Nareszcie nadszedł piątek i dzisiaj miała się odbyć kolacja z James'em i Monic. Nie mogę się doczekać, aż zasugeruję jej moje podejrzenia, co do niej. Od samego rana jestem bardzo podekscytowana, tak że nie mogę skupić się na pracy, którą trochę zaniedbałam.
A jeśli chodzi o moje zachowanie wobec Monic w pracy, to traktowałam ją tak jak zazwyczaj, ale przyznam, że było mi ciężko. Już nie raz chciałam ją zapytać wprost, ale zawsze tchórzyłam. Dzisiaj jednak będzie inaczej.
Mark zaproponował, że zrobi kolację dla nas, ale po jego ostatnich popisach kulinarnych, wzięłam to na siebie. Dlatego też dzisiaj kończyłam wcześniej pracę i nie zostałam po godzinach. Przeglądając akta sprawy, którą aktualnie prowadzę, myślami byłam w kuchni i wymyślałam jakieś danie i deser, które mogę zrobić szybko i żeby było smacznie. Oraz w co się ubrać.
- Nie wychodzisz jeszcze? - zapytał Carl stając w drzwiach mojego gabinetu.
- O! - wykrzyknęłam zaskoczona. - To już jest piętnasta?
- Dziesięć po.
- W takim razie znikam. - wstałam i pobierałam wszystkie akta, odłożyłam je na półkę oraz zabrałam torebkę. - W poniedziałek zostanę dłużej. - przysięgłam Carlowi.
- Trzymam cię za słowo. - powiedział. - Podwieźć cię?
- A wiesz co? Tym razem skorzystam z propozycji. - powiedziałam wesoło. - Jeszcze nie odzyskałam swojego samochodu. Trochę dziwne, ale zapytam o to dzisiaj Marka.
- Bardzo dziwne. - mruknął do siebie. - Jakie masz plany na dziś?
- Zaprosiłam James'a i Monice na kolację. Dlatego wychodzę wcześniej. - powiedziałam, kiedy wsiadaliśmy do windy. - Możesz mnie podwieźć do mojego mieszkania? Muszę zabrać stamtąd jedną rzecz.
- Nie ma sprawy. - powiedział z uśmiechem.
- A jak tam twoja nowa przyjaciółka? - zapytałam spoglądając na niego.
- Nijak. - burknął. - Raczej nic z tego nie będzie. Ale przyzwyczaiłem się do tego.
- Biedaku ty mój. - powiedziałam ze współczuciem. Zaraz jednak dałam mu sójkę w bok. - Może znajdziemy ci kogoś.
- O, nie dziękuję! - wykrzyknął, kiedy otwierał mi drzwi od strony pasażera. - Poradzę sobie sam.
- Trzymam cię za słowo. - zaśmiałam się.
Droga minęła nam szybko. Cały czas śmialiśmy się i żartowaliśmy, a kiedy zatrzymał się przed moim blokiem, kazałam mu chwilę poczekać. Wjeżdżając na górę, zastanawiałam się czy Natalie powiedziała Denisowi o dziecku. Miałam nadzieję, że tak.
Zadzwoniłam do drzwi, ponieważ nie miałam przy sobie kluczy. Otworzył mi Denis z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Cześć. - powiedział i porwał mnie w ramiona.
- Puść mnie. Natychmiast. - powiedziałam bez tchu. Na nic się to nie zdało.
- Jestem najszczęśliwszym facetem na świecie. - zawołał radośnie i zaczął kręcić się w kółko.
- Bardzo się cieszę z twojego szczęścia, ale czy możesz mnie już puścić? Nie mogę oddychać.
- Ups! Przepraszam. - postawił mnie na podłodze i zaprosił do środka.
- Ja tylko na chwilę. - powiedziałam. - Gdzie Natalie?
- Musiała na chwilę wyjść, ale zaraz powinna być.
- Do kiedy będziecie?
- W niedzielę rano mamy wylot.
- To w sobotę kolacja u mnie. - powiedziałam i poszłam do sypialni po sukienkę.
CZYTASZ
Nie Mogę Cię Zapomnieć
Storie d'amoreDruga część "Jesteś wszystkim...". Mark prowadził mnie między stolikami, aż pod ścianę. Po drodze witał się ze znajomymi i przedstawiał im mnie. Ja stałam i grzecznie rozmawiałam na niezobowiązujące tematy. W końcu doszliśmy do jednego stolika i Ma...