HERMIONA
Pierwsze kilka tygodni minęło w czymś na kształt błogiej euforii. Hermiona nigdy wcześniej nie czuła takiej lekkości jak teraz, nawet w czasach Hogwartu. Uparcie odmawiała myślenia o sytuacji Draco – wydawał się w wystarczająco dobrej formie, a było tyle do zrobienia. Łatwo było ignorować odór Czarnej Magii, który stale unosił się wokół niego.
– Coś się dzieje z Malfoyem? – zapytał pewnego dnia Fred w Ministerstwie.
– Nie – warknęła Hermiona zbyt szybko.
Fred zamknął usta, wyglądając na zaniepokojonego, a Hermiona westchnęła. Naprawienie ich przyjaźni miało być trudne.
– Przepraszam – powiedziała. – Dlaczego pytasz?
– Po prostu wygląda... – Fred rzucił okiem na sylwetkę Draco po drugiej stronie sali z niepewnym wyrazem twarzy. – Jak na faceta, który ma najpotężniejszą różdżkę na świecie, wygląda na trochę... ospałego.
Nie wiedziała, jak odpowiedzieć.
Wybór Hermiony na kanclerza był praktycznie przesądzony, pomimo jej nowego nazwiska. Choć Kruszyna próbował zorganizować coś, co przypominało kampanię, Hermiona była jedyną osobą, wokół której magiczna społeczność Wielkiej Brytanii mogła się faktycznie zjednoczyć. Ci, którzy sympatyzowali z Zakonem, doceniali jej niezłomność i rolę w wojnie, a ci sceptyczni wobec jej statusu krwi doceniali jej męża i teściów.
Powinna była się spodziewać, że ten stan błogości nie potrwa wiecznie.
Leżeli nadzy, a jej palce wodziły po konturach jego mięśni, mocnych liniach jego torsu i napiętych ścięgnach szyi. Draco obejmował ją z niezwykłą czułością, jego dłonie wędrowały po jej ciele, jakby chciał się upewnić, że wciąż tam była, wciąż jego. Hermiona spoczywała z głową na jego klatce piersiowej, wsłuchując się w kojący dźwięk bicia jego serca, czując delikatny metaliczny zapach Czarnej Magii, która go przesycała. Była senna i oszołomiona, kiedy się odezwała.
– Chcę dziecka.
Draco znieruchomiał. Jego serce zaczęło bić szybciej. Hermiona uniosła głowę z jego piersi, odgarniając włosy z twarzy, by móc na niego spojrzeć. Jego szare oczy były zmrużone, miały kolor nieba przed burzą od emocji. Nie dotykał jej. Zauważyła to.
– Nie – powiedział zimno.
Hermiona przechyliła głowę na bok.
– Kocham cię i chcę mieć z tobą dziecko – powiedziała, jakby powtarzanie tych słów mogło sprawić, że je zrozumie.
Draco usiadł na łóżku, unikając jej wzroku, gdy opierał łokcie na kolanach.
– Już ci mówiłem – powiedział, kręcąc głową. – Upewniłem się, że nie będzie żadnych spadkobierców po mnie w rodzie Malfoyów.
– Jak?
– To jest nieodwracalne, Granger – syknął. – Poza tym, jakie życie miałoby dziecko z ojcem, który umiera?
Hermiona zaprotestowała, ale Draco kontynuował, nie zważając na jej reakcję.
– Żaden uzdrowiciel nie będzie w stanie obiecać nam, że Czarna Magia która jest w mojej krwi nie będzie niebezpieczna dla dziecka. Że nie będzie dziedziczona przez kolejne pokolenia – powiedział. – Teraz, bardziej niż kiedykolwiek, nie mogę sprowadzić dziecka na ten świat.
– Draco, nie umrzesz – powiedziała.
– Umrę – odparł, a wokół niego rozprzestrzeniła się ciemna mgiełka, jakby na potwierdzenie jego słów.

CZYTASZ
[T] A SHIFT IN LOYALTY | dramione
RomanceW świecie w którym to Lord Voldemort wygrywa a Harry Potter ginie, rodzina Malfoyów znajduje się na szczycie drabiny społecznej. W szeregach Czarnego Pana pojawia się niebezpieczna konkurencja, Lucjusz Malfoy dla dobra siebie i swojej rodziny postan...