Otwieram oczy i przez chwilę wpatruję się w sufit. Powoli do mojej głowy zaczynają wracać wspomnienia z zeszłej nocy — noc, którą spędziłam z Gabrielem w jego gabinecie.
Przez chwilę leżę nieruchomo, a wspomnienia pojawiają się jak migawki. Ciepło jego dłoni na mojej skórze. Serce zaczyna bić szybciej, a ja czuję narastające napięcie. Przekręcam się na bok, a zimny dotyk pościeli uświadamia mi, że nie jestem w swoim łóżku. Pokój, w którym się znajduję, jest obcy. Łóżko, w którym leżę, jest szersze, pościel pachnie inaczej, delikatnie, jakimś eleganckim, męskim zapachem.
Gabinet... Tak, pamiętam, jego ręce, moją złość, jego wyznania i nasze jęki. Ale co było potem? Co się wydarzyło, że teraz leżę tutaj?
Podnoszę się na łokciach, zerkając na pokój. Na krześle w rogu widzę niedbale rzuconą marynarkę, a na komodzie leży zegarek, który rozpoznaję — to Gabriel zawsze nosi na nadgarstku. Moje ubrania są starannie złożone na fotelu, a na stoliku nocnym stoi półpełna szklanka wody i zgaszona świeca. Czuję, jak moje policzki robią się gorące. Byłam w jego gabinecie. Ale jak znalazłam się tutaj?
Podnoszę nogi i stawiam je na zimnej podłodze, próbując zebrać się na odwagę. Czuję dziwne połączenie wstydu i ciekawości, jakby coś ważnego mi umknęło, coś, co muszę sobie przypomnieć. Sięgam po telefon, który leży na stoliku, i sprawdzam godzinę — jest wcześnie, słońce dopiero co zaczęło wschodzić. Czy Gabriel już wstał?
Wstaję, starając się nie narobić hałasu. Moje kroki są ostrożne, niemal bezgłośne. Podchodzę do okna i uchylam zasłonę, wpuszczając do pokoju więcej światła. Widzę ogród za oknem, pokryty poranną rosą. Wszystko wydaje się takie nierzeczywiste, jakby ten poranek należał do innego świata, a ja była tylko cichym obserwatorem. Przez chwilę mam ochotę wrócić do łóżka, zasłonić się kocem i udawać, że nic z tego nie miało miejsca. Ale wiem, że muszę się z tym zmierzyć. Z nim zmierzyć.
Ostrożnie podchodzę do drzwi, ale zatrzymuję się tuż przed nimi, nasłuchując. Dom wydaje się cichy, słychać tylko ciche tykanie zegara gdzieś w oddali. Moje serce bije coraz szybciej, jakby za chwilę miało przebić się przez żebra. Wstrzymuję oddech, przykładając dłoń do klamki, ale coś we mnie wciąż każe mi się zawahać.
Zerkam przez ramię na łóżko, próbując zapanować nad chaosem myśli. Przypominam sobie wyraz jego twarzy, kiedy patrzył na mnie tamtej nocy — intensywność, której nie potrafię jednoznacznie zinterpretować. Jego słowa były mieszaniną gniewu i pragnienia, a ja... poddałam się temu, choć do końca nie jestem pewna, co mnie do tego pchnęło.
Robię głęboki wdech i w końcu naciskam klamkę. Drzwi otwierają się bezszelestnie, a ja wychodzę na korytarz, czując zapach jego wody kolońskiej, unoszący się w powietrzu. Idę powoli, moje kroki są niemal nienaturalnie ciche na miękkim dywanie. Przechodzę obok zamkniętych drzwi, które rozpoznaję jako wejście do gabinetu. Drzwi są lekko uchylone, a z wnętrza pokoju wydobywa się delikatny promień światła. Zatrzymuję się na chwilę, czując, jak serce skacze mi do gardła, po czym ruszam dalej, zbyt przerażona, by zajrzeć do środka.
Kieruję się w stronę kuchni, bo tylko tam jestem w stanie znaleźć coś, co mnie uspokoi — ciepło filiżanki, smak porannej kawy. Schodzę po schodach, a stopnie skrzypią pod moim ciężarem. Gdy docieram na dół, wchodzę do kuchni i widzę, że na blacie stoi już przygotowany ekspres do kawy. Gabriel musiał być tu wcześniej. Czuję ulgę, że go teraz nie ma, ale jednocześnie jakiś dziwny niepokój. Zostawił mnie tutaj. Dlaczego?
Sięgam po filiżankę, nalewam kawy i opieram się o zimny blat, czekając, aż pierwsze łyki mnie obudzą. Myśli wirują, ale nadal nie potrafię poskładać wszystkiego w całość. Jestem tutaj, w jego domu, a on... Gdzie jest? Dlaczego zostawił mi moje ubrania tak starannie złożone, jakby odchodząc, chciał mi dać znak, że to wszystko było tylko chwilą, krótkim przerwaniem naszej rzeczywistości?
YOU ARE READING
DEVILSHER | TOM I
RomanceTe miasto nigdy nie było bezpieczne nawet po ich wyjeździe. Wszytko się zmieniło, panują nowe zasady, ale strach dalej góruje nad ludźmi, a kiedy ludzie się boją są nieobliczalni. Teraz całe miasto należy do niej trzyma w garści nawet policję. Znana...