13

28 4 9
                                    

Hej kochani .
Jak tam u was ?
Mam nadzieję że cieszycie się z mojego powrotu bo ja sama miałam wątpliwości co do tego czy kontynuować.
Dziwnie mi się też pisze tą książkę z faktem że jedna z osób która to czyta dowiedziała się że ja jestem autorką tej książki  (pozdrawiam cię kochana 😘😘😘) co zresztą stało się w dość niespodziewany sposób.
A teraz zapraszam do czytania.

Pov. Xavier                            

Kiedy autokar się zatrzymał zaczynało sie ściemniać i nie byłem pewien gdzie jesteśmy , ale miałem pewność że to miejsce jest oddalone od cywilizacji , może nie jakoś dużo ale jednak. Nie podobało mi się to jak i fakt że dalej staliśmy. Nagle wszystkie światła w autokarze razem z silnikiem zgasły. Jordan był trochę wystraszony więc go przytuliłem , a on natychmiast się we mnie wtulił. Wiedziałem że ta sytuacja i miejsce , w którym się znajdujemy nie wpłyną dobrze na niego i jego psychikę po tych wszystkich koszmarach i atakach paniki. Starałem się go jak najbardziej uspokajać żeby tylko nie dostał ataku , jednak to jak szybko chłopak robił się coraz bardziej nie spokojny mi tego nie ułatwiało.

- ej , Jordan , spokojnie . Jestem tu, nie ma się czego bać - mówiłem do niego cicho i spokojnie , głaszcząc go jednocześnie.

- j-ja nie wiem c-co się dzieje - oddychał jeszcze głośniej niż przed chwilą.

Zupełnie nie wiedziałem co robić w tej sytuacji i sam zacząłem się stresować. Dalej też nie widzieliśmy gdzie jesteśmy i co tak właściwie stało się z autobusem. Czas koszmarnie się dłużył , a ja dalej nie wiedziałem co mam robić.

- spokojnie , oddychaj powoli i zamknij oczy , okej ? - dalej starałem się uspokoić Jordana.

- o-okej - cicho odpowiedział i powoli zaczął się uspokajać co bardzo mnie ucieszyło.

- widzisz ? Wszystko jest w porządku . Nie ma się co bać - pocieszałem go co widocznie skutkowało.

Nawet nie zauważyłem że większość drużyny wysiadła z autokaru . Zobaczyłem Marka podchodzącego do nad.

- wszystko w porządku ? - zauważył pistacje wtulajacego się we mnie.

- tak , tak , ale ... Gdzie my właściwie jesteśmy ?- zapytałem.

- sam tego nie wiem . Jakieś 10 minut temu trener powiedział że idzie się rozejrzeć , a kierowcy nigdzie nie ma. To wszystko wygląda bardzo dziwnie - Evans był dość zmieszany całą sytuacją.

Nagle światła w całym autokarze znowu się włączyły. Okazało się że Axelowi udało się je rozpalić. Kiedy zrobiło się jasno Jordan uspokoił się jeszcze bardziej.

Time Skip

Od jakiegoś czasu chodziliśmy po dworze całą drużyną usiłując znaleźć trenera , który nadal nie wrócił. Znajdowaliśmy się po środku niczego. Pistacja trzymał mocno swoją dłonią moją i mu to pomagało w utrzymaniu spokoju. To co się wydarzyło było dość dziwne , nagłe zniknięcie trenera i kierowcy , znalezienie się po środku niczego . Coś mi tu nie gra , ale nie wiem do końca co.

Pov. Caleb

Ugh , od jakiejś godziny czy dwóch krążymy po tym pustkowiu bez celu . Dowiedzieliśmy się tylko że kilka minut od autokaru jest las, chyba nawet bardzo duży ten las. Nie wiem ,nie interesuje mnie to , najchętniej to położyłbym się spać , ale oczywiście nasz kochany trener coś sobie wymyślił i musimy łazić w nocy po jakims lesie i dziwnej drodze.

- jakieś to podejrzane - odezwał się pan mucha.

- naprawdę ? No nie zauważyłem - byłem już wkurzony tą sytuacją.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 2 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

"Pomogę ci" hiromido Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz