Pov: Harumi
' i just wanna be yours'
Patrzyłam w jego oczy. Jego piękne zielone tęczówki. Jego usta. Dłonie które oplatały moją talię. Jego różowych ustach. Nie myślałam jednak długo, gdyż złączył je w pocałunku. Marzyłam o tym od kąd pamiętam. Jego miękkie usta przylegały do moich.
' wanna be yours'
Zaplotlam palce w jego blond włosy przyciskając go bliżej do siebie. Niby było cudownie ale po jakimś czasie czar prysł. Zrozumiałam. Nie zasługiwałam na jego miłość. Nie mogłam. Nie po tym co zrobiłam. Najpierw otworzyłam szeroko oczy, a potem się od niego oderwałam. Właśnie w tym momencie skończyła się piosenka. Patrzyl się na mnie ze smutkiem w oczach. Już otwierał usta aby coś powiedzieć ale go wyprzedziłam.
-wracajmy do domu, proszę-powiedziałam niemal że szeptem.
Lloyd nawet nie odpowiedział tylko lekko pokiwał głową. Wziął swój telefon z ziemi, gdy ja otwierałam wyjście. Nie odzywaliśmy się do siebie w ogóle. Było mi głupio. Ale nie mogłam. Zeszłam powoli po drabinie zapominając o ochroniarzu który gdzieś tam chodził. Nad soba usłyszałam dźwięk zamykanego włazu i kroki. Zeszłam z drabiny i od razu się odwróciłam. Nic się nie zmieniło. Te same lampy oświetlały ten sam korytarz. Jakby właśnie nie spełniło się moje marzenie. Lloyd zaskoczył chwilę później. Czułam jego wzrok na sobie, mimo tego nie odwróciłam się. Szłam cicho aby nie zwrócić nikogo uwagi. Gdy już widzilismy schody.
-No witam, czy przypadkiem budynek nie jest już zamknięty?-niski głos odezwał się za nami.
Od razu się wyprostowaliśmy i odwróciliśmy.
-Oh, ninja-powiedział ochroniarz-przepraszam nie miałem pojęcia
-W porządku-odezwał się Lloyd, jednak nie miał zwyczajnego głosu. Był smutny. Nijaki.-szukaliśmy...złoczyńców. Jednak jest bezpiecznie. Będziemy już iść. Dobranoc.
-Dobranoc-odpowiedział.
Wyszliśmy z budynku, już przez drzwi główne. Podeszliśmy do motoru, wzięliśmy kaski i wsiedliśmy na motor. Między nami znowu panowała cisza. Jednak tym razem była to niezręczna cisza. Lloyd jechal szybciej niż w tamtą stronę. Chciałam trzymać go jak najlżej by nie czuć się jeszcze bardziej niekomfortowo.
Po jakimś czasie podjechaliśmy pod klasztor. Chciałam jak najszybciej zamknąć się w moim pokoju. W mojej małej norze. Po zaparkowaniu jak najszybciej zdjęłam kask a następnie położyłam go na najbliższej półce. Już zamierzałam iść gdy Lloyd chwycił mnie za ramię.
-Harumi, pogadajmy proszę-powiedział niemal błagalnym tonem.
Chcialm z nim gadać. Ale nie mogłam. Nie potem co zrobiłam. Zachowywałam się próbnie. Wobec ninja a zwłaszcza lloyda. Za zwyczaj nie ma takiej tragedii, jednak teraz-uważałam że nie zasługiwałam za miłość.
-Jutro, proszę-wyrwałam się z jego uścisku-Dobranoc.
Szybkim krokiem poszłam do pokoju. Widziałam świat jakby przez folię. Obijałam się o różne drzwi ale w końcu dotarłam do pokoju. Byłam tak zmęczona że nawet nie miałam siły przebrać się w piżamę. Położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy. Widziałam przed sobą lloyda, nasz pocałunek i taniec. Słyszałam również jak on również idzie do swojego pokoju. Zamknął swoje drzwi a właściwie trzasnął. Szczerze bym się nie zdziwiła gdyby okazało się że kogoś obudziliśmy. Leżałam kilka chwil z zamieknietymi oczami przewracając się z jednego boku na drugi. W końcu zrozumiałam że nie zasnę. Wstałam i wyszłam po cichu z pokoju. Wszędzie panowała już ciemność. Uważałam aby na nic nie wpaść i nieee wywołać jak najmniejszego hałasu. Wyszłam na dziedziniec i wzięłam głęboki oddech. Zeszłam po schodach i kierowałam się w stronę objętego ciemną marą ninjago. Spacerowałam między ulicznikami w sumie nawet nie myśląc o niczym. W pewnym momencie skręciłam w ciemna uliczkę. Nie obchodziło mnie za już chyba słońce wchodziło ani to że byłam tu sama. Po chwili usłyszałam kroki za soba. W pierwszej chwili nie przejdzie tym, jadnak kroki słyszałam coraz bliżej. I już miałam się odwrócić gdy poczułam czyjąś dłoń na ramieniu.
-Hej-odezwał się kobiecy głos-Harumi prawda?
CZYTASZ
Uszczypniecie Przez Życie || Lloyd Garmadon ||
FanfictionŻycie nie zawsze jest proste. Czasami trzeba stawiać czoła wyzwanią, miłości i innym przeszkodom. Ale co jeśli zależy od ciebie losy całego miasta? Przekonał się o tym Lloyd Garmadon, który mimo wszystkiego pozostał wierny.