Rozdział 16

232 23 0
                                    

DRACO

– Pojawi się u nas w domu – powiedział Lucjusz oschle.

Draco obrócił się, aby spojrzeć przez ramię na swojego ojca. Był gotowy zapytać, kto dokładnie ma ich odwiedzić, ale wyraz twarzy Lucjusza powiedział mu wszystko.

– Dolohov – powiedział Draco.

Lucjusz jedynie przytaknął.

– McBride będzie mu towarzyszyć. Mówią, że wpadną jedynie na drinka, ale nie mam żadnych wątpliwości, że chce sprawdzić, czy wasze małżeństwo nie jest udawane. Musicie ze swoją żoną odegrać swoje role, Draco. Uśmiechajcie się, dotykajcie i całujcie – powiedział Lucjusz.

Twarz Draco musiała wyrażać wstręt, który czuł, bo jego ojciec uśmiechnął się zuchwale.

– Już rozmawiałem o tym z Hermioną. Rozumie i zrobi wszystko, co będzie konieczne.

– Kiedy?

– Dziś wieczorem – odpowiedział Lucjusz. Odwrócił się na pięcie, a przez ramię dodał: – Musisz pamiętać, żeby być w domu na czas.

Po tych słowach udał się do swojego gabinetu.

Dziś wieczorem. Draco zbladł. Nie był pewny, czy fakt, że Granger już wiedziała, czego się spodziewać, budził w nim większy, czy mniejszy niepokój związany z całym przedsięwzięciem. Draco właśnie zdał sobie sprawę, że nie pocałował nikogo od prawie dziesięciu lat.

Draco spojrzał na zegarek – miał jeszcze przynajmniej kilka godzin, aby rozmyślać nad tą możliwością. W tym czasie był zaplanowany rajd na jedną z baz „Sieci". Zespół Inkwizytorów zakładał z tej okazji dodatkowe szaty ochronne; wszyscy wciąż przebywali w szatni. Draco nigdy nie trudził się, aby je nosić – zbyt mocno ograniczały jego ruchy. Zdecydowanie wolał polegać na swojej pracy różdżką.

Spotkał się z zespołem w korytarzu, spoglądając na przygotowaną grupę. Po cichu oceniał ich szanse na sukces. Połowa z nich była niekompetentna i podjęła tę pracę tylko po to, aby wyżywać się na szlamach. Mimo to grupa została wybrana przez niego, a wśród nich znajdował się Theo.

– Czy ktoś ma pytania? – zapytał spokojnie.

Dokładnie przestudiowali już plan, a jeśli ktoś miał jakieś pytania, był zbyt onieśmielony, żeby je zadać. Theo zapinał właśnie karwasz wokół nadgarstka ręki, w której zwykle trzymał różdżkę – jego nowy wynalazek, który miał utrzymywać zaklęcie tarczy. Jeśli zadziała, Draco chciał jeden dla siebie. Nie był tak gruby jak szaty ochronne, ale wciąż posiadał sporo magii ochronnej.

Świstoklik miał kształt okrągłej obręczy, wykonanej ze złota i ozdobionej wygrawerowanym logo Nowego Ministerstwa. Każdy z nich chwycił obręcz jedną ręką, a po chwili świstoklik się aktywował, wysyłając ich do budynku „Sieci". Tam od razu rozstawili się w wyćwiczonym szyku.

Theo zabrał się za łamanie zabezpieczeń wokół budynku. Niecałe dwie minuty później Draco poczuł, że szum magii ochronnej ucichł. Cała grupa weszła na teren bazy.

Pierwszego członka „Sieci" spotkali przy drzwiach wejściowych. Salwa zaklęć została wystrzelona, niemal trafiając jednego z Inkwizytorów. Draco był jednak zbyt szybki – zablokował zaklęcie i powalił agenta „Sieci" dwoma błyskami różdżki.

Druga grupa czarodziejów „Sieci" była bardziej wymagająca. Theo wiedział dokładnie, jak podążać za Draco w walce, nie rozpraszając go. Poruszał się za nim jak cień, obserwując jego oczy, aby przewidzieć następny ruch. Pozostali Inkwizytorzy nie byli tak spostrzegawczy – Draco musiał rzucać zaklęcia, by utrzymać ich przy życiu, częściej niż te, które miały zniszczyć „Sieć". Aby zyskać na czasie, zamknął drzwi, zanim czarodzieje „Sieci" zdążyli przez nie przejść.

[T] A SHIFT IN LOYALTY | dramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz