Rozdział 35

283 28 2
                                    

Jeśli do końca wakacji nie dostanę dziesięciu głosów na drugą część nie pojawi się ona. Zapraszam na ostatni już rozdział (jeszcze tylko epilog).

Ze zdumieniem wpatrywałam się w zielone oczy Harrego. Czy on sobie ze mnie żartuje?! 

- No i gdzie ta sukienka kochanie? - zaśmiał się cicho. Prychnęłam robiąc krok do przodu i przytulając go mocno. Tak strasznie tęskniłam za jego bliskością, ciepłem i zapachem. Gdy tak stałam w jego objęciach czułam, że stanowimy razem idealną całość, zupełnie jakbyśmy byli dwoma pasującymi do siebie kawałkami układanki. "Nie miałam pojęcia, że pisałeś to na serio!" - napisałam, kiedy w końcu oderwaliśmy się od siebie. Haza nie zdążył opowiedzieć bo obok mnie pojawiła się moja mama witając chłopaka przyjaznym uśmiechem.

- Dużo o tobie słyszałam Harry - zaśmiała się po czym bez zbędnych wstępów podchodząc do niego i przytulając. Gdy się odsunęła na twarzy Stylesa malowało się wyraźne zaskoczenie. Cała moja mama... Szybko odchrząkną na powrót nadając swojej twarzy wygląd mężczyzny pewnego siebie, który wie co robi.

- Przyszedłem porwać Samy na kawę - oznajmił przelotnie mrugając do mnie, jednak uwagę zwracając bardziej na moją rodzicielkę - Mam nadzieję, że nie ma pani nic przeciwko.

- Oczywiście - zgodziła się - Śmiało możesz wpadać częściej. 

- Dziękuję pani - chłopak uśmiechnął się czarująco, a ja byłam pewna, że moja mama od tej pory nie będzie miała nic przeciwko moim wyjściom z Harrym lub wyjazdom do chłopaków. W tej chwili wyglądał jak bardzo odpowiedzialny partner, nawet jeśli nie do końca było to prawdą.

- Och daj spokój! - zaśmiała się - Mów mi Evelyn, będę się wtedy czuła młodziej.

- To co, idziemy? - spytał mnie Harry. Kiwnęłam z szerokim uśmiechem i nie zapominając o spakowaniu do kieszeni kluczy, notesu wraz z długopisem i portfela wyszłam z domu chwytając mocno rękę chłopaka. 

- Nie powinnaś teraz krzyczeć i wzywać pomocy? - zaśmiał się - W końcu cię porywam, a kiedy idziesz grzecznie obok mnie to mija się z ideą porwania. 

Posłałam mu spojrzenie mające jasno przekazać, że wcale mnie to nie bawi. "Krzyczenie w moim wykonaniu mija się z ideą krzyczenia" - napisałam podtykając mu zeszycik pod nos. Haz znów się zaśmiał po czym objął mnie w talii. Minęliśmy auto chłopaka i pustym chodnikiem ruszyliśmy w stronę Starbucksa. Szliśmy powoli, nie śpiesząc się. Mój chłopak opowiadał mi jak minął mu dzisiejszy dzień, o tym, że udzielili wywiadu i że podpisał równo pięćdziesiąt autografów i ma już szczerze dość. Kiedy to oznajmił zaśmiałam się nie zwracając uwagi na to, że z moich ust nie wydobył się żaden dźwięk. "W takim razie popisz jeszcze jeden" - napisałam po czym podałam mu długopis i wyciągnęłam rękę w jego stronę. Zatrzymaliśmy się żeby było mu prościej pisać, a kiedy skończył ruszyliśmy dalej wchodząc już na mały parking przed kawiarnią. Na moim przedramieniu widniał bardzo staranny napis: "Harry Styles dla najpiękniejszej dziewczyny na całym świecie". Przytuliłam go mocno, ale szybko się odsunęłam bo podeszliśmy do kasy. Harrry nie musiał nawet pytać jaką kawę bym chciała. Zamówił mi dużą latte z karmelem i bitą śmietaną, a do tego muffinka z toffi. Sam wziął gorącą czekoladę i waniliową babeczkę. Obsługujący nas chłopak spytał mnie o imię mrugając przy tym. Haza odpowiedział za mnie nieprzyjemnie lodowatym tonem, a gdy chłopak z szerokim uśmiechem podał mi moje zamówienie mocno przyciągnął mnie do siebie. Z zaskoczeniem zdałam sobie sprawę, że Styles jest zazdrosny. Pracownik Starbucksa nawet mnie nie podrywał, a on już był zazdrosny. Chwyciłam go za rękę i pociągnęłam w stronę stolika przy oknie. Usiadłam na przeciwko niego i z zadowoleniem upiłam duży łyk gorącego napoju. Przyjemne ciepło rozeszło się po całym moim ciele. Odstawiłam kubek na blat i nachyliłam się żeby pocałować chłopaka. Odwzajemnił pocałunek z wyraźnym zadowoleniem. Na jego ustach poczułam smak czekolady. Odsunęłam się uśmiechając się szeroko. 

- Masz piękny uśmiech - stwierdził chwytając mnie za rękę. Czas mijał byt szybko i zanim się obejrzałam skończyłam już pić i zjadłam muffinkę. "Idę po łyżeczkę bo w kubku została mi jeszcze bita śmietana" - oznajmiłam i ruszyłam w stronę baru. Chwytając jedną z plastikowych łyżeczek spotkałam się z uważnym spojrzeniem pracownika. Natychmiast się do mnie uśmiechnął zabawne poruszając brwiami. Odwróciłam się, a idąc z powrotem do stolika czułam nadal jego spojrzenie na sobie. Zerknęłam na Harrego, który utkwił wściekły wzrok w chłopaku. Uśmiechnęłam się. Nie wiedziałam, że tak bardzo mu na mnie zależy... Usiadłam na moim miejscu i szybkim ruchem sięgnęłam po notesik. "Strasznie cię kocham Hazz" - napisałam. Kiedy to przeczytał uśmiechnął się szeroko i nachylił się nad stołem żeby mnie pocałować. Ten pocałunek był bardzo namiętny i pełen uczuć. Pragnęłam żeby ta chwila trwała wiecznie jednak już po chwili musieliśmy wracać. Harry musiał jeszcze dojechać na próbę przed koncertem. Pożegnaliśmy się przed moim domem, a gdy chłopak odjechał weszłam do środka. 

- Ten Harry to naprawdę dobry chłopak - uśmiechnęła się do mnie mama schodząc po schodach, a następnie przytulając mnie mocno - Zasługuje na ciebie. 

Uśmiechnęłam się myśląc jednocześnie, że to ja nie zasługuję na niego po czym poszłam do mojego pokoju. Napisałam do Camili o tym co się stało, a ona opowiedziała mi, że właśnie szykuje się na randkę z Joshem. Zdradziła, że rozmawiała z Troyem starając się go jeszcze raz przeprosić. Napisała mi, że wydawał się być mniej przybity. Życzyłam przyjaciółce wspaniałej randki i odłożyłam telefon na stolik nocny. Poszłam do łazienki wziąć prysznic, a potem już w piżamie zeszłam do kuchni gdzie na kolację zrobiłam sobie naleśniki z syropem klonowym. Kiedy je zjadłam poszłam na górę i resztę wieczoru spędziłam w towarzystwie książki. Lektura skończyła się stanowczo zbyt wcześnie, ale postanowiłam nie zaczynać kolejnej i położyć się wcześniej. Śnił mi się koncert na który już niedługo miałam pójść. 

Następnego dnia obudziłam się bardzo wypoczęta i pełna energii. Ubrałam się ciepło bo na zewnątrz było pochmurno, a ciepłe dni niestety już minęły. Upewniwszy się, że spakowałam wszystko co potrzebne do plecaka zbiegłam do kuchni i zabrałam się za jedzenie przygotowanego przez mamę śniadania.

- Jak się masz kochanie? - spytała znad gazety przy której zwykle piła kawę rano. Uniosłam kciuk do góry w geście mającym przekazać, że bardzo dobrze. Przed wyjściem z domu zdążyłam jeszcze chwilę popisać z Harrym, który wyjątkowo wcześnie wstał bo cały zespół jechał dziś na koncert gdzieś w okolicy. Gdy chłopak oznajmił, że musi kończyć pożegnałam się z nim i poszłam do szkoły. Przy mojej szafce czekała na mnie Camila z szerokim uśmiechem. Nie musiałam nawet pytać. Wiedziałam, że chodzi o randkę z Joshem. Grzebiąc w kieszeni jeansów w poszukiwaniu kluczyka do szafki dźgnęłam ją delikatnie w brzuch żeby zachęcić do mówienia.

- Było świetnie... - westchnęła jeszcze bardziej poszerzając swój uśmiech - Całowaliśmy się i powiedział mi, że mnie kocha.

Z uśmiechem przytuliłam przyjaciółkę. Cieszyłam się z jej szczęścia i chciałam żeby jak najlepiej udało jej się z Joshem. Kiedy już wypakowałam niepotrzebne zeszyty do szafki i zostawiłam tam kurtkę poszłyśmy do klasy chemicznej w której rozpoczynała się nasza pierwsza lekcja. W ławkach niedaleko naszej siedzieli już Troy z Andym i Jacob z Nickiem. Josh miał się spóźnić, ale zajęliśmy mu pojedynczą ławkę blisko naszych i jednocześnie możliwie daleko od Troya, który na razie jeszcze kiepsko znosił jego towarzystwo. Wydawał się jednak być całkiem szczęśliwy. Żartował i śmiał się jak reszta. Wszyscy zaczęli ze sobą rozmawiać, a ja przysłuchiwałam się temu co mówią czasami wtrącając swoją opinię, którą na głos czytała Cam ponieważ siedzieliśmy za daleko od siebie żeby chłopaki mogli odczytać to co napisałam. Niestety do klasy weszła nauczycielka i musieliśmy przerwać rozmowę. Pod czas gdy cała klasa rozwiązywała ćwiczenia zdałam sobie sprawę z bardzo ważnej rzeczy. W ciągu paru miesięcy udało mi się zdobyć prawdziwych przyjaciół, którzy rozumieli mnie bez słów. Przestałam być tą cichą, nielubianą dziewczyną chodź przecież dalej byłam niemową. Czułam się jakbym dzięki nim odzyskała mój głos. 

Kochani to już ostatni rozdział tego Fan Fiction. Tym razem dość krótki. Pozostał nam jeszcze tylko epilog. Będę za tym tęskniła :) Mam nadzieję, że podobało się wam to opowiadanie i z równym zapałem będziecie czytać moje kolejne opowiadanie "Starbucks" o Harrym. Cudownych wakacji!

Natti <3

Szukając zrozumienia || 1DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz