razu przystąpili do wyciągania ciała obcego z dłoni dziewczyny. Nie była to bezbolesna sytuacja, ale konieczna. Nesta skrzywiła się widząc jak ogromna ilość krwi wypływa z miejsca w którym znajdował się nóż, jednak ratownik widząc jej spojrzenie, założył opatrunek. Skierował dziewczynę do najbliższej izby przyjęć w celu wykonania dodatkowych badań. Nesta nie wiedziała co się stało. W jej pamięci była luka, której nie mogła wypełnić. Jedyną osobą, która mogła jej powiedzieć co się wydarzyło był Charles, który zniknął. Obawiała się, ze to on mógł mieć z tym coś wspólnego, jednak bardzo szybko odepchnęła od siebie tą myśl. On miał być jej Stróżem, nie skrzywdziłby jej. Przynajmniej tak się jej wydawało.

Akademia StróżyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz