Rozdział 27

215 17 0
                                    

NARCYZA

Tydzień później Malfoyowie przygotowywali się do wyjścia do Hogwartu na galę organizowaną przez Czarnego Pana. Było to odważne posunięcie – organizowanie przyjęcia w Hogwarcie. Narcyza zastanawiała się, co na ten temat myślał Snape. Przesunęła dłońmi po spódnicy swojej sukni, próbując powstrzymać ich drżenie.

Jej przejścia z „Siecią" głęboko nią wstrząsnęły, choć starała się, by ani Lucjusz ani i Draco tego nie zauważyli. Jej mąż i syn nie potrzebowali kolejnego powodu, by stać się jeszcze bardziej dzikimi, jeszcze bardziej niebezpiecznymi.

Draco wrócił z bitwy w Posiadłości McBride'ów i zamknął się w swojej sypialni, rzucając wokół niej tak skomplikowane zaklęcie ochronne, że nawet skrzaty domowe nie mogły wejść do środka. Przez trzy dni pozostawał tam ze swoją żoną.

Gdy wreszcie opuścił sypialnię, jego spojrzenie było łagodniejsze niż dotychczas. Kimkolwiek stała się dla niego Hermiona, Narcyza była za to niewątpliwie wdzięczna.

A teraz Draco miał im towarzyszyć podczas gali w Hogwarcie, gdzie Śmierciożercy będą uważnie obserwować każdy ich ruch. Rodolphus wciąż pożądał żony Draco. Dolohov wypatrywał ich słabości. Oskarżenia, że Draco zabił Carrowa, wciąż wisiały nad ich głowami. To była beczka prochu gotowa do zapłonu, a jej syn czuł presję z każdej strony. Narcyza widziała, jak bardzo go to wyniszczało.

Była wdzięczna głównie za to, że w zamku nie będzie uczniów, kiedy wszyscy przyjadą na galę. Sama myśl o Wielkiej Sali pełnej Śmierciożerców przyprawiała ją o mdłości, przywodząc na myśl Bitwę o Hogwart sprzed dziesięciu lat. Wciąż miała przed oczami ciało Harry'ego Pottera upadające na kamienie dziedzińca z lekkim, przytłumionym dźwiękiem.

Mimo że w bitwie walczyła po stronie Czarnego Pana, wciąż była matką. To równie dobrze mógł być jej własny syn. Przez lata zastanawiała się, jak wszystko mogłoby się potoczyć, gdyby wtedy zdecydowała się interweniować.

Patronus pojawił się, gdy kończyli ostatnie przygotowania do wydarzenia. Narcyza poprawiała włosy przed lustrem, Lucjusz dopinał mankiety koszuli. Patronus był bezkształtną mglistą chmurą. Narcyza nienawidziła na nie patrzeć. Jej własny Patronus był dostojny i przypominał kota – trochę jak jej mąż.

Jej syn stał obok i właśnie poprawiał ramiączko sukni swojej żony. To był tak prosty gest, a jednak Narcyza wiedziała, że znaczył o wiele więcej. Było w tym coś intymnego – wsunięcie palca pod cienkie ramiączko, wyprostowanie go. Hermiona spojrzała na niego z delikatnym uśmiechem. Oczy Draco były, po raz pierwszy od dawna, łagodne, ale jego mowa ciała wciąż zdradzała gotowość do obrony. Narcyza wiedziała, że nie chciał zabierać swojej żony do Hogwartu, nie chciał, by jej Mroczny Znak był widoczny w tej sukni.

Patronus przeszkodził im w przygotowaniach, a szczęka Draco drgnęła z irytacji. Patronus przemówił jednak głosem Theo. Narcyza zauważyła, jak jej syn się rozluźniał.

Nie odnotowaliśmy żadnego ruchu, który moglibyśmy śledzić. Wygląda na to, że „Sieć" ukrywa się po fiasku w Posiadłości McBride'ów. Będziesz potrzebny po bankiecie w Hogwarcie.

Potwierdź, proszę.

Draco uniósł różdżkę i rzucił zaklęcie, aby wysłać odpowiedź.

– Expecto Patronum. – Pokój pogrążył się w całkowitej ciszy.

Był mglisty, ledwo ukształtowany, ale Patronus, który opuścił końcówkę jego różdżki, był niewątpliwie cielesny. Rozmywał się i nabierał kształtu, ale jednak istniał. Jej syn wyczarował cielesnego Patronusa.

[T] A SHIFT IN LOYALTY | dramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz