Rozdział 19

245 23 1
                                    

DRACO

Draco wolałby nigdy więcej nie spuszczać jej z oczu. Nigdy. Do końca swojego życia. Niestety, jego życie nie było takie proste. Wieczorny posiłek został przerwany przez nieustanne wołanie:

Jesteś potrzebny. Jesteś potrzebny. Jesteś potrzebny.

Nie pozwalał sobie zastanawiać się nad powodami, dla których czuł się wobec niej tak opiekuńczy. Powód był oczywisty – była pod jego ochroną. Była jego partnerką w tej misji. Nie pozwalał sobie myśleć o roli, która tak mocno utrwaliła się w nim tamtej nocy na przyjęciu u Lestrange'ów.

Była jego żoną.

Draco pokręcił głową, pozbywając się tej myśli. Tylko gwałtowne groźby ojca powstrzymały go przed rzuceniem kilku zaklęć Avada Kedavra w stronę Rodolphusa.

– Ty zostajesz w posiadłości – powiedział, wskazując palcem prosto w jej twarz.

Skinęła tylko głową. Draco uniósł różdżkę, by rzucić Patronusa. Chwilę później mglista, bezkształtna chmura czekała na jego wiadomość.

– Będę za chwilę na miejscu. Trzymaj go na wyciągnięcie różdżki przez cały czas – powiedział, a Patronus odleciał.

Odwrócił się do Granger, która siedziała po lewej stronie jego ojca przy stole jadalnianym. Lucjusz patrzył na niego z cierpliwym spojrzeniem.

– Nie spuszczaj z niej oka – warknął Draco, a Lucjusz skinął głową w geście posłuszeństwa. Na jego wargach pojawił się kpiący uśmiech.

Draco wyszedł z jadalni. Dźwięk aportacji zabrzmiał, gdy zniknął w pół kroku, pojawiając się w Nowym Ministerstwie. Był późny wieczór, a ochroniarz na jego widok podskoczył na siedzeniu i zaczął się jąkać:

– Dobry wieczór, panie Malfoy.

Draco zignorował go i skierował się prosto do pokoju przesłuchań.

To był lider „Sieci". Inkwizytorzy, choć nieudolni, zdołali złapać jednego, ale to Draco musiał wyciągnąć od niego jakiekolwiek informacje. Inkwizytorzy kłaniali mu się i odsuwali się z jego drogi, gdy przechodził, ale on ich ignorował. Wszedł do celi, w której stał Inkwizytor z różdżką wycelowaną w czarodzieja. Jego ręce i nogi były przywiązane do krzesła.

– Możesz już iść – powiedział do Inkwizytora.

Draco wślizgnął się za swoje lodowe ściany Oklumencji i nagle było tak, jakby w pokoju zapadła cisza. Jego magia wyostrzyła się na krawędziach, a myśli zniknęły za barykadą w jego umyśle. Draco uniósł różdżkę.

– Rekrutujemy – powiedział lider „Sieci" z cwanym uśmiechem.

Draco uniósł brew.

– Członkowie Zakonu Feniksa są naszymi pierwszymi celami – dodał, wzruszając ramionami. – Jeśli znasz jakiegoś.

Czarodziej miał na ustach uśmiech, który mógłby uchodzić za okrutny i złośliwy, ale mimo murów Oklumencji wokół swoich myśli, Draco poczuł, jak narasta w nim gniew.

Jeśli znasz jakiegoś.

Nie było tajemnicą, że Hermiona Granger była jego żoną.

Jego żona.

Draco musiał znów potrząsnąć głową. Skupienie. Uniósł oczy na czarodzieja, podszedł bliżej i chwycił go mocno za twarz. Spojrzał mu w oczy i zagłębił się w jego umysł. Był brutalny ze swoją Legilimencją, wręcz okrutny – rozdzierał wspomnienia, niszczył je, aż czarodziej jęknął z bólu.

[T] A SHIFT IN LOYALTY | dramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz