Rozdział 3: Coś absurdalnie głupiego

2 0 0
                                    


Noc na Halcyon, jak zwykle, była pełna dźwięków, które wydawały się jednocześnie tłem i ostrzeżeniem. Lampy, które działały, rzucały blade, migoczące światło na metalowe ściany budynków, tworząc wrażenie, jakby cała kolonia próbowała ukryć się w cieniu przed własną nędzą. Gdzieś w oddali słychać było stukanie maszyn górniczych, a bliżej, przy motele „Zorza" echo rozmowy odbijające się od metalowej nawierzchni ulicy. 

Cygaro żarzyło się w ustach Alexa niczym samotny punkt światła w tej szarej rzeczywistości, a butelka bourbonu, którą trzymał w ręku, działała jak jego jedyny kompas w chaotycznym świecie.

Nie szukał towarzystwa, ale los jak zwykle miał inne plany.

Astra, stojąca przed wejściem do motelu, wyraźnie nie pasowała do tego miejsca. Jej platynowe włosy odbijały mdłe światło latarni, a kombinezon, dopasowany do perfekcji, wyglądał jak projekt zbyt luksusowy nawet na planetę z bogatą cywilizacją, nie mówiąc już o tej wydobywczej dziurze. 

– Szukam kogoś, kto wie, jak dostać się na Ziemię – powiedziała do niego, wyraźnie zniecierpliwiona.

Cieć skrzywił się w coś, co można było uznać za uśmiech.

– Na Ziemię? No cóż, moja droga, chyba trafiłaś do złej dziury. Panienko, jeśli chcesz lecieć do miejsca tak zakłamanej równości, gdzie nawet karaluchy wywiesiły białą flagę od dymania ich w dupę, to przyda ci się więcej szczęścia niż rozumu.

Alex, słysząc to, parsknął cicho śmiechem. Zaciągnął się cygarem, podszedł bliżej i rzucił:

– Muszę przyznać, że chłop ma talent do podsumowań. – Zrobił krok bliżej, przyglądając się Astrze z rozbawieniem. – Powiem ci, księżniczko.... Jednak jest to coś naprawdę głupiego. Wręcz absurdalnie głupiego.

– Może ty mi pomożesz.

Alex uśmiechnął się lekko i zdjął cygaro z ust.

– Pomożesz? A ja wyglądam na kogoś, kto prowadzi biuro podróży? – Odwrócił się w stronę wejścia do pokoju i dodał, bez patrzenia na nią: – Ale wiesz co, chodźmy do mojego pokoju. Tam przynajmniej nie pachnie aż tak bardzo rozczarowaniem jak na tej ulicy.

Astra zawahała się na chwilę, ale w końcu poszła za nim.

– Ty wiesz, jak to zrobić? – zapytała, unosząc brew.

Alex uśmiechnął się lekko, zdejmując cygaro z ust.

– Wiem, jak przeżyć w miejscach gorszych niż Ziemia. To wystarczające kwalifikacje?

Przez chwilę mierzyli się wzrokiem, aż w końcu Astra westchnęła cicho.

– W porządku, porozmawiajmy.

– Świetnie – powiedział Alex, wskazując na wejście do pokoju. – Ale uprzedzam, luksusów nie będzie.

Pokój był taki, jak obiecał – daleki od luksusów. Panował w nim nieopisany chaos: Porozrzucane narzędzia, niedopite butelki po alkoholu, a w kącie coś, co wyglądało jak niedokończony model silnika międzygwiezdnego, częściowo pokryty pyłem. 

Astra weszła ostrożnie, z wyrazem lekkiego obrzydzenia na twarzy, krzywiąc się na widok bałaganu i zapachu, który przypomina mieszankę spalonego oleju i taniego alkoholu, jakby spodziewała się, że podłoga zaraz się zapadnie.

 – Masz w tym wszystkim jakiś porządek, czy po prostu żyjesz w chaosie? – zapytała z ironią, patrząc na rozwalony fotel.

Alex, oparł się o framugę drzwi, z butelką w ręku i cygarem w ustach, patrząc na nią z wyraźnym rozbawieniem. 

AstraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz