~Zander~
Stała pod szkołą patrząc na tęczę, która pokazywała się powoli zza chmur. Jej włosy dzisiaj były ułożone w loki. Na głowie miała opaskę w kolorze naszych mundurków. Jej spódnica wyjątkowo była cała granatowa a nie w zieloną kratę. Jak zwykle koszula była idealnie wyprostowana i włożona w spódnicę. Nie mówiąc nic oparłem się plecami o ścianę budynku szkoły i wyciągnąłem z kieszeni ciemnych granatowych, garniturowych spodni papierosy i zapalniczkę. Nie musiała nawet spoglądać w moją stronę by wiedzieć, że to ja. Widziałem na pierwszy rzut oka, że dzisiaj wyglądała inaczej. Jej makijaż był dzisiaj lżejszy. Zamiast ust, które zawsze malowała kredką i szminką dzisiaj były pomalowane samym błyszczykiem. Nie miała czarnego tuszu do rzęs tylko brązowy. Zawsze wyjątkowo zwracałem uwagę na każdy szczegół, który był z nią związany.
-Pamiętasz ten dzień, kiedy obiecałeś, że zawsze będziesz obok? Że nie pozwolisz mi przejść przez życie samej, że nigdy nie będziesz odchodził. Ale teraz, kiedy patrzę na puste miejsce obok siebie, zdaję sobie sprawę, że te obietnice były tylko słowami, które umarły w momencie, kiedy Ty odszedłeś. I chociaż minęło tyle czasu, nie potrafię zapomnieć, jak bardzo wierzyłam, że miłość, którą dzieliliśmy, była czymś, co mogłoby trwać wiecznie. Ale życie nie jest sprawiedliwe. I wiem, że już nigdy nie będę w stanie zapełnić tej pustki, którą zostawiłeś w moim sercu.
Słuchałem jej głosu jak przez mgłę. Widziałem tylko moment jakby zmieniała się w popiół. Wokół nas było biało a ona jedynie wyszeptała "Tęsknie" i do końca się rozpadła. Został po niej tylko naszyjnik z serem, który jej podarowałem na początek naszej relacji. Zacząłem rozglądać się dookoła. Byłem w cholernej nicości. Biel, która mnie otaczała zaczęła być ogłupiająca. Ściskając w dłoni srebra naszyjnik.
-Tęsknie, tęsknie, tęsknie, tęsknie
Huczało w mojej głowie w kółko ale kiedy chciałem dowiedzieć się z której strony dochodzi do mnie jej lekki głos zaczynałem być w innych miejscach, Najpierw byłem pod drzewem, pod którym się poznaliśmy, potem miejsce gdzie była nasza pierwsza randka. Kolejny obród i kolejny tęsknie. Zacząłem wplątywać ręce w dłonie chcąc wyrwać się z tego transu. Jej imię słyszałem wszędzie, czułem nawet jej cholerny zapach perfum. Było wszystko związane z nią ale nie było jej. Kiedy usłyszałem kolejne "tęsknie" ujrzałem ją. Siedziała na dziedzińcu szkoły jedząc lunch. Nagle osoba, która nas zniszczyła ją pocałowała. Ona to odwzajemniła. Wszystko zaczęło się kręcić a na kolejnym ujęciu była ona a obok niej stał Leo. Trzymali się za ręce. Zniknęli. Teraz zamiast bieli wokół mnie była czerń. Zaczęło wszystko pękać a przez szczeliny oślepiło mnie białe światło. Podłoga pode mną się załamała i kiedy leciałem w dół ona znów się ukazała
-Tęsknie.
Zalany potem zerwałem się ze snu. Moje serce biło szybciej niż przy najcięższych czynnościach. Moje żebra zaczęły mnie strasznie piec. Moją drżącą ręką masowałem obolałe miejsce. Tak naprawdę fizycznie mnie nie bolało ale psychicznie. Ból w mojej głowie mówił, że to miejsce mnie parzy, jakby zostały wyłożone tam najbardziej jadowite pająki świata i mnie pokąsiły. Uniosłem czarny T-shirt patrząc na swój tatuaż. Konstelacja skorpiona. To był jej zasrany znak zodiaku. Zrobiłem tatuaż kilka dni po wyjeździe na studia, kiedy jeszcze byliśmy w związku. To było cholerną pomyłką, lecz nigdy nie miałem odwagi tego usunąć. Wmawiałem sobie, że żałowałem. Moja głowa kazała mi tak myśleć. Chciałem właśnie tak myśleć i zaczynałem nawet w to wierzyć, ale za każdym razem kiedy widziałem chociażby róże moje serce się odzywało i uświadamiało mi, że wcale nie żałuję, poznania jej. [...Moja Rosie...] Jako jedyna osoba była w stanie zburzyć moje mury by dotrzeć do wnętrza.
Więc jaki miało to sens, że będąc w własnym ciele moje serce i mózg się kłócił kto ma rację? Przecież to ona mnie naprawiła. Pokazała mi życie inne niż miałem. Znalazłem swoją przystań, do której mogłem przychodzić, kiedy czułem, że sobie nie radzę i tracę myśli.
Teraz. Kiedy został tydzień do ślubu, koszmary z nią pokazują się częściej a ja zdaję sobie sprawę, że ona znów będzie fizycznie w moim życiu. Zostanie moją żoną i będziemy...nie mogłem znieść tej myśli. Rodzina. Chciało mi się śmiać bo to ona wszystko zniszczyła kilka dni po tym jak mówiliśmy, że założymy szczęśliwą rodzinę, będziemy mieć dwa psy razy
"bernes de la montaña". Śmialiśmy się, że nasze dzieci będą bardziej dojrzałe od nas i będziemy mieszkać z widokiem na miejsce, w którym pierwszy raz powiedzieliśmy sobie "kocham cię". Wszystko straciliśmy i to miało się odbudować? Dlaczego los wybrał nas.Wszystko wróci. Ona, jej zapach, jej wzrok, dotyk i jej sama obecność. Ale to nie będzie jak miało być. Teraz będzie to bez uczuć, bez emocji i miłości jakiej pragnęliśmy. Teraz wszystko będzie jedynie zaaranżowane. Świstek papieru nas połączy...
CZYTASZ
It wasn't supposed to be like that
RomanceZ miłości do nieporozumienia. Z nieprozumienia do nienawiści. Z nienawiści do miłości.