Rozdział 21

242 24 0
                                    

DRACO

Jesteś potrzebny, jesteś potrzebny, jesteś potrzebny.

W uszach Draco dudniło, gdy jego rodzina krzątała się po dworze, przygotowując się na wieczór. Theo przez cały dzień chodził za nim krok w krok i choć Draco był zbyt drażliwy, by być miłym dla swojego najlepszego przyjaciela, mimo wszystko doceniał jego obecność.

– Jesteś bardzo spięty – zauważył Theo.

– Czarny Pan zamierza dziś wieczorem przetrząsnąć umysł mojej żony – odpowiedział przez zaciśnięte zęby – więc tak, jestem spięty.

Draco udawał, że nie zauważył uniesionych kącików ust Theo. Obrócił się gwałtownie w stronę przyjaciela.

– Możemy zostać odkryci. Wszystko może zostać zniszczone tej nocy – powiedział Draco. – Jeśli Czarny Pan zorientuje się, co robimy...

Na te słowa Draco przyłożył palce do czoła, wciskając je w skronie, z zamkniętymi oczami. Uczucie desperacji narastało w nim, coś bezradnego i bardzo obcego. Pomyślał o swojej matce, najlepszym przyjacielu, Granger... wszystkich otoczonych przez gniazdo nagłych wrogów.

– Nie sądzę, żebym był w stanie uratować was wszystkich – powiedział Draco cicho.

Poczuł, jak Theo klepie go po ramieniu, potrząsając nim mocno.

– Jej Oklumencja jest dobra, Draco – powiedział Theo łagodnie. – Wystarczająco dobra. A my jesteśmy twardsi, niż myślisz.

Zapadła chwila ciszy, podczas której Draco spojrzał błagalnie w oczy Theo. Normalnie byłby to moment, w którym obaj pomogliby sobie nawzajem rozładować stres, zniknęliby na piętnaście minut od swoich obowiązków, ale jakoś Draco czuł, że teraz byłoby to niestosowne. Theo miał uśmiech na twarzy, a jego niebieskie oczy błyszczały.

– Pomogę ci czuwać nad nią, dobrze? – powiedział.

Draco poczuł, jak ciężar ulatuje z jego piersi. Nie było potrzeby pytać, o którą „nią" mu chodzi.

– Dziś wieczorem odbędzie się inicjacja – powiedział Lucjusz, a jego głos odbił się echem w holu.

Theo opuścił ramię, a Draco wyprostował się, budując wokół swoich emocji mury Oklumencji, by stawić czoła nadchodzącemu wieczorowi.

– Ty ją poprowadzisz – powiedział Lucjusz.

– Gdzie jestem potrzebny? – zapytał Draco bez wyrazu.

– Tutaj – odpowiedział jego ojciec – w Sali Bankietowej.

Gdyby nie mury Oklumencji, Draco zadrżałby. Jako rodzina unikali Sali Bankietowej. Kryła w sobie czarną magię i zbyt wiele przerażających wspomnień. To właśnie tam odbyła się ceremonia inicjacji Draco.

– Rozumiem – powiedział Draco.

Lucjusz zmierzył go ostrym wzrokiem.

– Bądź przygotowany – powiedział.

Draco zawsze był gotowy.

***

HERMIONA

W Dworze Malfoyów unosiła się atmosfera nerwowości podczas przygotowań do przybycia Lorda Voldemorta. Malfoyowie zostali objęci baczniejszą uwagą w związku ze śmiercią Amycusa Carrowa. Hermiona wciąż na nowo przeżywała tamtą chwilę w swojej głowie – uczucie erekcji Amycusa Carrowa naciskającego na jej wejście, dźwięk otwieranych drzwi i trzask magii Draco. Głuchy odgłos ciała upadającego na podłogę.

[T] A SHIFT IN LOYALTY | dramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz