~Rosemery~
Minęło zaledwie kilka lat od tego jak ja i Zander się rozstaliśmy. Miałam o nim zapomnieć. Tak mi kazał w ostatniej wiadomości. Byliśmy dwójką ludzi, którzy stracili siebie przez głupie nieporozumienie. Tak naprawdę nic nie zrobiłam. On dostał zdjęcia na których całuję byłego przyjaciela a ja dostałam od niego telefon w środku nocy z informacją, że to koniec. W mojej głowie od kilku godzin odtwarzała się nasza ostatnia rozmowa. Siedziałam na kanapie owinięta w puchaty kocyk oglądając miłosny film z najlepszymi przyjaciółmi. Każdy był zafascynowany komedia romantyczną a w mojej głowie był cholerny bałagan.
-Rosemery- wiedziałam, że cos się stało. Tylko on mówił na mnie Rose lub Rosie a teraz nazwał mnie pełnym imieniem. Nie mogłam liczyć na coś dobrego- Chcesz mi to jakoś wytłumaczyć?
-Zander ale o co chodzi?- nie wiedziałam co powiedzieć. Nawet wtedy nie wiedziałam, że cos zrobiłam
-Rose nie okłamuj mnie- słyszałam w tle głośną muzykę- widziałem zdjęcia- westchnienie wydobyło się z jego ust- Co jest z tobą nie tak?
Słuchałam jego głosu ze zmarszczonymi brwiami i lekko rozchylonymi ustami. Siedziałam właśnie na tej samej kanapie także oglądając film z tymi samymi ludźmi. Każdy się na mnie patrzył. Zawsze dawałam bruneta na głośnik bo wiedziałam, że nigdy nic nie miał do ukrycia przed innymi. Wstałam chwytając telefon w dłonie i wyłączając głośno mówiący. Poszłam na górę do pokoju Aurory i zamknęłam się tam.
-Zander nie rozumiem co masz na myśli
-Zapomnij o mnie i o wszystkim co związane ze mną. To koniec Rosemery. Na razie.- to zadnie krążyło po mojej głowie przez cały czas. Atlas nagle wbił mi palca pomiędzy żebra przez co wygięłam się uwalniając głowę od wspomnień
-Co się stało?- pyta blondyn wpatrując się we mnie
-Wyślę, zaproszenie na ślub dla Zandera...-to jedyne co wyszło z moich ust. Po tym wstałam i z kolan spadł mi koc. Skierowałam się do drzwi wyjściowych z domu Aurory. Słyszałam, że każdy po kolei wstaje za mną. Stałam w korytarzu zakładając swoje buty i zaczęłam wiązać prawego buta stojąc na jednej nodze. Nigdy nie miałam stabilizacji nie tylko fizycznej więc kiedy tylko postawiłam nogę na marmurowe kafelki na podłodze prawię skręciłam sobie kostkę
-Wyśmienicie- sarknęłam pod nosem
-Rora gdzie idziesz? Jest druga w nocy- patrzy na mnie Mitchell.- Do domu masz dziesięć kilometrów a piłaś wino- dodaje próbując mnie zatrzymać
-Przejdę się spacerkiem
~~~~
Nikt nie był w stanie wyrzucić mi z głowy wracanie do domu po nocy. Z rozpiętą kurtką szłam przez ciemną drogę rozmyślając nad Zanderem. Mówi się, że stara miłość nie rdzewieje i może to prawda ale czy na pewno? W mojej głowie odtwarzały się nasze wspólne momenty. Był człowiekiem, który był przy mnie zawsze. Wiedział o mnie wszystko. Nie mogłam nazwać go tylko starą miłością sprzed lat...albo mogłam, tylko nie chciałam? Poznał mnie z każdej strony. To on odkrył, że jestem rozbitym lustrem sklejonym w odpowiedni sposób, by wyglądało na idealne. To właśnie ten brunet spojrzał na mnie swoimi brązowymi oczami z takiego kąta, by zobaczyć, że maska idealnej dziewczyny z dobrego domu to nie cała ja. Znał moje słabości, wady i zalety. To właśnie on był pierwszym chłopakiem, którego polubili moi rodzice. Moja pierwsza relacja bliższa niż przyjaciel. Byłam małą gówniarą zakochaną w chłopaku sądząc, że to z nim spędzę resztę swojego życia.
Pocieszała mnie jedna myśl. Skoro nam nie wyszło tak właśnie miało być. Może znalazł sobie lepszą osobę, która była warta jego uwagi?
Moja głowa krążyła wokół niego. To żałosne, bo powinnam martwić się swoim ślubem, z osobą, której nie znam a zadręczam się jakimś chłopakiem. Chciałam mu wysłać te głupie zaproszenie. To także było głupie bo czy to było odpowiednie? Dawać zaproszenie na własne wesele dla osoby, która pokazała mi co to miłość?.. To było upodlające, bo wchodzę w małżeństwo bez uczuć a wśród gości miałaby być osoba, która pragnęła mojego szczęścia? Może by się nie zjawił. Może by się zjawił, opcji było wiele. Odrzuciłby, czy jednak przystał na chwilę z myślą, że jego mała miłość sprzed lat odnalazła szczęście?..
To mnie nie interesowało. Wiedziałam co o mnie myśli po tym nieporozumieniu, ale mimo wszystko zrobię to. Wyślę mu zaproszenie na swój...ślub.
CZYTASZ
It wasn't supposed to be like that
RomanceZ miłości do nieporozumienia. Z nieprozumienia do nienawiści. Z nienawiści do miłości.