Rozdział 26

28 1 0
                                    

Maddison

Po wyjściu Michaela z mieszkania, w powietrzu zapanowała ciężka do uniesienia cisza. Usiłowałam poukładać w głowie to, co usłyszałam, jednak nie znajdowałam w tym wszystkim sensownego usprawiedliwienia dla brata. Z kolei Hunter, mimo swojego położenia w tej sytuacji, sądził inaczej.

- Nie wierzę, że mnie okłamał. – Kręciłam głową na prawo i lewo, powstrzymując wybuch płaczu. Było mi przykro z powodu dni, które spędziłam bez Huntera i dlatego, że gdyby nie to durne spotkanie tej dwójki, możliwe, iż bym się nie dowiedziała o intrydze Michaela. On chciał, bym nienawidziła Huntera, ale zapomniał, że to ja miałam decydujące zdanie w relacji z, do cholery, swoim partnerem.

- Wiem, że jesteś na niego wściekła, ale gdybym nim był... pewnie zrobiłbym to samo. – Próbował go bronić. To tylko mi przypomniało, jak miał miękkie serce. Na Boga, pociągał mnie jak cholera. Pod ciałem twardziela kryło się naprawdę czułe wnętrze, o czym wiedziałam, od początków naszej znajomości. To dlatego tak bardzo nie pasowała mi rzekoma zdrada.

- Okłamywał mnie. Zniekształcił rzeczywistość, by poszło po jego myśli. Nie odbieram takiego zachowania jako czyn zasługujący na oklaski, Hunter. I ty to powinieneś wiedzieć, skoro zostałeś poszkodowany równie jak i ja. – Stawiałam sprawę w świetle sprawiedliwości, a nie miłosierdzia wobec innych.

- Tego nie powiedziałem. Po prostu spróbowałem wcielić się w jego rolę – poczynił krok w moim kierunku. Teraz staliśmy blisko siebie. Na tyle blisko, że mógłby delikatnie wyciągnąć dłoń i pogładzić po policzku, lub nachylić się i mnie pocałować, ale żadna z tych rzeczy nie nachodziła.

Przypomniałam sobie wszystkie słowa, którymi ostatnio obdarzał mnie Hunter. Próbował wszystko naprawić. Czy nadal mnie kochał? Czy nadal byliśmy do „odratowania"? Co prawda, od rozstania nie minęło wiele czasu, ale czy nadal mnie pragnął, jak wcześniej, czy mówił te wszystkie czule słowa tylko ze względu na ciążę?

Bliskość, do jakiej nas doprowadził, nieco mnie zawstydziła. Zmieszana, spuściłam wzrok.

- Hunter... - zaczęłam, ale wątpliwości wzięły górę, blokując struny głosowe. – Czy... - odchrząknęłam, po czym podniosłam głowę, by spojrzeć w jego pełne niewypowiedzianych słów, oczy.

- Wiem, o czym myślisz, bo nie było pieprzonej godziny, bym się nad tym nie zastanawiał. Jestem gotowy, żeby nas ratować – odezwał się niskim, gardłowym głosem. - Chcę tego związku, do cholery.

- I nie chcesz tego ze względu na dziecko, prawda?

- Co? – zmarszczył brwi, jakby nigdy wcześniej nie usłyszał niczego durniejszego. – Nie! Oczywiście, że nie, Maddison. Jaki miałoby to sens, skoro wcześniej byłem z tobą z własnej woli?

- Za dużo myślę – prychnęłam.

- Kocham Cię, Maddison Gray. Nigdy nie przestałem.

Ponownie odwróciłam wzrok. Nie sądziłam, że tak bardzo byłam spragniona tych dwóch słów, wypowiedzianych z jego miękkich ust. Obietnica miłości była miodem na uszy.

- Spójrz na mnie. – powiedział żądającym tonem, a ja wykonałam polecenie, wstrzymując łzy napływające do oczów. – I powiedz, że chcesz spróbować ponownie.

Chociaż brzmiało to jak żądanie, było czymś w rodzaju prośby. Wahał się, czy nadal chcemy siebie na równym poziomie, co wcześniej, Bał się, że już mnie nie odzyska, a ja chciałam wyprowadzić go z wątpliwości, zasypujących jego myśli.

- Chcę. Bardzo, chcę – wymruczałam.

Po tych słowach wbił się w moje usta. Objął dłońmi moją twarz, a mnie przeszedł znajomy prąd. Wszystko we mnie pulsowało. Czułam Huntera każdą, najmniejszą cząstką siebie.

Uniósł mnie, bym mogła opleść jego talię nogami. Przeczesywałam palcami ciemne włosy mężczyzny, a poprzedni wstyd odszedł w niepamięć. To przecież Hunter – ten sam Hunter, z którym codziennie piłam herbatę, jadłam posiłki, brałam wspólną kąpiel i się kochałam do upadłego. Puściłam wszystkie hamulce, dając przestrzeń szczerości w słowach, jak i czynach.

Opadliśmy miękko na kanapę w salonie. Składaliśmy sobie pożądliwe pocałunki po szyi, dekolcie i twarzy, głodni swojego ciała. Gdy już napięcie zdawało się nie do wytrzymania, poszliśmy o krok dalej. Pozbywaliśmy się z siebie kolejnych części garderoby. Jego palce znalazły się poniżej mojego podbrzusza a moje ciało pokryła gęsia skórka.

Tego uczucia nie doświadczyłam z Connorem – bo kochać, a pieprzyć się, to dwa różne doznania.

Byłam więc gotowa, na powrót do ciała Huntera, ale jeszcze bardziej gotowa, na powrót do jego duszy. 

Pearl HeartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz