Dzień dobry!
Przepraszam za ewentualne powtórzenia – w tym między świątecznym zamieszaniu czas ucieka mi szybciej, niż bym chciała. Mimo to nie chciałam, byście czekali dłużej, więc oto i on, nowy rozdział, który mam nadzieję, Was wciągnie.Życzę miłego czytania!
--------------------------------
W milczeniu przemierzaliśmy drogę, uwięzieni w legendarnych korkach. Dziś godziny szczytu działały mi na nerwy, ale teraz to była zaledwie kropla w morzu irytujących bodźców. Samochód poruszał się w ślimaczym tempie, a każdy kolejny metr zdawał się ciągnąć w nieskończoność.
Noah prowadził z pozornym spokojem, jakby ten chaos wokół zupełnie go nie dotyczył. Jego dłoń, swobodnie spoczywająca na moim udzie, wywoływała we mnie sprzeczne uczucia — jednocześnie drażniła i dziwnie koiła. Ciepło jego skóry przedzierało się przez materiał moich spodni, przypominając mi o jego obecności, choć w tej chwili wolałabym, żeby jej nie podkreślał.
Z głośników płynęła cicha, niemal leniwa melodia, kontrastując z chaosem w mojej głowie. Myśli kotłowały się jak burzowe chmury, gotowe wyładować się w każdej chwili. Każda z nich była ostrzejsza i bardziej natarczywa od poprzedniej, jakby celowo chciały doprowadzić mnie do granic wytrzymałości.
— Porozmawiamy o tym teraz, później, czy raczej nigdy? — zapytałam prowokacyjnie, wlepiając spojrzenie w żółtą taksówkę jadącą przed nami.
Zmęczyłam mnie ta cisza, i ta ciągła niewiadoma.
— Orvaldi nie należy do kręgu moich zainteresowań, więc raczej nigdy. Zdecydowanie wolę płeć piękną, kochanie.
Noah uniósł kącik ust, znów uśmiechając się z tą swoją arogancką pewnością siebie.
— Wkurzasz mnie, Gambino! — warknęłam, wczepiając dłonie we włosy. — Wiedziałeś? Nasłałeś Orvaldiego? A może wytropiłeś? Uknuliście to razem? Osobno? W konszachtach z innymi łotrami, czy tylko we dwoje? Wiem! — krzyknęłam, nakręcona jak katarynka. — Śmierć Ferro to ściema! — Ekscytacja w moim głosie brzmiała wręcz komicznie. — Zaraz odprawisz swoje tajemnicze rytuały, znajdziecie jakąś magiczną przechowalnię, załatwicie swoje mroczne sprawy i teleportujecie się z powrotem do jakiejś tajnej bazy super bohaterów! — wykrzyczałam, machając rękami w groteskowym geście. — A świat wróci do swojego nudnego, powolnego rytmu, wolnego od gangsterów biegających po nowojorskich ulicach!
Noah wybuchnął gardłowym śmiechem. Dźwięk głęboki i nieco ochrypły, wypełnił przestrzeń między nami. Jego reakcja była równie irytująca, co zaraźliwa. Cholera. To było tak słodkie, że uśmiechnęłam się, zapominając o całym świecie i o tym, że chwilę temu cudem uniknęliśmy kolejnej tajemniczej katastrofy.
— Jakie jeszcze teorie wysnułaś? — zapytał z rozbawieniem.
— A co? — obruszyłam się. — Nietrafne?! Biorąc pod uwagę twoje szaleństwo, to plan brzmi idealnie. Nie wiem, co mogło pójść nie tak... Yyyy... — odwróciłam głowę, wzrokiem śledząc znikającą z moich oczu uliczkę. — Ominęliśmy skręt.
— Wiem.
— Co to znaczy „wiem"?!
Kolejny raz odpowiedział milczeniem. Zmęczona, przymknęłam powieki, wciąż próbując poddać się lawinie zdarzeń, która nieustannie mnie porywała. Nie pozwalała mi swobodnie płynąć na fiali. Ona co rusz zasypywała mnie, gdy, choć odrobinę wyściubiłam nos spod ciężaru zwalającego mi się na głowę.
Przetarłam nieobecna dłonią czoło, na moment wlepiając strapione spojrzenie w czarne traper.
— Dobrze się czujesz? — zapytał, położywszy dłoń na moim policzku. Apatycznie uniosłam wzrok, przyglądając się przystojnej twarzy. Jego spojrzenie zmieniło się. Nabrało troski. — Jesteś rozpalona.

CZYTASZ
Podziemny układ. Vendetta [18+]
RomanceCykl: Elitarny krąg ( tom 4) thriller psychologiczny/romans/akcja Romans mafijny. "Do czego jest zdolny człowiek, dla którego zemsta to mało?" ⚠ UWAGA: opowiadanie zawiera SCENY EROTYCZNE, PRZEKLEŃSTWA, PRZEMOC.