-To, co nazywaliśmy domem-

7 2 0
                                    

...

- To było coś.. Ugh. Wciąż brakuje mi słów.. - Amy siedziała tuż przy mnie pod ścianą, jej głowa spoczywała na moim ramieniu.. Wszyscy dookoła pakowali najważniejsze zasoby, które mogłyby się przydać podczas podróży do Katady.

- Rozumiem.. Wkońcu chodzi o Leukadiosa. Sam mam wstręt do tego imienia, dobrze o tym wiesz.. Może zrobimy sobie przerwę? Czuję się już nieco lepiej, dzięki tobie.. Chce pomóc reszcie. - Nie odpowiedziała, po prostu wstała z wyskoku, i podała mi rękę. Uśmiechnąłem się i przyjąłem propozycję, pomogła mi wstać. Wszyscy ranni zostali wyleczeni, z jednym małym ale.. Larry. Popatrzyłem na niego, wciąż był w opłakanym stanie, nieprzytomny.

- Robiłam co mogłam.. Nic nie poradzę na demona, choć bardzo bym chciała. Widzę, że wiele dla ciebie znaczy.. - Obwiązała swoje dłonie wokoło mojej ręki. - Wyrządziłabym tylko więcej szkód, a podstawowej pomocy udzieliliście samodzielnie..

- Jeśli masz się o kogoś martwić, to napewno nie o niego.. Jest silny, nie podda się, wiem to.

- Obyś miał rację, jego stan jest niestabilny, ciężko oddycha.. - Wygląda na to, że wszystko zostało już spakowane. Pozostało już tylko najważniejsze. - Musimy go jakoś.. Hm. Arachniya, pozwól na chwilę! - Skocznym krokiem ruszyła na poszukiwania do niewielkiego pomieszczenia gospodarczego, w międzyczasie jej mieszana kompanka przybyła na miejsce. Popatrzyła na mnie swoimi wszystkimi pajęczymi oczyma, po czym wydała dość specyficzny zwierzęcy odgłos, nie zrozumiałem, ale brzmiało radośnie, więc się do niej uśmiechnąłem.

Króliczka wróciła z dwoma miotłami. - Brawo.. I co, chcesz go zawieźć na tym jak jakaś wiedźma..? - Zamachnęła się na mnie jedną z nich, szybko zakryłem się rękoma. - PRZEPRASZAM! - Uff.. Zatrzymała się.

- No. Tak też myślałam. Arachniya, odłamiesz część szczotki? - Podała jej oba badyle, lecz z pleców jej przyjaciółki najzwyklej w świecie wyrosły pajęcze odnóża, cholery ostre są.. Szybkim ciosem odcięła niepotrzebne części, zostawiając przy tym delikatną i łagodną końcówkę. - Tak jeszcze lepiej.. Dziękuję. - Pogłaskała ją między uszami, a ta raz jeszcze zapiszczała uradowana. - Teraz trzeba zrobić z tego nosze.. Trzymaj prosto, Kiri!

Z nienacka rzuciła do mnie oba trzonki, ledwo je złapałem. - Ostrzegaj wcześniej.

- Nie płacz. - Chwyciła je za drugie końce i wyregulowała idealną odległość między nimi, spojrzała na swoją kompanke, a ta wzięła się do roboty. Minęła ledwie chwila, a nosze z pajęczyn były gotowe.

- Przydatna ta twoja przyjaciółka.. Poznałaś ją w Gloomspire? Byłaś tam w ogóle? Jak się mają? - Popatrzyłem na nią, przekazaliśmy nosze ochotnikom, a sami wzięliśmy się za przerzucenie na nie Larry'ego.

- Byłam, i tak.. Zresztą, nie zadawaj tylu pytań. Dojdę do tego momentu, daj mi dokończyć. - Wyraz jej twarzy nie był zbytnio zadowolony, gdy wspomniałem o miejscu, o którym zawsze opowiadała z uśmiechem.. Czułem, że coś złego się stało, ale pozwolę jej iść tokiem historii.

- Raz.. Dwa.. Trzy! - Na sygnał równo podnieśliśmy chłopaka i przenieśliśmy na nosze.

- Teraz tylko go stąd wywindować.. Zgaduje, że tym też się zajmiesz..? - Spojrzałem na Arachniye, w odpowiedzi wydała radosny pisk i napieła biceps. - To chyba wszystko gotowe nie..? Gdzie Shura?

Mistbound Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz