Prolog

64 9 0
                                    

-Już wróciłaś?- od progu powitała mnie matka. W pewnym stopniu czuje, że znowu ją zawiodłam.

-Tak, mamo.- ściągnęłam buty i weszłam do salonu. Na sofie siedziała moja Ciocia Elvira i Wuj Peter. Jestem ciekawa dlaczego nas odwiedzili. Raczej nie przepadali za moim towarzystwem.

-I jak poszło przesłuchanie?- jak zwykle moja mama chciała znać każdy szczegół.

-Dobrze. Dopiero za miesiąc przyślą odpowiedź.- odpowiiedziałam. Chciałam już iść do swojego pokoju gdy nagle Ciocia Elvira się odezwała.

-Nie chciałabyś czasem znaleść jakieś pracy? Mogę cię umówić na parę rozmów.- ciekawe co jej się stało, że proponuje mi pomoc. Według niej byłam czarną owcą w ich idealnej rodzinie.

-Czemu nie.- odpowiedziałam niepewnie.

***

Związałam swoje czarne włosy przeplatane blond pasmami w kitkę. Nałożyłam lekki makijaż i wyszłam z pokoju. Czarne dżinsowe spodnie idealnie opinały moje zgrabne i wytatuowane nogi. Spod rękawów białej bluzki wystawały kolejne barwne wzory.

-Wychodzę.- krzyknęłam do mamy i wyszłam z domu. Dziś mój pierwszy dzień w pracy załatwionej przez moją ciocię. Kolega wuja Petera prowadzi firmę cateringową i potrzebował kilku nowych kelnerek. Lepsze to niż nic. W końcu nie każdy chce zatrudnić dwudziestoletnią dziewczynę z tatuażami i kolczykami. Niektórzy mogą myśleć, że jest to przejaw jakiegoś buntu przeciwko rodzicom. W mojej sytuacji tak nie było. Po prostu taki styl przypadł mi do gustu.

Stałam w przestronnej kuchni z pięcioma osobami. W tej grupie znalazł się również mój kuzyn. Colin od zawsze ze mną rywalizował.

-Witajcie. Dzisiaj wasz pierwszy dzień w pracy. Jest was pięciu ale pod koniec zostanie tylko dwóch, którzy dostaną pracę na stałe. Powodzenia.- powiedział niewysoki mężczyzna z lekko siwiejącymi już włosami. Teraz już wiem dlaczego Ciocia chciała, żebym przyjęła ta pracę. Chciała pokazać, że jej syn jest lepszy ode mnie.

-Możesz się już pożegnać z tą pracą.- usłyszałam szept chłopaka. Colin jak zwykle wyglądał jak standardowy kujon. Włosy idealnie uczesane. Czarne okulary dodające mu "inteligencji" i wyprasowane przez mamę ubrania. Po prostu ideał dorosłego mężczyzny. Oby każdy wyczuł ten sarkazm.

Każdy z nas dostał tacę z kieliszkami szampana. Przez pierwszą część imprezy mieliśmy chodzić z nimi po całej sali. Chodząc pomiędzy ludźmi czułam się jak na scenie. Idealnie wymijałam każdą napotkaną osobę. Cały czas jednak czułam na sobie czyiś wzrok. Po zakończeniu pierwszej części imprezy, nadszedł czas wydawania posiłków. Odnosiłam ostatnią tacę z brudnymi talerzami, gdy nagle ktoś podłożył mi nogę. Przy wszystkich gościach runęłam na podłogę i potłukłam naczynia. Wstałam i zobaczyłam uśmiechniętego od ucha do ucha Colina. Ja go chyba kiedyś zabije. Wiedziałam już, że straciłam szansę na pracę. Kurwa, czy wszystko zawsze musi się źle skończyć? Ja to naprawdę mam pecha.

-Wszystko w porządku?- usłyszałam za sobą głos. Odwróciłam się i zobaczyłam wysokiego mężczyznę. Jego brązowe oczy idealnie pasowały do czarnego garnituru szytego na miarę. Aż mi dech zaparło w piersiach.

-Jasne.- wykrztusiłam. Jezu, czym ja się tak stresuje? Przecież to jest zwykły mężczyzna. Ale jaki przystojny. Jak zwykle moja podświadomość musi wtrącić swoje trzy grosze. Oderwałam od niego wrok i zaczęłam sprzatać kawałki porcelany. Gdy szłam z resztkami zastawy stołowej, nadal czułam jego wzrok na sobie. Wyrzuciłam odłamki do kosza i stanęłam w grupie nowicjuszy.

-Tak więc, jak powiedziałem tak zrobię. Zostają z nami Gloria i Colin. Reszcie dziękujemy.- powiedział szef. Już widzę ciocię jak będzie się cieszyć moja przegraną. Jedna z dziewczyn tak się tym przejęła, że wybiegła z płaczem z kuchni. Zabrałam swoje rzeczy i wyszła z pomieszczenia. Szukałam w torebce kluczy, gdy nagle usłyszałam za sobą znajomy głos.

-Nie powinnaś teraz zalewać się łzami, że wylali cię z pracy?- spytał mężczyzna, a ja aż podskoczylam. Nie powinno się podchodzić do ludzi od tyłu i to jeszcze w środku nocy.

-A pan nie powinien odwozić swojej partnerki do domu?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

-Wolała jechać z kimś innym.- odpowiedział stając koło mnie i wkładając ręce do kieszeni.

-Nie wie co traci.- po wypowiedzeniu tych słów dotarło do mnie jak to dwuznacznie mogło znaczyć.

-Też tak myślę.- odrzekł i puścił do mnie oczko. -Widziałem jak poruszasz się pomiędzy ludźmi. Skąd taka umiejętność?

-A co pan taki ciekawy?

-Taka już moja natura.

-Od dwunastu lat tańczę.- odpowiedziałam. W końcu znalazłam kluczyki i ruszyłam do motoru.

-Powiedz mi chociaż jak masz na imię?- usłyszałam jak mężczyzna za mną krzyczy.

-Katherine, panie idealny.- odpowiedziałam wsiadając na maszynę i zakładając kask. Ruszyłam z piskiem opon zostawiając mężczyznę za sobą. Może jednak ten dzień nie był najgorszy.

Hejka.
Jest to mój drugi one shot. Pierwszy znajdziecie pod tytułem "Dziewczyna w czerwieni". Jeżeli ktoś ma ochotę poczytać inne moje opowiadania to zapraszam. " Only human" i "Pakt śmierci". Znajdują się one na moim drugim koncie.
Miłego czytania.

Ps. W mediach macie zdjęcie pana idealnego.

Be somebodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz