Na same wspomnienie przyszły mnie ciarki. Mimo że Kai i Lori już nie są razem, to boję się że jak wróci to o wszystkim powie.
-..No i tak-skończył opowiadać Cole
Harumi patrzyła na Cola z otwartymi ustami. Popatrzyła potem na mnie, a potem na...a no tak..nie ma pixal z nami. Znaczy... nie że umarła, po prostu w ciąż jest w śpiączkę. Od 2 lat.
Przeze mnie.
Czułem się winny.
-T-to dlatego nie ma Pixal prawda?-zapytala
Zane pokiwał głową. Mimo że był nindroidem, wiedział, wszyscy wiedzieliśmy. Zane już się nawet pogodził z tym że pixal prawdopodobnie umrze. Albo tylko uważał że się pogodził. Niby nindroid a ma więcej uczuć od nie jednego człowieka. Cisza w ciąż się przedłużała. Postanowiłem ją przerwać.
-Nie, Lori nie przyjeżdża.-powiedziałem stanowczo.
-zgadzam się z Lloydem-potwierdził Kai podchodząc do Cola-Dobrze wiem co ta dziwka zr....
Nie dokończył bo Cole wyjebal mu z łokcia.
O japierdole.
Kai zgiął się w pół, ale mimo to nie pozostawał mu dłużny.
-może ty polec sobie do tej dziwki, Ale ona nie przyjeżdża!-wrzeszczał Kai-nie pamiętasz co ona zrobiła co?!
Nya chciała odejść aby uspokoić brata, ale Jay ją powstrzymał. Widocznie się pogodzili.
Chłopacy włączyli jeszcze chwilę jednak zrozumiałem że trzeba to przerwać. Harumi patrzyła się jakby widziała ducha, a Zane spojrzał na mnie i zaczął odciągać Kaia. Podeszłam od tyłu do Cola i chwyciłem go za ręce również go odciągając. Chłopacy jeszcze chwilę się szarpali.
Jednak natychmiast przerwali gdy usłyszeli jak Nya upada na ziemię. Kai natychmiast wyrwał się od Zane i podbiegł do nyi, przy której już klęczał Jay.-NYA OBUDŹ SIĘ!-krzyczał Jay.
Wszystko działo się tak szybko. Przed chwilą jeszcze chłopacy się bili a teraz Nya straciła przytomność. Poczułem fale gorąca przepływająca przez całe moje ciało. Szybko pościłem Cola i podbiegłem do Nyi przy której już każdy był.
-Zanieśmy ją do skrzydła szpitalnego-oznajmił Zane.
Jay miał już łzy w oczach, jednak mimo to wziął ją na ręce i szedł w stronę skrzydła. Za nim poszedł Kai i Zane.
„Mam nadzieję że to nic poważnego" pomyślałem
-Mam nadzieję że to nic poważnego-szepnęła Harumi spuszczając głowę.
Podszedłem do niej i załapałem ją za dłoń. Poczułem jak ciepło przepływa całe moje ciało.
Harumi natychmiastowo podniosła głowę i szybko zabarwiła rękę.
Kurwa.
-emmm...-niezręcznie...-spokojnie wszytko będzie dobrze. Jak chcesz możemy do niej iść.
-dobra-odpowiedziała, po czym ruszyła w stronę klasztoru. I gdy zacząłem za nią nią iść, odworocila się-Nie, chce iść sama.
Stanąłem osłupiały.
-dlaczego? Coś zrobiłem?-zapytalem nie chętnie.
Harumi westchnęła i odpowiedziała.
-bo chce po prostu pogadać z Nya. To moja przyjaciółka.
Już chciałem coś odpowiedzieć, aby zaprotestować, ale ona poszła. Patrzyłem jeszcze chwilę na miejsce w którym stała dziewczyna, jednak wtedy zorientowałem się że wcale nie stałem tu sam. Cole i Zane patrzyli na mnie z uniesionymi brawami.
Brawo kurwa. Już miałem odchodzić gdy podbiegł Cole i złapał nie za ramię,
-podoba ci się-powiedział-po do ba ci się.
Przewróciłem szybko oczami i zrzuciłem jego dłoń z ramienia.
-nie po do ba mi się kro pka-zasylabowalem-proszę nie naciskajcie.
Zane i cole spojrzeli na siebie a następnie cole uśmiechnął się wrednie. Na szczęście, poszli.
Zostałem sam na dziedzińcu. Przymknąłem oczy aby wziąć głęboki oddech.
Co tu się odjebało-pomyślałem. Miałem Zamiar wracać do klasztoru gdy nagle...
-Witaj słonko
Kurwa. Kurwa kurwa kurwa kurwa. Serce mi miało wyskoczyć przez gardło. Odwróciłem się na natychmiast. O kurwa.
-Lorelai
CZYTASZ
Uszczypniecie Przez Życie || Lloyd Garmadon ||
FanfictionŻycie nie zawsze jest proste. Czasami trzeba stawiać czoła wyzwanią, miłości i innym przeszkodom. Ale co jeśli zależy od ciebie losy całego miasta? Przekonał się o tym Lloyd Garmadon, który mimo wszystkiego pozostał wierny.