Rozdział 34

284 23 2
                                    

HERMIONA

– Jesteś pewna, że chcesz, żeby miał taką władzę? – zapytał Gellert.

Pochylali się nad stołem w jadalni w Dworze Malfoyów. Na jego środku leżał otwarty bardzo stary egzemplarz Baśni barda Beedle'a, skradziony z biblioteki w posiadłości.

– To nie podlega dyskusji, Gellert. On musi to mieć, jeśli ma przeżyć. Merlin jeden wie, ile czasu mu zostało. Powinnam była pracować nad tym problemem przez ostatnie trzy miesiące, ale...

Urwała, a on dokończył za nią.

– Byłaś zajęta rządzeniem magiczną Wielką Brytanią – podsunął.

Hermiona zacisnęła usta. Na jego twarzy pojawił się przystojny uśmiech, gdy na nią patrzył.

– Wiesz, gdybym był trzydzieści lat młodszy... – zamyślił się Gellert.

Hermiona parsknęła.

– Spróbuj siedemdziesiąt – powiedziała.

Gellert roześmiał się głośno, nieskrępowanym śmiechem, tak bardzo różnym od powściągliwych, kontrolowanych śmiechów, które rzadko słyszała od Draco. Ich spojrzenia na moment się spotkały, a w jego oczach pojawiła się flirtująca iskra.

– Jeśli będziesz tak na mnie patrzeć, Draco cię zabije – powiedziała Hermiona równym tonem.

– Wierzę ci – odparł Gellert z błyskiem w oczach. – Może jednak byłoby warto.

Nie potrafiła się go bać, choć wiele innych czarownic mogłoby. Hermiona spojrzała na niego chłodno, czekając, aż zrezygnuje z flirtu.

Po chwili wziął powolny oddech, a napięcie w powietrzu zniknęło. Pochylił się nad ciężką książką leżącą na stole i oboje znów zagłębili się w jej zawartość.

Wtedy pojawił się Draco. Nie widziała go od dwóch dni, ale natychmiast poczuła jego obecność, a kiedy tylko ją zobaczył – stojącą tak blisko Gellerta, że niemal się dotykali – wyciągnął Czarną Różdżkę w ułamku sekundy.

Czuła zapach Czarnej Magii.

Gellert wstał, podnosząc ręce w niewinnym geście, ale na jego twarzy widniał bardzo figlarny uśmieszek.

– Trzymaj się z dala od mojej żony – warknął Draco.

– To twoja żona mnie zaprosiła – odparł Gellert. Nikt inny nie odważyłby się na takie słowa.

Wściekłe spojrzenie Draco spoczęło na niej.

– Znalazłaś kogoś innego, żeby dał ci dziecko? – rzucił lodowato.

Hermiona przewróciła oczami.

– Draco, ogarnij się – warknęła.

To wydawało się wytrącić go z nastroju. Zatrzymał się na chwilę, patrząc na nią z czymś w rodzaju szoku, ale schował różdżkę i skrzyżował ramiona na piersi, czekając na wyjaśnienia.

– Wiem, jak cię utrzymać przy życiu – powiedziała Hermiona z triumfalnym uśmiechem.

Zmrużył oczy.

– Słucham – powiedział Draco.

Wskazała na stronę książki przed sobą, na której widniał duży, trójkątny znak Insygniów Śmierci.

– Różdżka – powiedziała, przesuwając palcem wzdłuż linii na środku. – Kamień i peleryna.

To mówiąc, przejechała palcem po kole i trójkącie. Hermiona spojrzała na Draco, który wciąż miał skrzyżowane ramiona i wyraz twarzy sugerujący to, że nie był pod wrażeniem.

[T] A SHIFT IN LOYALTY | dramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz