Rozdział 54

287 16 2
                                    

Patrzyłam na niego, czekając aż się odezwie.
Zaczęłam się rozglądać mimo iż znałam to miejsce bardzo dobrze. Nie raz już tutaj byłam, nawet jak byłam młodsza.

-Lindsay. To co ci powiem jest ważne i przede wszystkim pamiętaj,że w tej kwestii nie masz nic do powiedzenia-zaczął bardzo ale to bardzo poważnym głosem. Skinęłam tylko głowę dając mu znać, że zrozumiałam co powiedział-Ze względu na obecne nie bezpieczeństwo będziesz uczyła się w domu. Nie ma żadnego wychodzenia z domu i zawsze obok ciebie musi być jakaś osoba.

Spojrzałam na niego z dziwiona. Nie będe krzyczeć tylko dlatego,że wiem jak to się skończy. A po ostatniej rozmowie na temat moich wybuchów muszę się pilnować bo mnie do jakiegoś psychologa umówi, a to zwykłe  z złości czy czegoś tam.

-Dobrze tato.

-Dopóki reszta nie przyjdzie będziesz musiała być przy mnie dlatego pójdziesz z ochroniarzem po jakieś rzeczy żeby ci się nie nudziło i wrócisz do mnie-zdecydował. Zadzwonił do jakiegoś ochroniarza bo po chwili wszedł wysoki umięśniony mężczyzna. Poszłam do mojego pokoju,  a on szedł zaraz za mną. Weszłam i wzięłam sobie szkicownik, ołówek i gumkę do mazania.

-Możemy wracać Panno Monet?-odezwał się formalnie. Jak ja nie lubię jak ktoś do mnie mówi Panno Monet. Skinęłam głową nie komentując.
Poszliśmy spowrotem do gabinetu taty, ochroniarz wyszedł, a ja usiadłam sobie na kanapie i zaczęłam rysować.

Po jakiejś godzinie skończyłam dwa rysunki,które były takie:

Po jakiejś godzinie skończyłam dwa rysunki,które były takie:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Teraz postanowiłam narysować coś związanego z baletem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Teraz postanowiłam narysować coś związanego z baletem. Czułam na sobie co jakiś czas wzrok taty. Zaczęłam rysować. Po trzydziestu minutach miałam skończymy rysunek,który wyglądał tak:

 Po trzydziestu minutach miałam skończymy rysunek,który wyglądał tak:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


-Lissy, chodź na obiad-odezwał się. Zamknęłam szkicownik i wstałam z kanapy. Poszłam za tatą do kuchni na obiad. Usiadłam przy stole a Eugenia podała dwa talerze z pierogami.

-A z czym są?-zapytałam. Nie lubię grzybów, więc jak będą z nimi to tak czy siak nie zjem.

-Ruskie no, a ty masz pare z malinami-powiedziała i wyszła z kuchni. Ją się uśmiechnęłam bo dalej kocham maliny. Zaczęłam jeść, nie odzywałam się z tatą do siebie no bo w zasadzie nie mieliśmy o czym gadać.

-----------------------------------------------------------------
Hejka❤

Jak się podoba?

Słów:352

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 11 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

mała Hailie MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz