Rozdział 14

246 22 0
                                    

HERMIONA

Życie w Dworze Malfoyów było dość monotonne. Hermiona spędzała większość czasu w bibliotece. Posiadali już dwa Horkruksy i wydawało jej się, że czas na ich zniszczenie powoli się kończy. Bardziej niż cokolwiek innego chciała wiedzieć, jak Dumbledore'owi udało się zniszczyć pierścień, choć wiedziała, że sposób, który wybrał, zniszczył mu przy okazji dłoń i ramię.

Mając do zniszczenia aż dziewięć Horkruksów, nie mam wystarczająco dużo kończyn, aby je poświęcić – pomyślała.

– W podziemiach Dworu Malfoyów znajduje się mnóstwo mrocznych artefaktów – powiedziała jej Narcyza. – Musi być tam coś, co pozwoli nam zniszczyć Horkruksa.

Słysząc słowo „Horkruks" z ust Narcyzy Malfoy, Hermiona wciąż odczuwała dziwne uczucie dyskomfortu.

Horkruksy były jeszcze mroczniejszą magią niż ta, którą bawili się Malfoyowie, dlatego w ich bibliotece nie było prawie żadnej wzmianki o nich.

W jednej z książek Hermiona przeczytała:

"O Horkruksach więcej napisane będzie gdzie indziej, i ten tekst nie będzie się nad nimi rozwodził."

Więcej będzie napisane gdzie indziej... ale gdzie?

Zamknęła książkę z trzaskiem, popijając latte, które zrobił jej Jinxy – coś smutnego, letniego i mlecznego. Hermiona zrezygnowała z dalszych poszukiwań w bibliotece i zaczęła wędrować po Dworze Malfoyów, starannie omijając saunę – na wypadek, gdyby Draco i Theo znów tam byli.

Pozwoliła, by jej stopy prowadziły ją same, i w końcu znalazła się w galerii portretów.

Ściany pełne portretów mężczyzn z rodu Malfoyów szydziły z niej z bogato zdobionych ram. Hermiona usiadła na podłodze na środku pokoju, z kolanami zgiętymi przed sobą i rękami opartymi na podłodze za sobą.

Spojrzała na portret, pod którym widniał podpis Lucjusz Malfoy I.

– To ty niemalże poślubiłeś Królową Elżbietę – powiedziała do portretu.

Wciągnął powietrze nosem w geście wyraźnego niezadowolenia.

Jej wzrok przesunął się po licznych nazwiskach i podobnych do siebie twarzach. Choć szare oczy zdawały się być tak stare jak sama rodzina, Hermiona zauważyła, jak rysy twarzy zmieniały się na przestrzeni pokoleń. Nos, który odziedziczyli Draco i Lucjusz, zaczął się od pokolenia Klaudiusza Malfoya. Spiczasty podbródek pojawił się u Abraxasa – dziadka Draco.

Plotka głosiła, że Abraxas bardzo zagłębiał się w czarną magię. Hermiona wstała z podłogi i podeszła do jego portretu.

– Czy wiesz, co to jest Horkruks? – zapytała.

Abraxas starannie unikał patrzenia na nią, ale na jej słowa gwałtownie odwrócił głowę i spojrzał na nią znad prostego nosa.

– W jaki rodzaj czarnej magii jesteś zamieszana, Szlamo? – syknął.

Hermiona przewróciła oczami.

– Więc nie wiesz – powiedziała, obracając się na pięcie i kierując swoje kroki w stronę wyjścia z galerii. Kiedy miała już ją opuścić, zgodnie z przewidywaniami, portret odezwał się za nią:

– Zaczekaj! – zawołał. Hermiona zatrzymała się i wróciła do portretu. – Oczywiście, że wiem, co to jest. Były całkiem popularne, gdy byłem młody.

– Masz na myśli, że ludzie je tworzyli? – zapytała oszołomiona.

– Cóż, nie do końca – powiedział Abraxas, marszcząc lekko czoło. – Nie jestem pewien, czy ktoś faktycznie ukończył choć jeden, ale były takie lata, w których podczas każdego spotkania towarzyskiego, które organizowałem, znajdowała się grupa czarodziejów chichoczących na ich temat. Rozmawiali o tym, jak je stworzyć, czy będą działać, co stanie się, jeśli umrzesz po stworzeniu jednego.

[T] A SHIFT IN LOYALTY | dramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz