DRACO
Na wyspie nie było nic, nawet roślinności, jedynie podwyższenie, które złowieszczo jarzyło się w ciemności. Prawe ramię Draco bezwładnie zwisało u jego boku, mrowiące i zdrętwiałe, a dłonie ociekały krwią po godzinach wiosłowania rękami. Mimo to stał prosto, podążając za Granger po piaszczystej plaży w stronę podwyższenia. Łodzie szybko zbliżały się od strony morza. W mroku nie widział ich wyraźnie, ale wyglądało na to, że było ich sześć lub więcej, a w każdej unosiły się światła różdżek.
Trójząb leżał na podwyższeniu, otoczony ochronnym zaklęciem. Granger mamrotała coś do siebie, rzucając zaklęcia różdżką, by przełamać ochronę.
– To jedno z najbardziej skomplikowanych zaklęć, jakie kiedykolwiek widziałam – powiedziała, zerkając przez ramię na ich prześladowców, którzy niemal dotarli już do plaży, a potem spojrzała mu w oczy. – Będę potrzebować czasu.
Draco skinął głową.
– Nie tkną cię – powiedział, odwracając się w stronę brzegu i zapinając na ramieniu karwasz Theo, tak że przed nim pojawiło się zaklęcie tarczy. Jego różdżka była uniesiona. Był gotów.
Na początku czarownice i czarodzieje w łodziach walczyli między sobą bardziej niż z nim. Widział dwie łodzie pełne Śmierciożerców: Czarnego Pana, Dolohova, Bellatrix i innych, którzy zasypywali zaklęciami dwie łodzie wypełnione członkami Zakonu i „Sieci". Byli tam także inni: Theo, Greg i Pansy, Blaise Zabini, Marcus Flint i Cho Chang – wszyscy rzucali zaklęcia obronne i zaklęcia oszałamiające, walcząc po stronie Zakonu, jednocześnie nie pozwalając Śmierciożercom się zorientować. A najbardziej zaskakujące ze wszystkich – łódź dowodzona przez Ilira Hoxhę, pełna więźniów z Azkabanu, w tym Rona i Arthura Weasleyów.
Jakiś dawno zapomniany impuls, by szydzić, został pogrzebany w oklumencji.
Niedługo potem bitwa do niego dotarła, a jego jedynym celem stało się powstrzymanie ich przed dotarciem do Granger, która wciąż szeptała zaklęcia za jego plecami. Nie obchodziło go, czy to Antonin Dolohov, Remus Lupin czy Ron Weasley. Do diabła, nawet gdyby sam Harry Potter pojawił się na tej przeklętej plaży, Draco nie pozwoliłby mu przejść.
– Złapcie dziewczynę! – wrzasnęła Bellatrix.
Podobnie jak Theo i Greg, Draco był zmuszony walczyć przeciwko Śmierciożercom, nie zdradzając, że to robi. Nie chciał odkryć swoich kart zbyt wcześnie w bitwie. Zakon wydawał się tego nie dostrzegać.
– Malfoy, przepuść nas! – krzyknął jeden z bliźniaków Weasleyów, torując sobie drogę przez bitwę w kierunku Granger. – Możemy jej pomóc!
Ogłuszył bliźniaka bez chwili wahania.
Dzięki Merlinie, Gellert Grindelwald miał jakieś pojęcie o strategii i zajął się udawaniem pojedynku z Draco. Było oczywiste, że Grindelwald się powstrzymywał. Pokazał swoje umiejętności w Hogwarcie, a nawet wtedy Draco nie był pewien, czy rzucił pełną siłę swojej magii na kogokolwiek poza Czarnym Panem. Z bezużytecznym prawym ramieniem i wyczerpaniem, które wypełniało jego ciało, Grindelwald mógłby go pokonać szybko, gdyby tylko spróbował.
Dawało to Draco zajęcie, a jednocześnie pozwalało mu ogłuszyć każdego, kto zbliżył się zbyt blisko do Granger.
– Zabij go, chłopcze! – wrzasnął Dolohov. – Chyba że jesteś zbyt...
Dolohov został trafiony zaklęciem w plecy, które wyglądało na sprawkę Theo.
– Hermiono! – krzyknął Ron Weasley przez zgiełk.
Draco odwrócił się na ułamek sekundy, zobaczył, jak Granger rozjaśnia się na dźwięk głosu, jak jej koncentracja słabnie, i jak zaklęcia ochronne wirują, cofając ją przynajmniej o całą minutę. Draco zgrzytnął zębami z frustracji i powrócił do pojedynku z Grindelwaldem.

CZYTASZ
[T] A SHIFT IN LOYALTY | dramione
RomanceW świecie w którym to Lord Voldemort wygrywa a Harry Potter ginie, rodzina Malfoyów znajduje się na szczycie drabiny społecznej. W szeregach Czarnego Pana pojawia się niebezpieczna konkurencja, Lucjusz Malfoy dla dobra siebie i swojej rodziny postan...