2 Wymiar. Debora in Borderland. Peron 1. Chaos i zniszczenie

9 0 0
                                    

Moja podróż przez cierpienie zaczęła się zanim zdążyłam cokolwiek zrozumieć. Już jako niemowlę walczyłam o życie – miesiące w szpitalu były początkiem egzystencji naznaczonej nieustanną walką z ciałem i sobą. Moje choroby, zarówno fizyczne, jak i psychiczne, przeplatały się przez większość życia w sposób, który przypominał zamkniętą pętlę cierpienia – jedno napędzało drugie, nie pozostawiając miejsca na oddech.

Chorowanie od najmłodszych lat ograniczało moje możliwości rozwoju – zarówno w edukacji, jak i w relacjach. Zaległości i brak poczucia normalności wzmacniały we mnie wiarę w brak - brak zdrowia, brak zdolności, brak wartości. Problemy psychiczne i fizyczne wzajemnie się napędzały, a ja sama zatraciłam granicę między nimi.

Nie akceptowałam swojego ciała. Traktowałam je jak wroga – coś, co stale mnie zawodzi i przeszkadza mi żyć. Jednocześnie utożsamiałam się z bólem psychicznym, pozwalając, by określał mnie całkowicie. W tej wojnie byłam chodzącą autodestrukcją – rozdarta między ucieczką od siebie a karaniem siebie za wszystko. Ryzykowne zachowania, używki, brak dbałości o cokolwiek – każde moje działanie prowadziło w jednym kierunku: całkowitej destrukcji.

Ciało było moim najwierniejszym towarzyszem, a jednocześnie największą ofiarą. To ono ponosiło karę za wszystko, czego doświadczałam w życiu. Umysł, niezdolny do przepracowania bólu psychicznego, przelewał go na ciało, które stawało się płótnem mojej autodestrukcji. Kiedy ktoś mnie dogłębnie ranił, traktował podle, czułam potrzebę wyżycia się na ciele, nawet kiedy byłam świadoma swojej niewinności, poczucia wyrządzanej mi krzywdy i niesprawiedliwości – karałam siebie. Tak było łatwiej – wolałam przekierowywać niechciane emocje i wymierzać je w siebie. Wolałam czuć złość i nienawiść w swoim kierunku, nie miałam energii by kierować ją na osoby, które mnie raniły. Czułam bezsilność i brak poczucia sprawczości. Tak dogłębnie potrafią krzywdzić tylko bliskie osoby – często wolałam je tłumaczyć i znajdować miliony wymówek, a siebie demonizować, by tylko przekierować emocje do wewnątrz – na sobie mogłam się z łatwością wyżyć i siebie skrzywdzić, a to był mój sposób na pozbycie się ciężkich emocji, tak jakby tylko wtedy znajdowały ujście, inaczej wypalały mnie od środka.

Krzywda, którą widziałam i czułam na ciele, wydawała się namacalna, prawdziwa, trudniejsza do wyparcia niż to, co działo się w mojej psychice. Odwracała moją uwagę od prawdziwego bólu, tego z którym nie byłam w stanie sobie poradzić. Krwawiące rany, siniaki, blizny, ból fizyczny – to wszystko stawało się świadectwem mojego cierpienia. Moja reakcja przez lata była zawsze ta sama, a autoagresyjna odpowiedź stała się pewnego rodzaju nałogiem. Zamiast dawać sobie wsparcie, zamykałam się na siebie i karałam swoje ciało.

Przybierało to różne formy - samo..xkaleczania, niezdrowe odżywianie, głodzenie się, ucieczka w używki. Innym razem bardziej subtelne, wykańczanie się pracą, kompulsywne sprzątanie, szukanie niebezpiecznych sytuacji, czy krzywdzących relacji, które tylko pogarszały mój stan. Nawet próby rzucenia papierosów wiele razy kończyły się atakiem na siebie. Wystarczyła kłótnia z kimś bliskim, bym wracała do nałogu, jakby to moje ciało miało ponieść winę za cudze słowa czy czyny.

To paradoks, który dotyczy wielu z nas. Zamiast być dla siebie w trudnych chwilach, wyciągnąć rękę do własnej duszy i ciała, atakujemy siebie. Uciekamy, szkodzimy, niszczymy – wszystko to, co potrzebuje miłości i wsparcia, dostaje od nas karę i odrzucenie. Na tej wojnie nie ma zwycięzców, są tylko rany, które leczy się latami, jeśli w ogóle są uleczalne. 

Spiralna pętla cierpienia
Ciało to nasz pierwszy dom, a jednocześnie przestrzeń, którą najłatwiej wypierać. W stanach przewlekłego bólu, chorób, napięć psychicznych, zaczęłam traktować je jak coś obcego, ciężkiego, co przeszkadzało mi żyć w spokoju. Już jako dziecko doświadczałam stanów dysocjacyjnych – poczucia oderwania od własnego ciała. Odrzucałam je, by uniknąć konfrontacji z tym, co było bolesne i niewygodne.

Księga WyjściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz