Rozdział 24

220 23 2
                                    

PANSY

W szeregach czuć było napięcie.

Pansy czuła to wyraźnie. Spędziła w końcu całe swoje życie, nawigując w skomplikowanych społecznych i politycznych relacjach i to od momentu, kiedy postawiła pierwszy krok w Ekspresie do Hogwartu. Oczywiście znała już praktycznie wszystkie dzieci z rodzin czystej krwi od urodzenia, a początek Hogwartu był, zwłaszcza dla uczniów należących do Slytherinu, czymś w rodzaju czystej karty. Przymierza musiały zostać zawarte, szacunek musiał być na nowo zdobyty.

Draco był jednym z jej najstarszych sojuszników.

Zjawił się u nich przez sieć Fiuu, a płomienie rozbłysnęły wokół niego zielonymi językami. Wyszedł z kominka, wyprostował się i odwrócił, wciąż czujny. Jego oczy były przymrużone, a mięśnie drżały, jak u ogiera. Zrelaksował się dopiero, kiedy Hermiona pojawiła się za nim.

Wyciągnął do niej rękę, gdy wychodziła z kominka. Potknęła się lekko o luźny kamień, a jego ręce złapały ją zręcznie. Ich oczy spotkały się na ułamek sekundy, zanim oboje odwrócili się w stronę pokoju.

W Pansy narastała wściekłość, jakiej nigdy wcześniej nie czuła.

***

HERMIONA

Hermiona była zaskoczona, widząc, że Patronus Pansy ma fizyczną formę. Od momentu, gdy zamieszkała w Dworze Malfoyów, widziała tak mało Patronusów, które przybierały jakąkolwiek formę.

Przyjdźcie jutro na herbatę. Musimy porozmawiać

Draco rzucił swojego Patronusa, a Hermiona przysięgłaby, że próbował on przybrać formę czegoś więcej niż zwykłej, bezkształtnej mgły. Odpowiedział twierdząco i teraz Hermiona znowu znalazła się w Posiadłości Goylów.

Tym razem jednak czuła, że stoi na silniejszych fundamentach niż wcześniej. Kiedy dotarli na miejsce jej oczy spotkały się na chwilę z oczami Draco, zanim razem zwrócili się w stronę Goylów.

– Greg, kochanie – zamruczała Pansy. – Weź Draco na chwilę na taras, niech przywita się z chłopcami. Musimy z Hermioną porozmawiać.

Hermiona poczuła wahanie Draco, a na twarzy Grega Goyla dostrzegła pewien stopień zaskoczenia. To nie było zaplanowane ani oczekiwane. Oczy Draco przesunęły się po pokoju, jakby upewniając się, że nie ma żadnych ukrytych Śmierciożerców czekających w pobliżu, a potem skinął głową i poszedł za Gregiem na taras.

Hermiona patrzyła, jak wychodzą, widziała, jak drzwi zatrzaskują się za nimi, ale gdy odwróciła się, by spojrzeć na Pansy...

– Ty SUKO! – krzyknęła.

Hermiona zatoczyła się do tyłu, instynktownie sięgając po swoją różdżkę, a jej oczy nerwowo zerknęły w stronę drzwi, którymi właśnie wyszedł Draco.

– Pieprzysz się z nim! – krzyknęła Pansy, wstając i zbliżając się do Hermiony. – Jaki jest twój plan, Granger? Stać się jego słabym punktem, a potem wbić nóż między jego żebra?

– Pansy, uspokój się! – powiedziała Hermiona, wyciągając ręce przed siebie, próbując ją uspokoić.

– Nie zamierzam się uspokajać! Wzięliście mężczyznę bez emocji, bez relacji, bez miłości, – powiedziała Pansy, wyliczając to na palcach. – A potem postawiłaś go na nogi swoją Szlamowatą cipką!

Była twarzą w twarz z Hermioną, a powietrze wokół niej iskrzyło od magii.

– Pansy, jeśli wejdzie tu i zobaczy cię w takim stanie, zabije cię – powiedziała Hermiona, jej głos był poważny.

[T] A SHIFT IN LOYALTY | dramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz