Przepraszam za mały poślizg z publikacją. Znów dopisałam nadprogramowe dialogi. 🙈 Dziękuję za cierpliwość! Miłego czytania ❤️
-----------------------------
Ciężko było uwierzyć w przejawy humoru Mauricia. A jednak. Zdarzały się. I to coraz częściej. On naprawdę potrafił być zabawny.
Gdy tylko chciał.
Z ulgą wysiadłam z czarnej puszki przedłużającej męskie ego. Ostatni raz zerknęłam na ekran telefonu, w nadziei, że mama lub tata dali jakikolwiek znak życia. Westchnęłam zawiedziona, niechętnie unosząc spojrzenie na stojącego przede mną Mauricia. Kilku paparazzich zwolniło spust migawki, robiąc nam zdjęcia jednocześnie zadając wszelakiej maści pytania. Zażenowana, przewróciłam oczami, natychmiast zmuszając nogi do rozpoczęcia marszu.
Orvaldi położył rękę na moich plecach, dostosowując się do narzuconego tempa. Portier otworzył drzwi, witając nas promiennym uśmiechem. Odwzajemniłam go, siląc się na szybki, grzecznościowy grymas, który zszedł z mojej twarzy niemal tak szybko, jak się na niej pojawił. Zmrużyłam oczy, próbując upewnić się, że pośrodku lobby stał Tex.
Zdziwiłam się.
A nawet zaniepokoiłam.
To Dex był odpowiedzialny za moje bezpieczeństwo, dlaczego więc widziałam jego włochatą podobiznę zamiast jego samego?
Nie zwlekając ani chwili dłużej, ruszyłam w jego stronę, znacznie przyspieszając kroki.
Jeśli Dex'owi, coś się stało...
Nigdy sobie tego nie wybaczę.— Nie tak prędko — warknął Orvaldi, sprawnie zatrzymując mnie w miejscu.
— Puszczaj.
Próbowałam się wyswobodzić, lecz Mauricio nie odpuścił. Nachylił się, zadając dyskretne pytanie.
— Wiesz coś o tym?
Nie tylko jego pytanie mnie zaskoczyło, ale i sposób, w jaki je zadał. Był poruszony. Z wahaniem, zerknęłam na Tex'a, zwlekając z odpowiedzią.
— Dex jest odpowiedzialny za moje bezpieczeństwo. Doskonale o tym wiesz. Jeśli jego bart tu jest, to może oznaczać, że coś mu się stało. Muszę z nim porozmawiać.
Chciałam odejść, ale szarpnął mną, ponownie przyciągając do siebie. Zacisnęłam ze złości zęby.
— Przysięgam, że zaraz ci przyłożę — zerknęłam ostentacyjnie na jego dłoń zaciśniętą na moim nadgarstku. — Sklerozę masz? — zapytałam prowokacyjnie. — Przestań. Mną. Pomiatać — warknęłam dobitnie.
Przez jego twarz przebiegł klasyczny grymas niezadowolenia, ale to, zaczynało już stawać się naszą rutyną. Przeniósł prawą rękę na kark, uniemożliwiając mi drogę ucieczki. Staliśmy na tyle blisko, by czubki naszych butów się stykały. Zimne palce zacisnęły się nieco mocniej, tuż przy linii włosów. Uśmiechnęłam się kpiąco, wbijając w dolną wargę zęby.
— Boisz się, że paparazzi uwiecznią anomalię teflonowego wcielenia swojego tabloidowego ulubieńca?
Kilkoro z nich nieprzerwanie koczowało przed wejściem. Doskonale wiedziałam, że pan idealny miał to na uwadze, a każde niefortunne zdarzenie mogło stać się skazą na jego idealnym, medialnym wizerunku.
— Po co w ogóle się pchasz na pierwsze strony? To też jakaś część twojego planu?
Nie odpowiedział, choć widziałam, że moja uwaga była mu nie w niesmak.

CZYTASZ
Podziemny układ. Vendetta [18+]
RomanceCykl: Elitarny krąg ( tom 4) thriller psychologiczny/romans/akcja Romans mafijny. "Do czego jest zdolny człowiek, dla którego zemsta to mało?" ⚠ UWAGA: opowiadanie zawiera SCENY EROTYCZNE, PRZEKLEŃSTWA, PRZEMOC.