Part 1

30 3 0
                                    

Trzy dni temu opuściłam tatusia, mojego staruszka. Mieszkam teraz 500 km od niego. To bardzo dużo tym bardziej, że byliśmy ze sobą tak zżyci. No nie nie możliwe ja opuściłam tatka. TA Candy go opuściła. Połowa rodziny się dziwiła, a ja właśnie myślałam o tym dopijając moją kawę i szukając w internecie jakiejś pracy. Zerknęłam lekko na zegarek i podskoczyłam jak oparzona. Wzięłam tylko jakieś znośne ciuchy pod pachę i pobiegłam pod prysznic. Miałam dzisiaj załatwić ostatnie formalności związane z moimi studiami, które rozpoczynam za tydzień. Wyszłam spod prysznica owinęłam się ręcznikiem i zaczęłam suszyć włosy. Wtedy usłyszałam dzwonek. Stałam i nie wiedziałam co robić. Ubrać się? - Dzwonek zadzwonił po raz kolejny.

-CHOLERA! - wrzasnęłam.

Dzwonienie ustało.

-Chwileczkę już idę - powiedziałam milej.

Owinęłam się porządniej spodziewając się za drzwiami nowej koleżanki Kai.

Otwarłam śmiało drzwi i aż mnie zamurowało. To był listonosz. Ja naga on uśmiechnięty.

-Candy Smith? - zapytał wciąż się śmiejąc.

- Tak, tak.. - spojrzałam w brązowe tęczówki przystojnego bruneta.

Odwróciłam się po dowód by udowodnić swoją tożsamość zabrałam paczkę i zamknęłam mu drzwi przed nosem.

Powróciłam do wcześniejszej czynności.


Kiedy byłam już ubrana uczesana, i umalowana (jeśli można nazwać malowaniem się urzywanie samego tuszu do rzęs) jedząc oglądałam paczkę i zastanawiałam się co to może być. Dojrzałam żółtą karteczkę z napisem "następnym razem bez ręcznika ;)".

- Co za dupek - fuknęłam sama do siebie.

Spoglądając ponownie na zegar i biorąc ostatni kęs śniadania wzięłam klucze, torebkę, zamknęłam dom i pobiegłam do samochodu.

*

Około piętnastej zajrzałam do lodówki, a ona okazała się pusta.. Postanowiłam wybrać się na zakupy.

Będąc na miejscu zastanawiałam się co zrobić na kolację.  Przychodzą do mnie znajomi więc może jakaś zapiekanka? Tak dobry pomysł. O i wycisnę sok z pomarańczy.

Podeszłam do owoców, a wtedy zobaczyłam PANA LISTONOSZA. Stanęłam obok jakbym go nie znała.

- Następnym razem wylecisz z pracy. - posłałam sztuczny uśmiech, a chłopak nic nie zrozumiał.

Podszedł do mnie po jakimś czasie.

-To nie ja wychodzę do ludzi owinięty samym ręcznikiem. - powiedział luźnym tonem

-Mogę zrobić tak, że to nie Ty będziesz przychodził do ludzi z paczkami. - fuknęłam zdenerwowana.

Jack (czyt. listonosz):

Ostatni tydzień pracy.. Już za tydzień studia... Roznosiłem paczki, zadzwoniłem do drzwi i usłyszałem krzyk, poczekałem chwile i nagle moje oczy ujrzały mokra dziewczynę owinięta samym ręcznikiem. Była śliczna. Przyglądałem się jej dłuższą chwilę, a ona postanowiła sięgnąć po dowód osobisty. Wtedy myśląc, że po prostu ją rozbawię wyciągnąłem z kieszeni kartkę (tą taką przylepną) napisałem na niej po prostu "Następnym razem bez ręcznika". To był zwykły żart. Wręczyłem dziewczynie paczkę, a ona nie grzecznie bez słowa pożegnania zatrzasnęła przede mną drzwi.

-Wyjątkowo nie przyjemna dziewczyna - burknąłem - bynajmniej dobrze wygląda w ręczniku. - po tych słowach roześmiałem się. Bawiły mnie własne słowa, czy to dziwne?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 26, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Juz nigdy...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz